Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 319
- Rejestracja: 22-01-2008, 15:09
- Lokalizacja: Wojnę widziała
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Przepraszam, jaki utwor w Undertow polecial, bo nie odnotowalem zadnego, a brak Sober to juz w ogole grzech totalny. Aenima poszla na pierwszy ogien. Dwa nowe uwory z czego pierwszy slaby, drugi z zajebistym transowym basem psychodelicznymi wizualami przy ktorych lasery to juz byla troche wioska jak na taki zespol. Do tego w gornych bocznych sektorach dwa razy szedl taki poglos ze trzeba bylo wyjsc na browara za 14zeta. Poza tym wrazenia dobre, Maynard z irokezem przypomnial mi troche Wattiego z Exploited. Alice in Chains zaczalem od Down in the Hole, potem We die young po czym od razu man in the box. Z Dirta na pewno Rooster i Would na koniec a wczesniej No excuses. Support przyzwoicie potraktowany brzmieniowo a nie jak Megadeth przed Judasami. Do tego ciekawa ekipa budowlana po koncercie Tool zlozona z pracownikow w kaskach z koszulkami firmowymi Tool uwijajacymi sie jak ludziki z klockow Lego:)
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3256
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Intolerance z Undertow było. Koncert bdb, ale chyba najsłabszy z trzech które widziałem, może przez ten ścisk na płycie. Piwo chujowe jak zawsze na hali.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10369
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Intolerance jakoś słabo był nagłośniony, za to Forty Six & 2 zdruzgotał brzmieniem.gelO pisze:Intolerance z Undertow było. Koncert bdb, ale chyba najsłabszy z trzech które widziałem, może przez ten ścisk na płycie. Piwo chujowe jak zawsze na hali.
Tylko czemu Maynard cały koncert stał z tyłu obok perkusisty?
To mój pierwszy jaki widziałem, ale sprawdzałem starsze, sprzed kilkunastu lat i wtedy Maynard był z przodu.
Zerknąłem jeszcze na koncert z 2016 Chicago i już był z tyłu.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3256
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Z A Perfect Circle też z tyłu, tak widocznie teraz lubi :)
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10369
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Ok, akurat Perfect Circle nie widziałem, zresztą nie słucham zbyt często.gelO pisze:Z A Perfect Circle też z tyłu, tak widocznie teraz lubi :)
Dla mnie to nie ten kaliber, co Tool.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 764
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Idea jest zdaje się taka, żeby widownia skupiała się na muzyce a nie na zespole, a najbardziej widocznym elementem zespołu jest frontman - dlatego Maynard gra z tyłu. Tyle teoria - bo w praktyce to róznie z tym skupianiem sie na muzyce bywa. Widziałem na płycie parkę jakichś niedojebów, którzy nagrywali smartfonami koncerty, a potem - ciągle w trakcie - pokazywali sobie nagrania i porównywali, komu lepiej wyszło.Medard pisze: Tylko czemu Maynard cały koncert stał z tyłu obok perkusisty?
To mój pierwszy jaki widziałem, ale sprawdzałem starsze, sprzed kilkunastu lat i wtedy Maynard był z przodu.
Zerknąłem jeszcze na koncert z 2016 Chicago i już był z tyłu.
W każdym razie - nie wiem jaka to atrakcja oglądać podstarzałego androgynicznego faceta z irokezem i w kolorowych spodniach. Dobrze że stał w cieniu i nie robił nic poza śpiewaniem i klepaniem się po udach, zresztą myślę, że takie śpiewanie i takie numery wymagają od niego bardzo dużo wysiłku.
Czekałem na ten koncert straszliwie od bardzo dawna i Tool niestety wypadł dla mnie trochę poniżej oczekiwań. Solidne rzemiosło z przebłyskami geniuszu (Parabola, Forty Six & Two), ale niewiele ponadto. Instrumentalnie to są maszyny a nie ludzie, tu się nie da do niczego przyczepić, tylko no, odegranie utworu toczka w toczkę to jeszcze nie wszystko. Maynard wypadł najsłabiej, no ale facet się starzeje i nie wszystko daje radę wyciągać. I tak się zdziwiłem, że The Pot wyszło tak dobrze jak wyszło.
Wizualizacje bardzo fajne, lasery też. Bardzo dobra była setlista. Najsłabiej wypadły nowe numery, zresztą przyjęte wyjątkowo apatycznie przez generalnie dość żywiołową publikę która reagowała bardzo dobrze. Invincible z tym kroczącym riffem na koniec wyszedł w miarę fajnie, chociaż początek był srasznie rozwlekły, ale Descending - niestety - okazał się nudny w chuj. Jakoś jak słuchałem tych kawałków w domu, z jewtuba, to były fajniejsze. Dobrze to podsumowała jakaś dziewczyna za mną, która w połowie Invincible powiedziała do swojego faceta: "jest mi to obojętne".
A najlepiej? Parabola - tutaj to miałem ciary przez cały numer i naprawdę była magia taka, że hej. Forty Six & Two - to samo, kurewski ciężar i dreszcze. The Pot - zaskoczenie i te wokale. Krzyku na koniec nie było, ale i tak mi się podobało.
Reszta różnie. Zawiodła mnie Aenima, coś tam nie grało z wokalami, chociaż nie wiem co. Intolerance z Undertow wyszło fajnie i dobrze, że zdecydowali się na taki nieoczywisty krok, bo jak pomyślę, co by się działo na "Sober" to mnie mdli. Nie lubię tego numeru, chociaż wiem, że to ich największy przebój. Schism przyzwoicie. Stinkfist przyzwoicie. Jambi przyzwoicie. Vicarious na czwórkę z plusem.
Set był pełny, nie festiwalowy, czyli ok, ale złapałem się na tym, że na koniec zacząłem zerkać na zegarek. Na Toolu! na koncercie mojej ulubionej, kurwa jego w dupę jebana mać, kapeli! Na koncercie, na który czekałem od dziesięciu kurwa lat! I co? I gówno. Zły objaw.
Co do dźwięku. Było głośno i chociaż nagłośnienie tam gdzie stałem (sam środek płyty) było bardzo dobre, to podczas Tool trochę przesadzili i były momenty niewyraźności. A to wokal gdzieś ginął, a to stopa, a to gitara za głośno - ale sumarycznie brzmienie było i tak bardzo dobre. Najbardziej wyjebany dźwięk był na Alice In Chains, "We Die Young", "Sludge Factory" i "Man In The Box" wywaliły mi kupę z jelit, taki ciężar i wpierdol. Selektywność, moc, mięsiste gitary , wykurwiste to było. Koncert wieczoru. Nie wiem na ile to, co oni robią na scenie jest autentyczne a na ile odegrane, ale widząc AIC widzę kilku dobrze się bawiących facetów, którzy dają z siebie 100% wszystkiego i oczywiście udziela się to publice. Widząc Toola widziałem korporację, prawie jak Metallika. Wszystko zaplanowane do najmniejszego szczegółu i odklepane jak należy, bardzo profesjonalnie, ale bez emocji.
Widziałem Alice In Chains już wcześniej i wiedziałem czego się spodziewać, ale i tak mnie rozjebali w drobny mak, fantastyczny ten koncert był. Doskonała setlista, doskonałe brzmienie, doskonały kontakt z publiką, doskonała muzyka. Idealny rockowy koncert - do niczego nie szło się przyczepić.
A, a jeszcze było takie coś jak Black Rebel Motorcycle Club. I ja ten zespół lubię, ale w porównaniu do Tool i Alice In Chains to wypadli jak nudny restauracyjny jazz przy Coltranie albo Milesie Davisa. Niby jedno i drugie to jazz (no, tutaj rock), ale róznica klas jest tak ogromna, że po prostu nie ma porównania. To samo Wujek Kwas i Martwe Bity - zespół zagrał świetnie, tylko szkoda że repertuar to takie nudne jebanie na jedno kopyto, że nie idzie dwóch numerów od siebie odróżnić.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10369
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Tak, było to wszystko perfekcyjne, matematyczne, wyrachowane, może za bardzo, ale Lateralus und 10 000 days takie są.
Takie było Meshuggah w zeszłym roku, to taka muzyka, trochę nieludzka mimo tych uczuć , które przekazuje wokalista.
Marzy mi się koncert z repertuarem z Aenimy, Undertow i Opiate. Bardziej rockowy, mniej mechaniczny.
Ale raczej takiego nie będzie, bo to Lateralus daje popularność Toolowi.
Wczoraj wracałem z buta od Areny do stacji. Posłuchałem różne dyskusje, opinie o koncercie, ludzie, którzy nie słuchają zbytnio metalu lubią tego Lateralusa.
Takie było Meshuggah w zeszłym roku, to taka muzyka, trochę nieludzka mimo tych uczuć , które przekazuje wokalista.
Marzy mi się koncert z repertuarem z Aenimy, Undertow i Opiate. Bardziej rockowy, mniej mechaniczny.
Ale raczej takiego nie będzie, bo to Lateralus daje popularność Toolowi.
Wczoraj wracałem z buta od Areny do stacji. Posłuchałem różne dyskusje, opinie o koncercie, ludzie, którzy nie słuchają zbytnio metalu lubią tego Lateralusa.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10369
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Tak, ja przecież napisałem, że wokal Maynarda jest bardzo emocjonalny, teksty też. Z drugiej strony gość stoi cały występ z tyłu i nie odzywa się wcale do publiki.
Muzyka Toola to toteż takie połączenie emocji z techniką i sztucznością. Niektóre kawałki rozwleczone do maksimum. Wczoraj efekty jednak trochę przysłaniały zespół. Dopiero, gdy się żegnali zaczęli zachowywać się jak ludzie z krwi i kości.
Muzyka Toola to toteż takie połączenie emocji z techniką i sztucznością. Niektóre kawałki rozwleczone do maksimum. Wczoraj efekty jednak trochę przysłaniały zespół. Dopiero, gdy się żegnali zaczęli zachowywać się jak ludzie z krwi i kości.
Die Welt ist meine Vorstellung.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1791
- Rejestracja: 01-04-2011, 11:14
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
" onclick="window.open(this.href);return false;
Było przepięknie, nie to nie ja nagrywalem:)
Było przepięknie, nie to nie ja nagrywalem:)
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 450
- Rejestracja: 27-01-2017, 08:18
Re: Tool - Impact Fest, Kraków, 11 VI 2019r.
Yyy, chyba byliśmy na innych koncertach bo w KRK tego numeru nie było. Grają go na trasie ale w ramach pełnego seta a nie festiwalowego.Lord Gorloj pisze: Co do dźwięku. Było głośno i chociaż nagłośnienie tam gdzie stałem (sam środek płyty) było bardzo dobre, to podczas Tool trochę przesadzili i były momenty niewyraźności. A to wokal gdzieś ginął, a to stopa, a to gitara za głośno - ale sumarycznie brzmienie było i tak bardzo dobre. Najbardziej wyjebany dźwięk był na Alice In Chains, "We Die Young", "Sludge Factory" i "Man In The Box" wywaliły mi kupę z jelit, taki ciężar i wpierdol. Selektywność, moc, mięsiste gitary , wykurwiste to było. Koncert wieczoru. Nie wiem na ile to, co oni robią na scenie jest autentyczne a na ile odegrane, ale widząc AIC widzę kilku dobrze się bawiących facetów, którzy dają z siebie 100% wszystkiego i oczywiście udziela się to publice. Widząc Toola widziałem korporację, prawie jak Metallika. Wszystko zaplanowane do najmniejszego szczegółu i odklepane jak należy, bardzo profesjonalnie, ale bez emocji.
Widziałem Alice In Chains już wcześniej i wiedziałem czego się spodziewać, ale i tak mnie rozjebali w drobny mak, fantastyczny ten koncert był. Doskonała setlista, doskonałe brzmienie, doskonały kontakt z publiką, doskonała muzyka. Idealny rockowy koncert - do niczego nie szło się przyczepić.
A, a jeszcze było takie coś jak Black Rebel Motorcycle Club. I ja ten zespół lubię, ale w porównaniu do Tool i Alice In Chains to wypadli jak nudny restauracyjny jazz przy Coltranie albo Milesie Davisa. Niby jedno i drugie to jazz (no, tutaj rock), ale róznica klas jest tak ogromna, że po prostu nie ma porównania. To samo Wujek Kwas i Martwe Bity - zespół zagrał świetnie, tylko szkoda że repertuar to takie nudne jebanie na jedno kopyto, że nie idzie dwóch numerów od siebie odróżnić.
Widziałem Alicję 4 raz na przestrzeni ostatnich 13 lat. Z każdym kolejnym jest niestety gorzej. Tutaj było tak słabo, że o mało się nie rozpłakałem. Może mam do nich zbyt duże wymagania. 5 razu już nie planuje. Płyty nagrywają piękne w dalszym ciągu ale na żywo coś mi nie gra.
Tool - pełna profeska. Piękny koncert aczkolwiek większe wrażenie wywarł na mnie APC w grudniu (przy czym tych zawsze stawiałem odrobine niżej w moim prywatnym rankingu słuchania).
Tak czy inaczej - dość udany wieczór.