ONSLAUGHT (UK)

[Kraft]

Reszta albo wymarła, albo się zbłaźniła, albo ma mleko pod nosem i wali konia przed plakatami swoich mistrzów.

Takie ględzenie można przełożyć na wszystkie klasyczne gatunki. Młode traszery nie przeskoczą tych z lat 80-tych, a blekusie, defowcy i grindowcy tych z lat 90-tych. Jeśli ktoś sądzi, że obecnie tworzone mieszaniny dają nową jakość, to śmiechu warty jest. Wszystko co najlepsze już było. Co nie zmienia faktu że co roku można wyhaczyć kilka rasowych pozycji. W tym niech będzie to Execution i Power Trip, a bankowo do pieca dołożą jeszcze Nocturnal Graves. Na przystawkę trzymające formę staruchy z Sodom czy Onslaught i mnie tam styka.

[ramonoth]

Kompletnie nic mi te kawałki nie robią. Poczekamy, zobaczymy.

[Gore_Obsessed]

Przypomniałem sobie ostatnio debiut i zachwyciła mnie ta płyta jeszcze bardziej niż kiedyś. Coś pięknego. Zabawne, że słuchając tego cały czas myślę o GBH i Discharge, co kiedyś aż tak bardzo nie rzucało mi się "w uszy". Takiej muzyki mogę słuchać na okrągło.

Słowa mędrca.
VENOM + MOTÖRHEAD + GBH + DISCHARGE i mamy przepis na bombę atomową w sam raz na podium roku '85.

[flow]

VI na pewno nie jest taką petardą jak poprzednia ale nadrabia przebojowością. Nieco mniej agresji na rzecz melodii ale to nadal poczciwy Onslaught, podobna motoryka, szybkość sołowki tradycyjnie na poziomie . Ciężko jest przebić tak doskonałe formy jak Sounds of Violence jednak słychać , że ciała nie dali. Z każdym odsłuchem słucha się tego z większą przyjemnością. Świetny, energetyczny materiał na zimową szarugę. Ostatnie Testamenty i Kreatory nie stały nawet obok tej płyty.

[Kurt]

No i jak ten (już nie taki) nowy Onslaught Wam się widzi? Coś jakby trochę z nich powietrze uszło... mniej thrashowego grzańska, zwolnienia już nie mają takiej siły rażenia i to nienajlepsze brzmienie. Poprzedniczki na pewno nie przebili, ale w sumie posłuchać bez żenady można (no może poza paroma momentami), chociaż cały czas mam wrażenie, że stać ich na więcej. Natomiast zestawianie ich z ostatnim Kreatorem jest niepoważne...

[DyingTillDeath]

[youtube][/youtube]

[Pacjent]

Nowoczesna porażka.

[wolff]

Wszawa bida, szkoda.

[Żułek]

wokalista nowy jest, niejaki Dave Garnett, znany z Bull-Riff Stampede (pierwsze słysze)

nowa płyta bedzie już z nim, próbka możliwości

[Pacjent]

Wyjdzie w sierpniu. Mam złe przeczucia.

[dzik]

^ Tytuł się nie podoba?

[Pacjent]

^ Tytuł się nie podoba?

Okładka i zmiany składu.

[est]

Tytuł może kojarzyć się z chujowym Kreator, a to wielki minus.

[Żułek]

na fejsiku dali próbke

https://www.facebook.com/watch/?ref=ext ... 2495166943

[Żułek]

nie bałdzo

[Pacjent]

Słyszę deathcore'a z kwadratowym brzmieniem, pudełkiem zamiast bębnów i fatalnym wokalem.

[Oferma]

Ale że co ci nie pasuje? Oni już swoje najlepsze płyty nagrali dawno temu, ale nadal dobrze mi się słucha tego ich punkiem podszytego napierdolu bez tirli tirli melodyjek na gitarce. Nowy wokal nawet się wpasował, chociaż wiadomo, do poziomu jadu Keelera daleko, ale generalnie raczej ok. Czekam na całość.

[Pacjent]

Mam dosyć zespołów, które dobrze wiedzą czym jest analogowe brzmienie, a teraz nagrywają taki bezduszny plastik.

[Żułek]

nawet niezłe

[Triceratops]

Niezle sie slucha, ale czy cos z tego w glowie zostanie. Troche klimaty Shovel headed Kill Machine z Dukesem