GOREFEST
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9885
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: GOREFEST
Szczerze mówiąc to Nile przy Gorefest może sobie pospierdalać. I to w podskokach 
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16546
- Rejestracja: 12-12-2006, 09:30
Re: GOREFEST
Mimo, że się nie zgadzam to chodziło mi o coś zupełnie innego, tj. o możliwość zrobienia czegoś nowego w death metalu.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
Coś w tym jest, chociaż do odrodzenia death metalu oprócz Nile przyczyniło się także kilka innych płyt. Ciekawie byłoby prześledzić kto zaczął jako pierwszy zmieniać muzykę pod dyktando wytwórni. Inni, widząc że takie bardziej eksperymentalne, mniej restrykcyjne podejście do granej muzyki przynosi pewne korzyści ( niekoniecznie nawet finansowe, może chodziło o zwykłe utrzymanie się w czołówce, w końcu by sprzedać muzykę, trzeba by ktoś o niej pisał ) sami zaczęli poszukiwania. Z jakże różnym skutkiem.
Nie wspominam już o takich zespołach jak Anathema, My Dying Bride, Paradise Lost, Moonspell czy Theatre of Tragedy, bo ich muzyka ewoluowała czasami jeszcze w dalsze muzyczne bezdroża. Dziwne to były czasy.
Nie wspominam już o takich zespołach jak Anathema, My Dying Bride, Paradise Lost, Moonspell czy Theatre of Tragedy, bo ich muzyka ewoluowała czasami jeszcze w dalsze muzyczne bezdroża. Dziwne to były czasy.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9885
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: GOREFEST
Kompletnie nie mam serca do Nile od kilku lat, a nawet te płyty, które kiedyś mnie rozwalały dzisiaj wydają mi się pretensjonalne i przecenione. Także przeze mnie. W tamtym okresie rzeczy typu Cryptopsy, Gorguts, czy nawet powracający do przedwiecznych Morbid Angel były w moim odczuciu jednak o wiele bardziej świeże i są trwalsze. Pamiętam tę prasową narrację i pierdolenie o zbawcach death metalu, ale nie podpisuję się pod tym.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9885
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: GOREFEST
A te skoki w bok "wielkich" nazw tak naprawdę przyczyniły się do tego, że deathmetalowa oferta bardzo się rozszerzyła.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
Zwłaszcza album Morbid Angel był kluczowy. Powrót do przedwiecznych, bezkompromisowość, i po prostu death metal. Cannibal Corpse wydało Sentenced..., wspomniany Cryptopsy, nawet albumy Angel Corpse bym zaliczył do tej świeżej krwi, do innego spojrzenia. A która kapela jako pierwsza z tych wielkich death metalowych gwiazd powróciła do życia?
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
Być może. Gdyby nie eksperymenty tych kapel to taki Cephalic Carnage nigdy być może b y nie powstał. Chodzi mi o ten muzyczny eklektyzm. Chociaż może to zbyt śmiała teza.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16546
- Rejestracja: 12-12-2006, 09:30
Re: GOREFEST
Trzeba jeszcze przypomnieć, że w okresie rzekomego kryzysu death metalu wspaniale rozwinął się brutal death metal.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9885
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: GOREFEST
Uważam, że nie jest zbyt śmiała. Ale uważam też, że tam gdzieś wyżej jest przesada z tym, że te wszystkie zmiany to były tylko naciski wytwórni czy potrzeby rynku, chęć zarobienia i zaruchania, etc. (jak tam chcecie). Wydaje mi się, że to był o wiele bardziej złożony proces wiążący się z wieloma różnymi czynnikami. Pamiętaj, że zespoły to ludzie, którzy wychowali się na czyjejś muzyce, niekoniecznie deathmetalowej, czy w ogóle metalowej - żeby przytoczyć tylko jedną rzecz, która mogła na to wpływać (zresztą wiadomo kogo kowerowali sami bohaterowie tematu). Z innej strony zawsze mnie zastanawiało, że zespoły zza wielkiej wody były jednak wierniejsze raz obranej linii.
Re: GOREFEST
Nie wiem jak można stawiać MDB z tymi nazwami i w tym kontekście. Oni mimo wszystko zawsze mieli ten swój ołowiany szkielet. Być może nieco stylistycznie się zakiwali, ale wymieniać ich w szeregu z tamtymi? Wolne żarty.Nasum pisze: ↑17-01-2021, 11:32Coś w tym jest, chociaż do odrodzenia death metalu oprócz Nile przyczyniło się także kilka innych płyt. Ciekawie byłoby prześledzić kto zaczął jako pierwszy zmieniać muzykę pod dyktando wytwórni. Inni, widząc że takie bardziej eksperymentalne, mniej restrykcyjne podejście do granej muzyki przynosi pewne korzyści ( niekoniecznie nawet finansowe, może chodziło o zwykłe utrzymanie się w czołówce, w końcu by sprzedać muzykę, trzeba by ktoś o niej pisał ) sami zaczęli poszukiwania. Z jakże różnym skutkiem.
Nie wspominam już o takich zespołach jak Anathema, My Dying Bride, Paradise Lost, Moonspell czy Theatre of Tragedy, bo ich muzyka ewoluowała czasami jeszcze w dalsze muzyczne bezdroża. Dziwne to były czasy.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1156
- Rejestracja: 30-04-2019, 07:55
Re: GOREFEST
Zawsze do głosu będą dochodzić osobiste sympatie/antypatie. Z jednej strony pewne płyty zespołów z reaktywowanych w ostatnim czasie wątków z jakichś powodów pozostają na cenzurowanym, a z drugiej cacy może okazać się "rockowy" Sentenced czy rozmieniony na drobne Pungent Stench. Nie to, że wbijam kij w mrowisko, ale listen to death... but let live 

-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9885
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: GOREFEST
Bo okazało się, że to obszar, który nie chce być pusty. Chciałem wcześniej jeszcze dodać Deeds Of Flesh czy Dying Fetus do wyliczanki świeżynek, ale ostatecznie zrezygnowałem. Dodatkowo zespoły niższoligowe jak Krabathor czy Obscenity też nieco na tym skorzystały, zupełnie zasłużenie. Potem jeszcze Brazylia,itd., itp...
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
est pisze: ↑17-01-2021, 11:57
Uważam, że nie jest zbyt śmiała. Ale uważam też, że tam gdzieś wyżej jest przesada z tym, że te wszystkie zmiany to były tylko naciski wytwórni czy potrzeby rynku, chęć zarobienia i zaruchania, etc. (jak tam chcecie). Wydaje mi się, że to był o wiele bardziej złożony proces wiążący się z wieloma różnymi czynnikami. Pamiętaj, że zespoły to ludzie, którzy wychowali się na czyjejś muzyce, niekoniecznie deathmetalowej, czy w ogóle metalowej - żeby przytoczyć tylko jedną rzecz, która mogła na to wpływać (zresztą wiadomo kogo kowerowali sami bohaterowie tematu). Z innej strony zawsze mnie zastanawiało, że zespoły zza wielkiej wody były jednak wierniejsze raz obranej linii.
Oczywiście, czynnik wytwórni nie był jedynym i masz rację, że to był złożony proces. Wydaje mi się jednak, że w niektórych przypadkach wytwórnia miała wpływ na zmianę muzyki, w innym przypadku chodziło o znudzenie aktualną muzyką i próba stworzenia nowej, w jeszcze innym przypadku była to chęć dorównania aktualnym liderom. No bo skoro liderzy zmienili muzykę i są nadal na szczycie, to może i my powinniśmy iść tą drogą? To wszystko tylko spekulacje, bo powodów było zapewne o wiele więcej i każdy przypadek należałoby rozpatrywać osobno. Moim zdaniem, te wymienione powyżej mają jednak odbicie w rzeczywistości.
A co do kapel zza wielkiej wody - fakt, oni raz obraną drogą szli cały czas, mając owszem, ambicje do tworzenia czegoś nowego ale jednak utrzymanego w raz obranej konwencji. Przykład Death jest tutaj chyba najlepszy. Phil Fasciana w jednym z wywiadów po wydaniu "The art of murder", mówił że ludzie w Stanach nienawidzą muzyki zespołów, które radykalnie zmieniły swój styl. Wspominał chociażby o Paradise Lost - i że takie przypadki w Stanach są odrzucane i ludzie już nie kupują ich płyt. Jednym słowem, konsekwencja. Może tamtejsze wytwórnie inaczej do tego podchodziły?
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
Może faktycznie jest jak mówisz, ja miałem na myśli płytę z procentami, która też była eksperymentalna. Ale MDB nie są moimi faworytami, więc być może przeszarżowałem.535 pisze: ↑17-01-2021, 11:57Nie wiem jak można stawiać MDB z tymi nazwami i w tym kontekście. Oni mimo wszystko zawsze mieli ten swój ołowiany szkielet. Być może nieco stylistycznie się zakiwali, ale wymieniać ich w szeregu z tamtymi? Wolne żarty.Nasum pisze: ↑17-01-2021, 11:32Coś w tym jest, chociaż do odrodzenia death metalu oprócz Nile przyczyniło się także kilka innych płyt. Ciekawie byłoby prześledzić kto zaczął jako pierwszy zmieniać muzykę pod dyktando wytwórni. Inni, widząc że takie bardziej eksperymentalne, mniej restrykcyjne podejście do granej muzyki przynosi pewne korzyści ( niekoniecznie nawet finansowe, może chodziło o zwykłe utrzymanie się w czołówce, w końcu by sprzedać muzykę, trzeba by ktoś o niej pisał ) sami zaczęli poszukiwania. Z jakże różnym skutkiem.
Nie wspominam już o takich zespołach jak Anathema, My Dying Bride, Paradise Lost, Moonspell czy Theatre of Tragedy, bo ich muzyka ewoluowała czasami jeszcze w dalsze muzyczne bezdroża. Dziwne to były czasy.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17408
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: GOREFEST
Nawet płyta z procentami, jakkolwiek to brzmi, gniecie wygibasy tamtych pozostałych. Nadal możnacsię na niej natknąć walcowate pasaże, cz riffy rodem z płyt Autopsy. Także host, czy inne wynalazki munspeli nie mają tutaj czego szukać.Nasum pisze: ↑17-01-2021, 12:15Może faktycznie jest jak mówisz, ja miałem na myśli płytę z procentami, która też była eksperymentalna. Ale MDB nie są moimi faworytami, więc być może przeszarżowałem.535 pisze: ↑17-01-2021, 11:57Nie wiem jak można stawiać MDB z tymi nazwami i w tym kontekście. Oni mimo wszystko zawsze mieli ten swój ołowiany szkielet. Być może nieco stylistycznie się zakiwali, ale wymieniać ich w szeregu z tamtymi? Wolne żarty.Nasum pisze: ↑17-01-2021, 11:32Coś w tym jest, chociaż do odrodzenia death metalu oprócz Nile przyczyniło się także kilka innych płyt. Ciekawie byłoby prześledzić kto zaczął jako pierwszy zmieniać muzykę pod dyktando wytwórni. Inni, widząc że takie bardziej eksperymentalne, mniej restrykcyjne podejście do granej muzyki przynosi pewne korzyści ( niekoniecznie nawet finansowe, może chodziło o zwykłe utrzymanie się w czołówce, w końcu by sprzedać muzykę, trzeba by ktoś o niej pisał ) sami zaczęli poszukiwania. Z jakże różnym skutkiem.
Nie wspominam już o takich zespołach jak Anathema, My Dying Bride, Paradise Lost, Moonspell czy Theatre of Tragedy, bo ich muzyka ewoluowała czasami jeszcze w dalsze muzyczne bezdroża. Dziwne to były czasy.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10345
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: GOREFEST
+1
Skomentowałem też w temacie o Nile.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Re: GOREFEST
Ja może nakreślę sprawę w następujący sposób. Nile to wycieczka na wielbłądzie w okolice piramid w asyście przewodnika. Drogie aparaty, wykwintne kapelutki. Gorefest jest samotnym wieczornym spacerem po świeżo usypanych grobach...Spacerem z łopatą w garści, rzecz jasna. Także co kto woli.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10345
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: GOREFEST
Nile to tacy najlepsi uczniowie w klasie, którzy wiedzą co wybrać z gatunku, co się spodoba, żeby mieć zawsze najlepsze oceny.535 pisze: ↑17-01-2021, 12:56Ja może nakreślę sprawę w następujący sposób. Nile to wycieczka na wielbłądzie w okolice piramid w asyście przewodnika. Drogie aparaty, wykwintne kapelutki. Gorefest jest samotnym wieczornym spacerem po świeżo usypanych grobach...Spacerem z łopatą w garści, rzecz jasna. Także co kto woli.
Chcecie solówki to macie, lubicie coś orientalnego? To damy wstawkę.
Lubię nile, ale nigdy mnie nie poruszyła uch muzyka, celowo napisałem nazwę z małej.
Ostatnio zmieniony 17-01-2021, 13:07 przez Medard, łącznie zmieniany 1 raz.
Die Welt ist meine Vorstellung.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15641
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: GOREFEST
A z rana postanowiłem posłuchać sobie Gorefest, zwłaszcza albumy po False.
I tak - Soul survivor przez pierwsze dwa kawałki może się podobać, ale już coś w tej muzyce gryzie. Im dalej w las tym bardziej mnie ta muzyka zniechęca. Zbyt miałkie, zbyt hard rockowe, zbyt mało tam pierwiastka death metalowej żywiołowości.
Chapter 13 - nie potrafię przebrnąć. Po prostu nie. Odpadam.
La Muerte - w sumie jakaś tam miła niespodzianka. Pisałem wcześniej że nie podpala mnie ten album jak wcześniej. W sumie nadal się pod tym podpisuję bo muzyka tu zawarta nie przekracza granic geniuszu czy chociażby wyjątkowości. Przyzwoity album, ale bez obsrania.
Rise to ruin - Dawno nie słuchałem. Jakoś dziś moje ucho było dla nich życzliwsze. Płyta mocniejsza niż poprzednia, ale nadal nie wybijająca się ponad przeciętność. Przyzwoita. Niejako mankamentem tych dwóch ostatnich płyt jest ich długość. Gdyby je skrócić do czasu 30 paru minut, byłoby ok. Wiem że trudno mieć pretensje do kogoś, że ma dużo pomysłów, ale ja bym jednak je nieco skrócił, może wtedy byłoby lepiej.
I tak - Soul survivor przez pierwsze dwa kawałki może się podobać, ale już coś w tej muzyce gryzie. Im dalej w las tym bardziej mnie ta muzyka zniechęca. Zbyt miałkie, zbyt hard rockowe, zbyt mało tam pierwiastka death metalowej żywiołowości.
Chapter 13 - nie potrafię przebrnąć. Po prostu nie. Odpadam.
La Muerte - w sumie jakaś tam miła niespodzianka. Pisałem wcześniej że nie podpala mnie ten album jak wcześniej. W sumie nadal się pod tym podpisuję bo muzyka tu zawarta nie przekracza granic geniuszu czy chociażby wyjątkowości. Przyzwoity album, ale bez obsrania.
Rise to ruin - Dawno nie słuchałem. Jakoś dziś moje ucho było dla nich życzliwsze. Płyta mocniejsza niż poprzednia, ale nadal nie wybijająca się ponad przeciętność. Przyzwoita. Niejako mankamentem tych dwóch ostatnich płyt jest ich długość. Gdyby je skrócić do czasu 30 paru minut, byłoby ok. Wiem że trudno mieć pretensje do kogoś, że ma dużo pomysłów, ale ja bym jednak je nieco skrócił, może wtedy byłoby lepiej.