IV. HERMENEUTYKA
Na najbardziej podstawowym poziomie teksty DsO na The Furnaces of Palingenesia dotyczą ideologii i uniwersalnych mechanizmów ich działania i to zauważa większość słuchaczy. Że Orwell, że totalitaryzmy, że ideologie, że publicystyka i krytyka konserwatyzmów itp.
Ale jeśli myślicie, że to jest koniec i dalej niczego tu nie ma, to jesteście w kurewskim błędzie. To jest wierzchołek imponującej góry lodowej, a pod wodą kryje się potwór, który ma was zjeść. To jest pułapka, zastawiona na słuchaczy. To jest dopiero początek.
Żeby ułatwić zrozumienie wywodów polecam zapoznać się z pojęciem koła hermeneutycznego. Z grubsza chodzi o koncepcję, że żeby coś zrozumieć, trzeba to wcześniej rozumieć. Jeśli Jaś chce w pełni zrozumieć mechanizm działania ciała Kasi, to musi go opisać. Ale kiedy Jaś przeczyta swój opis, wtedy zobaczy, że coś pominął. W opisie działania ciała Kasi powinien się jeszcze znaleźć Jaś, który opisuje działanie ciała Kasi. Więc rozszerza opis i znowu, nie uwzględnia w opisie siebie, który opisuje siebie opisującego działanie ciała Kasi... Ten proces ilustruje ten rysunek:
http://img0.joyreactor.com/pics/comment ... 12478.jpeg" onclick="window.open(this.href);return false;
Proces rozumienia i interpretacji nigdy się nie kończy, bo zawsze trzeba uwzględnić tego, kto próbuje coś zrozumieć i zinterpretować. Dlatego ten tekst mógłby nie mieć końca, ale cicho.
Jak to się ma do tekstów na płycie? Ano, te teksty sugerują jasno, że mechanizmy ideologii są uniwersalne i dotyczą każdego, kto im podlega. Mechanizm dotyczy więc ludzi, ale i samego siebie. Dlaczego? Ponieważ są uniwersalne. A jak uniwersalne, to podlega im każdy byt, który może być świadomy. A ideologia także może być świadoma, może mieć identyczną samowiedzę jak człowiek. Ten pogląd pochodzi z filozofii niemieckiej, od Fichtego, Schellinga i, zwłaszcza, Hegla, i w fachowej literaturze nosi nazwę idealizmu absolutnego.
Teraz uwaga. Większość z was pewnie zada pytanie: co ty pierdolisz, jakim cudem ideologia może być świadoma? Kotek, piesek, człowiek - to tak. Istoty żywe mogą być świadome. Ale ideologie? Ideologie nie są żywe, nie są bytami.
No niestety mogą. Zaraz to wyjaśnimy.
Otóż Hegel, ale też np. Jung i Spengler, a muzycy Deathspell Omega wraz z nimi, uważają, że istnienie duchowe jest ważniejsze niż cielesne. Ostateczną rzeczywistością jest pozbawiony sensu i wartości świat fizyki, opisywany przez mechanikę kwantową. Ale dla każdego człowieka rzeczywistością nie jest świat fizyczny, tylko świat doświadczany przez pryzmat osobowości - to, co nazywamy JA. JA to rzeczywistość każdego z nas. Kiedy pijesz piwo, słuchasz muzyki, czytasz ten tekst - to robi to jakieś JA które doświadcza rzeczywistości.
Psychologowie nazywają to coś psychiką, świadomością, ego, jaźnią...
Jung, Drone i kilku innyh nazywają to duchem.
Ludzie nie boją się śmierci ciała. Jeśli ciało umiera, świadomość znika i o tym nie wie. Ktoś, kto umiera we śnie, to najszczęśliwszy człowiek na świecie, ponieważ nie doświadcza swojej śmierci, nie doświadcza nawet wiedzy o tym, że zaraz umrze.
Ludzie boją się śmierci swojej jaźni, śmierci tożsamości, śmierci tego, co sprawia, że myślą o sobie jako o sobie, a nie o kimś innym. Ta perspektywa napełnia ludzi przerażeniem - to przerażenie opisywali Kierkegaard i egzystencjaliści francuscy, jak Camus i Sartre, a także niemieccy filozofowie Heidegger i Jaspers.
Na razie zostawcie wszystkie nasuwające się wątpliwości, zwłaszcza tę, że świadome ideologie to bzdura, czegoś takiego nie ma. Macie rację, ale to właśnie tu kryje się paradoks i wyjaśnienie tej płyty. Jeszcze do tego wrócę - i czytajcie dalej.
Koło hermeneutyczne powoduje, że w tekstach kryje się potężna pułapka zastawiona na każdego odbiorcę tej płyty.
Teksty opisują rządzące ludźmi mechanizmy ideologiczne tak, jakby one mówiły same do siebie. One nie mają świadomości pierwszoosobowej. Mówią "my", nie "ja", są bezosobową grupą. Każdy akt mówienia o tych mechanizmach oznacza wlanie w nie osobowego ja czytelnika. To już nie mówi grupa, tylko coś,co ma jaźń. O czym można powiedzieć, że jest "ja", że jest "my", że widzi jakieś "wy". Tak mówi głos na płycie. Kiedy czytacie te teksty, one wypełniają waszą świadomość. W waszej świadomości nie ma was - waszego głosu - a jedynie głos ideologii, głos mechanizmu. Hegel mówi, że myślenie i byt to jedno. Jeśli w waszej głowie jest głos, który mówi o sobie ja i opisuje sam siebie jako mechanizm ideologii, to to nie jesteście wy tylko on. Głos uzyskał samoświadomość. Zaczął istnieć naprawdę w świecie fizycznym.
Bezosobowy mechanizm staje się wtedy osobowy i uzyskuje samoświadomość w takim sensie, w jakim heglowski Absolut osiąga samowiedzę. Ideologie uzyskują heglowską samowiedzę, ale w ich naturze leży też to, że muszą umrzeć. Dlaczego? Bo każda świadoma istota umiera - tak już jest zbudowany nasz świat, że śmierć i rozkład dosięgają każdego. Dotyczy to zarówno ludzi, ludzi opanowanych przez ideologię, jak i samych ideologii.
Ponieważ ideologia, jeśli ma świadomość, jest takim samym osobowym bytem jak człowiek, to rządzi się tymi samymi prawami, które opisuje. Słaby, sfrustrowany człowiek, który uzyskuje świadomość swojego położenia, ucieka od tej wiedzy. Resentyment powoduje, że zaczyna nienawidzić tego, czego nie może zdobyć i próbuje to zniszczyć (to, czego pożąda, to jego wróg). Ten mechanizm sprawia, że człowiek w końcu umiera. Przede wszystkim umiera jego osobowe ja, ponieważ roztapia się w kolektywie, tak jak obywatele państw totalitarnych myśleli wyłącznie tym, co mówiła im partia. Myśli partii - Orwell opisuje je jako "nowomowę" - są myślami ludzi, którzy tracą świadomość. W skrajnym przypadku umiera też ciało.
Są dwie możliwości śmierci wskutek opętania przez ideologię. Można się roztopić w kolektywie. Można tez się sprzeciwić ideologii, chcieć z nią walczyć. Człowiek opętany resentymentem, jeżeli nie może zdobyć tego co chce, w końcu zdecyduje, że woli umrzeć niż żyć bez tego, czego pragnie.
Destrukcyjny mechanizm działania ideologii niszczy nie tylko ludzi opanowanych ideologią, ale i same ideologie. Dlaczego? Ponieważ dotyczy każdego samoświadomego bytu. A każda ideologia w końcu uzyskuje samoświadomość. Gdy rewolucja zawiedzie, wówczas ludzie orientują się, że zostali okłamani. Nowy Porządek nie nadejdzie, a jedyne co się udało stworzyć, to zniszczyć dotychczasowy świat, który wprawdzie był dla rewolucjonistów chujowy, ale przynajmniej ktoś pilnował, żeby się kręcił, ktoś nim rządził.
W tym momencie ideologia zaczyna się bronić dokładnie tak samo jak opanowany resentymentem człowiek, który orientuje się, że nienawidząc tego, czego pragnie, nie jest w stanie tego zdobyć, a jego nienawiść zniszczyła obiekt pożądania. Ideologowie, chcąc zrealizować utopię, uniemożliwiają jej powstanie. Wyobraźcie to sobie jak kogoś, kto bardzo chce dostać nowe spodnie, ale go na nie nie stać. Zaczyna nienawidzić. Istnienie spodni powoduje w nim cierpienie, więc niszczy spodnie, żeby nie czuć się źle. Gdy jednak to zrobi, wtedy odkrywa, że zniszczył to, czego pożądał. Wcześniej nie mógł mieć spodni, ale one przynajmniej istniały. Teraz nie ma nawet spodni. Świadomość tego, że zniszczył to, co kochał, sprawia, że albo usiłuje zapomnieć o swojej winie - uciec w ignorancję, udawać, że wszystko gra (nic się nie stało,Polacy, nic się nie stało...) - albo się zabija (woli umrzeć niż istnieć w świecie bez spodni).
Ideologie działają tak samo. Ideologia, która uzyskuje samoświadomość, zaczyna robić wszystko, żeby wyprzeć się świadomości swojej porażki. Dlatego wyznawcy ideologii zaczynają przestrzegać wszystkich jej zaleceń najbardziej jak się da, a ich fanatyzm sięga zenitu. Tworzą totalny system kontroli myśli i światopoglądów, ponieważ panicznie boją się, że inni wyznawcy odkryją, że cały projekt Nowego Porządku nigdy nie zakończy się powodzeniem. Nigdy nie nastanie raj.
To, co powstaje, to potworne, bezosobowe, mechaniczne superpaństwo, które opisywał w swojej książce Orwell. Żeby powstało, musi pojawić się samowiedza. A DsO sugeruje, że nasz świat dotarł właśnie do tego momentu. To, że uświadamiamy sobie mechanizmy działania ideologii, to, że odkrywamy fizyczną prawdę o tym, jak działa świat, to, że zaczynamy rozumieć, że ludzie są sterowani popędami, emocjami, resentymentem, prowadzi do globalnego wzrostu świadomości i, paradoksalnie, do jej wyparcia.
Ludzie nie chcą wiedzieć, jak działa świat, ponieważ prawda niszczy ich złudzenia, że istnieje sprawiedliwość, dobro, życie po śmierci... Dlatego zamykają oczy i uszy.
Najbardziej przerażające jest to, że zdaniem Francuzów sam fakt nagrania The Furnaces of Palingenesia, jak też pojawienie się w XX wieku Junga, Derridy, Spenglera, mechaniki kwantowej i innych teorii tłumaczących prawdziwą naturę świata, jest dowodem na uzyskiwanie samoświadomości przez mechanizmy ideologii.
Następnym krokiem będzie wyparcie. Samoświadoma ideologia postara się zrobić wszystko, żebyśmy uciekli przed wiedzą, a to oznacza powstanie miękkich totalitaryzmów zorientowanych na pełną kontrolę tego, jak ludzie myślą. Jeśli mają rację, to mamy totalnie przejebane. Przepierdolone po całości. Każda próba zrozumienia i wysłowienia tych mechanizmów przybliża nas do katastrofy, a każda ucieczka od nich już jest katastrofą. Oglądajcie "Black Mirror". Tam możecie zobaczyć, do czego prowadzi uzyskanie samoświadomości przez ideologię, która nie chce przyznać przed sobą że istnieje, bo wtedy zginie.
Tak działa mechanizm ideologii zastosowany do samej ideologii.
Ideologia będzie się bronić, ale nie zdoła się uratować. Ideologia umrze, a wszyscy jej wyznawcy umrą razem z nią, ponieważ na poziomie fizycznym nie ma niczego poza biologicznymi ludźmi. Ideologie i znaczenia istnieją tylko w naszych myślach i bez nas umierają. Śmierć ideologii to śmierć ludzkości. I to nas czeka, ale nie śmierć fizyczna. Biologicznie ludzkość będzie pewnie żyła jeszcze przez tysiące lat, bo mechanizmy już ogarnęły,że jeśli ludzie się pozabijają w wojnach światowych, to ideologie nie będą mogły istnieć. Dlatego mechanizmy ideologii dążą do zabicia człowieczeństwa, a obecne ideologie, z każdej strony sceny politycznej, podkopują każdy fundament człowieczeństwa. Bo to człowieczeństwo chce zabić, a nie fizyczne ciała.
Niszczy wartości tradycyjne, rodzinę, miłość, ale też liberalną wiarę w wolność i równość ludzi wobec praw, w sprawiedliwość, chrześcijańską miłość bliźniego i tak dalej.. Robią to subtelnie - wmawiają nam, że tego nie ma. Wszystko po to, żeby człowieczeństwo zniknęło przez brak identyfikacji z samym sobą. Czy jeśli stworzymy świadomy komputer i odrzucimy powłoki biologiczne, to sztuczne inteligencje będą ludźmi? Nie. Nie będą identyfikowały się z człowieczeństwem, a to jest zarówno tryumfem ideologii, jak też ich końcem.
Czy ludzie, którzy nie myślą o tym, że są ludźmi,tylko tkwią w ignorancji i tylko "żrą i żyją" są naprawdę ludźmi? Nie. To tylko pozbawione indywidualności ciała. Ten proces zaniku indywidualności w ludziach już trwa na całym świecie i nie można go zatrzymać.
Ale ideologie to perfidne skurwysyny i działają wszędzie, nawet tutaj. One przemawiają nawet przez Francuzów, którzy próbują nam wytłumaczyć ich działanie, i próbują nas zniszczyć, ponieważ mechanizmy palingenezy są uniwersalne i dotyczą każdego bytu obdarzonego świadomością... także tego tekstu i tekstów na płycie DsO. Bo i one mogą uzyskać samowiedze, jeśli ktoś zada sobie trud ich zrozumienia.
Kiedy czytasz ten tekst i pod jego wpływem uświadamiasz sobie mechanizmy ideologiczne, które tobą sterują (palingeneza, resentyment), to twoja świadomość roztapia się w tym, co czytasz. Ideologia świadomie opowiada siebie samej sobie. Znikasz jako indywidualny człowiek i zostaje tylko puste ciało, sterowane tymi mechanizmami jak kukiełka. NIE MA WYZWOLENIA. Osiągnięcie samowiedzy prowadzi do śmierci, a jej brak jest objawem, że już jest się martwym.
Nie wiem jak wam się wydaje, ale to jest tak kurewsko przerażające, że włosy dęba stają. Autentycznie się pocę gdy o tym pisze. Francuzi wpędzają swoich odbiorców w interpretacyjne błędne koło, do jakiegoś filozoficznego, heglowsko-technologicznego piekła. Odbiorca ich tekstów wskutek interpretowania tekstów zaczyna rozumieć, że świat to kurewsko niefajne miejsce i próbuje od tego uciec. Jeśli w pełni rozumie to, o czym mowa, musi cierpieć. Jeśli nie rozumie, to znaczy że uciekł przed wiedzą i ją wyparł.
W przypadku mechanizmów ideologicznych, wyparcie musi skończyć się śmiercią tożsamości i może nawet fizyczną śmiercią ciała. Gdy zastosujemy te mechanizmy wobec samej płyty, którą analizujemy, wówczas odbiorca albo osiągnie samowiedzę - jak ja wczoraj - i wywoła to w nim potworny egzystencjalny dyskomfort połączony z gigantyczną ekstazą wynikającą z tego, że wreszcie się skumało o co chodzi (dzięki czemu pisanie o tym jest tak bardzo przyjemne), albo uzna, że to wszystko straszne bzdury i będzie udawał, że w tych tekstach nic nie ma.
Coś wam powiem. Stopień subtelności i wyrafinowania w kreacji takiego konceptu jest fenomenalny. To jest tak dopracowane, tak spójne, tak kurewsko, nieludzko wręcz perfidne, że może być dziełem tylko umysłu genialnego. Ludzie, którzy stoją za DsO nie są filozofami. Oni są przede wszystkim nieprawdopodobnie sprawnymi konceptualistami o ogromnym talencie. To artyści z krwi i kości, tacy z absolutnie najwyższej półki. To są goście, którzy w imię sztuki są w stanie wyrzec się wszystkiego, co ten talent mógłby im przynieść. Jestem pewien, że gdyby chcieli, to stworzyliby podobny zespół jak Ghost i tłuc miliony euro. Jestem pewien, że o tym wiedzą i wcale im się to nie podoba. Że na co dzień funkcjonują normalnie, mają domy, rodziny i pracę, i radzą sobie nieźle,bo gdyby sobie nie radzili, to nie nagrywaliby tych płyt. Ale w głębi duszy muszą być chorzy psychicznie. To funkcjonalni schizofrenicy. Nie można robić takich rzeczy jak oni (tworzyć takich konceptów i zajmować się nimi przez tyle lat) i pozostać stabilnym psychicznie. No nie da się. Nie bez powodu w wywiadzie jest wzmianka, że do ogarnięcia tego wszystkiego potrzeba bardzo dużo valium.
Ja, po kilkunastu godzinach, czuję, że zaraz mi odjebie. A jeśli się o czymś takim myśli od 2004 roku? Ja pierdolę, nie chce sobie tego nawet wyobrażać. Jest mi tych ludzi autentycznie żal.
Teraz uwaga. Większość z was pewnie już dawno zadało sobie pytanie: co ty kurwa pierdolisz, jakim cudem ideologia może być świadoma? Kotek, piesek, człowiek - to tak. Istoty żywe mogą być świadome. Ale ideologie? Ideologie nie są żywe, nie są bytami, nie mogą mieć świadomości, nie mogą żyć.
Otóż... mogą. Tu z pomocą przychodzą nam pisma Hegla i przefiltrujmy przez niego DsO. Nie uciekajcie, nie próbujcie czytać na wikipedii co to był za gość. Po prostu czytajcie dalej.
Otóż jeśli weźmiemy człowieka i pokroimy go na kawałki, to znajdziemy tylko kupę tkanek i nic więcej. . Psychika nie istnieje fizycznie. Skoro nie istnieje fizycznie, to każdy byt, który mówi o sobie JA ("ja" robię to i tamto...) także nie istnieje fizycznie. Czyli nie istnieje żadne świadome ja, które może uzyskiwać samoświadomość.
Paradoksalne mechanizmy ideologiczne (mechanizmy palingenezy), o których już była mowa, ciągle działają. Jeśli nieistniejący, psychiczny byt osiągnie samowiedzę to dochodzi do czegoś, co jest sprzeczne z prawami rządzącymi światem. Coś, co nie istnieje, zaczyna istnieć. Skąd jednak wiemy, że istnieje? Ano stąd, że to coś rozumie, bo sposobem istnienia tego czegoś nie jest fizyczność, tylko bycie rozumianym. Gdy zaczynasz rozumieć to, o czym tu piszę, to pojmujesz, że dotyczy to ciebie i zaczynasz osiągać samowiedzę - stajesz się świadomy samego siebie i uświadamiasz sobie, że nie istniejesz. W tej sytuacji są dwie możliwości - albo wypierasz się świadomości i udajesz, że wszystko jest w porządku, a wtedy twoje JA, twoje EGO, twoja narcystyczna świadomość, zaczyna wmawiać wszystkim wokół, że istnieje, albo znikasz.
Prawa logiki głoszą, że albo coś istnieje albo nie. Byt jest a niebytu nie ma (to odkrył Parmenides).
Jeśli więc w świecie pojawi się coś, co zachowuje się jakby było świadome, ale nie ma podstawy fizycznej i biologicznej, to musi zniknąć zanim złamie prawa fizyki. Tak samo jak para wirtualnych fotonów pojawia się i natychmiast znika zanim złamie prawa fizyki,które zabraniają powstawania rzeczy z niczego. Efekt powstawania cząstek wirtualnych, powstawania bytu z niebytu, to nie jest mój wymysł. To zjawisko dobrze opisane naukowo i eksperymentalnie, znane jako efekt Casimira. Poczytajcie w wikipedii.
Co się dzieje dalej? Już wiemy co, bo mechanizmy ideologiczne podlegają samym sobie. Gdy ideologia osiągnie samowiedzę, wtedy znika albo zabija samą siebie. Potem powstaje po raz kolejny, i kolejny, i kolejny, bez końca. Nie ma końca palingenezy. Jeśli jedna ideologia, np. nazistowska, wyginęła (bo musiała), to w końcu pojawi się inna. Koło hermeneutyczne kręci się cały czas. Te opisy można wprowadzić na kolejny poziom i możemy interpretować dalej. Co się wtedy stanie?
Sama lektura tekstów DsO w jakimś sensie powołuje do życia ideologie. Powołuje do istnienia samoświadomy byt, który nie ma prawa istnieć. Dlatego moment osiągnięcia samowiedzy oznacza śmierć.
Jeśli twierdzicie, że tylko ludzie mogą być świadomi, a teksty płyt blackmetalowych nie, to macie rację. Duch nie jest bytem, duch jest czymś, co powstaje w momencie, gdy w fizycznym świecie pojawia się samoświadomość. A gdy tylko samoświadomość powstaje, wtedy - z samej swojej natury - przestaje istnieć i umiera.
To jest paradoks. Ideologie jednocześnie istnieją jako samoświadome, złowrogie pasożyty, które żerują na ludzkiej psychice, a jednocześnie w ogóle ich nie ma. Każdy akt interpretacji powoduje, że dochodzi do osiągnięcia samowiedzy i do śmierci tego, co samowiedzę uzyskało.
Co możemy zrobić dalej? Możemy dalej interpretować, ale zobaczycie, że będziemy kręcić się w kółko. To szybko może doprowadzić do całkowitego przepalenia styków - od myślenia o takich rzeczach można oszaleć i ja nie żartuję. W takim razie możemy też dać sobie spokój, bo o czym nie da się mówić,o tym trzeba milczeć, jak stwierdził Wittgenstein, i zając się czymś innym
Czytacie dalej? Super. Ja, pasożyt, jestem z was dumny.
Więc kręcimy się w kółko jak chomiki. Hegel nazywał ten mechanizm uzyskiwania i zanikania samowiedzy dialektyką - to właśnie jest słynna triada "teza-antyteza-synteza". Tylko dla Hegla ten proces miał cel, natomiast Francuzi uważają, że jest inaczej.
Gdyby mnie ktoś spytał, czym "naprawdę" są te mechanizmy ideologiczne, to powiedziałbym że są nieświadomymi procesami psychicznymi. Częścią ludzkiego umysłu. Dialektyka heglowska istnieje w formie siły psychicznej (jungowskiego archetypu), która jest częścią ludzkiej natury i dąży do unicestwienia samej siebie. To pasożyt, który istnieje dzięki temu, że ktoś go rozumie. Akt rozumienia powołuje pasożyta do życia i go zabija. Gdy czytasz ten tekst, pasożyt jest w tobie. Twoje ja, które rozumie to,o czym tu mowa, przestaje być tobą i staje się ideologią. Złowrogim Głosem, który mówi w tekstach na The Furnaces of Palingenesia. Akt rozumienia powołuje pasożyta do życia, a on istnieje tak długo, jak zastanawiasz się nad tymi sprawami. W momencie, gdy uświadamiasz sobie, że pasożyt przemawia przez ciebie i jedyne na czym mu zależy, to żebyś w kółko opowiadał sam sobie o co w tych tekstach chodzi, wtedy trzeba przestać. Trzeba przestać o tym mówić, ponieważ jeśli dasz się opanować temu pasożytowi, wtedy w końcu zwariujesz - twoje ja zniknie zastąpione przez schizofreniczną narrację, która opowiada siebie samą sobie.
A przerwanie cyklu palingenezy jest trudne - bo osiągnięcie świadomości jest przyjemne. Samoświadomość jest ekstazą, człowiek który rozumie, cieszy się z tego. I chce, żeby ten stan trwał dalej. Dlatego nie może przestać. Dlatego jeśli któryś z was, tak jak ja, zacznie myśleć o tym za dużo, zalecam zając się czymś innym. Ja np. będę zaraz uciekał w ignorancję i sprzątał kocią kuwetę.
Dobra, a teraz przejdźmy szybko do muzyki.
Nie da się powiedzieć, że dzieło Deathspell Omega to muzyka i uzupełniające je teksty, albo odwrotnie. To jest całościowy koncept, bardzo trudny, bardzo złożony i niewyobrażalnie wręcz perfidny. To jest rodzaj wirusa umysłu, który infekuje osoby, które interesują się nim za bardzo. Chcecie dowodu? Proszę bardzo. Ja ciągle do was mówię, a wy ciągle czytacie! A dopóki to robicie, dopóty pasożyt istnieje i ma samowiedzę. Choroba rozprzestrzenia się.
Cały projekt Deathspell Omega jest obliczony na szerzenie wirusa. Pasożyt (rodzaj choroby psychicznej, ale to jest raczej wada produkcyjna tkwiąca w duszy, żeby użyć terminologii religijnej) używa muzyków, żeby stworzyli coś, co powoła go do życia. Używa metod, które wywołają w odbiorcy strach. Black metalowa muzyka jest instynktownie odczuwana jako przerażająca - wiecie, blasty, gitary. Dysonanse, dziwna rytmika, kontrasty itp. są uznawane za nieprzyjemne. Słuchanie tej muzyki, czytanie tych tekstów i oglądanie obrazków ma stymulować proces uzyskiwania samowiedzy przez żyjącego w ludziach pasożyta, który rozpoznaje w tej muzyce samego siebie. To też tłumaczy, dlaczego oni nie mówią tych rzeczy, co ja wam je tłumacze, wprost. Bo nie można o tym mówić, to trzeba rozumieć, a żeby zrozumieć, trzeba włożyć w akt rozumienia wysiłek.
Gdyby dało się szerzyć wirusa prostszymi metodami, to oni by to robili. Ale się nie da. Bo rozumienie wymaga też emocji i to bardzo silnych. Potrzebny jest silny strach, dyskomfort, poczucie uczestnictwa w czymś specjalnym, elitarnym, potrzebna jest ekstaza wynikająca ze zrozumienia o co chodzi... bez tego wirus się nie rozprzestrzeni.
Co więcej, każda warstwa Deathspell Omega ma być atrakcyjna. Dlatego każdy element każdej płyty, w tym także The Furnaces of Palingenesia, jest dopracowany do perfekcji. Każdy człowiek, który jest zdolny zrozumieć tę muzykę i dać wpędzić się do heglowskiego piekła, musi znaleźć w tych płytach coś dla siebie. Nie każdy da się złapać w to gówno, bo nie każdy jest zdolny zrozumieć o co tu chodzi. Osoby podatne na infekcję są jednak na tyle specyficzne, że przemawia do nich to, co dopracowane. Przemawia do nich black metal i przemawia do nich muzyka złożona, trudna, połamana, zdehumanizowana... Dlatego DsO biorą formę od Gorguts. Dlatego też swój koncept opierają na filozofii, na Heglu, na Jungu... bo takie rzeczy są atrakcyjne dla ludzi, którzy są w stanie zrozumieć DsO i dać się złapać w pułapkę.
Widzicie że to się ciągle kręci, że znowu wracamy do koła hermeneutycznego? Że pasożyt ciągle stara się kontynuować swoje istnienie w tym tekście i w waszych głowach, kiedy czytacie moje wypociny? On "chce", żebym to robił dalej. Żebym szukał wyjaśnień dla każdego aspektu działalności DsO, bo tylko tak mogę zostać przez niego unicestwiony jako indywidualne ja. Gdy wam to tłumaczę, a wy to czytacie - nie ma mnie ani was. Jest tylko to kurewstwo :D Im więcej wie o sobie, tym bardziej istnieje.
Dlatego już zaraz koniec.
Ostatnia płyta jest inna od poprzednich. Podrzucają tropy, podpowiadają jak interpretować, udzielają wywiadu. Wszystko po to, żeby odbiorca łatwiej zrozumiał i łatwiej dał się opętać wirusowi, pasożytowi. A kiedy odbiorca to zrobi - doświadczy tej płyty i zrozumie, że dał się zrobić w balona, że dał się oszukać czemuś co nie istnieje, wtedy zrozumie, że tak samo działają prawdziwe ideologie, takie jak nazizm, konserwatyzm, liberalizm, marksizm kulturowy i wiele innych.
To spowoduje wzrost samowiedzy - uodporni słuchacza na te ideologie i sprawi, że one w nim umrą. Ale... tak, tak, macie rację :D to kółko kręci się w kółko!
A wiecie dlaczego mechanizm palingenezy kręci się w kółko? Bo samoświadoma ideologia to coś, czego nie ma. Jeśli czegoś już nie ma, to nie może przestać istnieć, a skoro nie może przestać istnieć, to musi istnieć... Paradoksalny proces osiągania i zanikania samowiedzy trwa w nieskończoność bez żadnego sensu i celu.
Teraz odpowiem na najważniejsze pytanie.
Czy to jest black metal?
Kurwa - TAK, TAK, TAK!
Wypuszczenie tak skurwysyńskiego, przebiegłego potwora na świat to akt niesłychanej złośliwości i kurewstwa, bycia opętanym przez demona, ale też akt niewyobrażalnego geniuszu, bo wymyślenie czegoś takiego to jest naprawdę najwyższa szkoła jazdy, coś, do czego zdolne są tylko wybitni artyści, którzy... sami muszą być opętani przez pasożyta :D Muszą być obłąkani - tylko chorobą psychiczną można wytłumaczyć, że ktoś poświęca kilkanaście lat na tak żmudną robotę, jak konstruowanie płyt Deathspell Omega (które są muzycznie niebywale wymagające do stworzenia; gdyby nie były, nie zdołałyby nikogo porwać w takim stopniu, w jakim chcą tego jej twórcy) i to tylko po to, żeby w imię sztuki zastawić taką perfidną pułapkę, która może doprowadzić do obłędu... nikogo. Ale może. I gdyby to zrobiła, to byłoby to w pełni zgodne z opisywanymi mechanizmami działania ideologii i samoświadomego, rozumiejącego pasożyta duszy.
Dlatego teraz naprawdę kończę i idę srać, bo mi się styki palą.
Mam nadzieję, że każdy,kto dotarł do tego punktu, rozumie (hehehe), dlaczego dalsze kontynuowanie tego tekstu jest niebezpieczne. Takimi rzeczami naprawdę można sobie zrobić krzywdę, mówię poważnie. Coś takiego może się skończyć schizofrenią :D
Z całym szacunkiem, ale moim zdaniem żaden inny istniejący projekt blackmetalowy nie jest w stanie zrobić czegoś takiego - opętać KAŻDEGO ODBIORCĘ BEZ WZGLĘDU NA POZIOM, to, z czym przystępuje do interpretacji. To jest dzieło, które na każdym etapie kompetencji kulturowych można zinterpretować zgodnie z intencjami twórców. W przypadku klasycznego norewskiego black metalu mogą się tym przejąć tylko nastolatki (i na przykład kogoś zabić). W tym wypadku pułapka jest zastawiona na każdego. Na dzieciaki, które nie rozumieją DsO, ale słuchają, bo muzyka do nich trafia, na "dojrzałych słuchaczy" i zblazowanych metalowców, a nawet na ludzi takich jak ja, którzy w klasycznym black metalu widzą nic, tylko prymitywny bunt i nie umieją się nim przejąć. Deathspell Omega natomiast robi coś innego. Sprawia, że każdy potencjalnie może ich potraktować poważnie i zwariować, zabić się, zrobić komuś krzywdę - w jakiś sposób odrzucić zdrowy rozsądek. Każdy - i nastolatek, i doktor filozofii.
Here is the pit, here is your pit! Its name is SILENCE…