535 pisze: ↑18-01-2021, 07:03
Natomiast ja uważam, że nie nagrano w 2002 pozycji lepszej i ważniejszej dla gatunku , niż każda jedna z tego zdjęcia.
Ważniejszej nie, ale taki "Unholy Cult" moim zdaniem to absolutna elita jeśli chodzi o death metal ogółem, który ora całą masę wypustów ze złotego okresu. W ogóle to uważam, że to chyba ostatni, naprawdę "WIELKI" album deathmetalowy jaki powstał. Mozna się jarać płytami wydanymi później (nie tylko Immolation), ale prawdą jest, że zestawiając je z wydawnictwami ze złotego okresu to te nowe (w 99,9% przypadków) to co najwyzej przypisy.
Miałem ostatnio rozmowe z żoną na temat Revenant. 1991, goście na przekór schematom gatunku wyjeżdżają z tekstami generalnie społecznie istotnymi, nie pasującymi do konwencji, świadomie lub nie grają tak jak nikt iny (i po dziś dzień epigonów nie widać),, ale przede wszystkim słuchajac tego czujesz zaangażowanie, treść i to, że Ci goście chcą Ci coś przekazać. I puszczasz potem jakiś death metal bardziej współczesny i poza jakaś biegłoscią instrumentalną i kompozytorską jest jakaś pustka. Pzepaść merytorczna dzieli te wydawnictwa I niestety - co do bohaterów tematu - dla mne mogliby nie istnieć. Tzn. fajnie że byli w 1998 tym powiewem świeżości, że ludzie troche sie nimi zachłysnęli, ale moim zdaniem to ich granie dość szybko zaczęło trącić myszką i z tego powiewu wieżości zrobił się jakiś taki brand, produkt, coś nienaturalnego w moim odczuciu. Z perspektywy lat 1 i 2 jeszcze ok, ale kolejne płyty nie trafiają do mnie w ogóle. Dla mnie Nile to właśnie troche taki zespół bez muzycznej treści. Tzn fajnie posłuchać dobrego warsztatu, solidnych kompozycji, ale mnie to nie przekonuje.