Wieszczki, tak je tutaj nazywają, jedną nawet posiadłem. No i muszę się bardziej przypatrzeć kto mi pod płotem parkuje, serio.Rumburak pisze: ↑06-06-2021, 15:26Dziś miałem mieć trochę wolnego. Myślałem, że wykorzystam ten czas na dokumentację fotograficzna mojego świadectwa. Niestety, służba nie drużba. Otrzymałem polecenie patrolu miejscowości u podnóża Świętego Krzyża. Dostawaliśmy liczne sygnały od miejscowej ludności, dotyczące nasilenia zjawisk paranormalnych w okolicy. Diabelskie niedobitki zbiegłe z pola bitwy, wetują swoje straty gnębiąc miejscowych. Uprowadzona trzoda i dziewice to tylko niektóre z przykrości serwowanych tubylcom przez piekielne stwory.
Zjawiska paranormalne
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- __________
- zaczyna szaleć
- Posty: 210
- Rejestracja: 28-02-2011, 16:54
- Lokalizacja: z ID
Re: Zjawiska paranormalne
До свидания Mother Fuckers
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
Jeżeli to Twój płot, to dobrze radzę. Umocnij fortyfikacje. W pobliskim zagajniku znalazłem legowisko ghuli. Po jego rozmiarach sądzę, że może upłynąć trochę czasu zanim wyplenimy to ścierwo.
- yossarian84
- zahartowany metalizator
- Posty: 3357
- Rejestracja: 24-07-2010, 12:16
Re: Zjawiska paranormalne
to chyba właściwy temat na to pytanie
ziomeczki, jak to właściwie jest uprawiać ten słynny segz z jakąś inną kobietą, niż dziwka z Roksy?
ziomeczki, jak to właściwie jest uprawiać ten słynny segz z jakąś inną kobietą, niż dziwka z Roksy?
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
No dobra, jeszcze jedna wiocha do przetrzepania i zjazd na bazę.
Mnie nie pytaj, odkąd złożyłem śluby czystości to pozostały mi tylko dziwki z Roksy i lasu w Zębcu. Może mocny ci odpowie?yossarian84 pisze: ↑06-06-2021, 19:51to chyba właściwy temat na to pytanie
ziomeczki, jak to właściwie jest uprawiać ten słynny segz z jakąś inną kobietą, niż dziwka z Roksy?
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10182
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Zjawiska paranormalne
Obadaj z rycerzami Św. Krzyża temat Świętokrzyskiego Dworu, byłem tam na weselu, dużo kobiet zarówno z obsługi jak i tych na sali przypominało czarownice,Rumburak pisze: ↑06-06-2021, 20:28No dobra, jeszcze jedna wiocha do przetrzepania i zjazd na bazę.
Mnie nie pytaj, odkąd złożyłem śluby czystości to pozostały mi tylko dziwki z Roksy i lasu w Zębcu. Może mocny ci odpowie?yossarian84 pisze: ↑06-06-2021, 19:51to chyba właściwy temat na to pytanie
ziomeczki, jak to właściwie jest uprawiać ten słynny segz z jakąś inną kobietą, niż dziwka z Roksy?
jedne z wyglądu, a inne z zachowania.
Za blisko słynnej góry, by jakieś uciekinierki z pola wiadomej bitwy nie znalazły tam schronienia.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
Dni mijały a po Inez i Saszy nie było śladu. Szukanie ich było równie bezcelowe jak grzebanie w stogu siana w celu odnalezienia igły. Zająłem się więc rutynowymi rycerskimi czynnościami. Patrole, uczty i dziewczynki na telefon lub tzw. zajazd w lesie. Oczywiście cały czas miałem z tyłu głowy nadciągający nieuchronnie armagedon. Byłem w pogotowiu. Wypatrywałem i w miarę możliwości szukałem znaków aktywności Streczetelli. Musiałem być czujny by nie wzbudzić podejrzeń braci broni.
Pewnego ranka pod bramami klasztoru zjawił się okoliczny wieśniak.
Zoltar jeden z rycerzy, poinformował mnie, że chłop przybył w sprawie owcy zagryzionych przez wilka.
-aha, wilk? Sprawdziliście go alkomatem? Nawet jeśli to był wilk to co my mamy do tego? Niech idzie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony środowiska po odszkodowanie..
-nie pierdol lamusie-rzucił Zoltar-facet jest od piętnastu lat w klubie AA, wiele można mu zarzucić, ale nie pijaństwo. Wypierdalaj do czwórki na przesłuchanie. Dyspozycja Zygfryda.
-zajebiscie kurwa-pomyślałem-tego mi było teraz trzeba, niczym wrzoda na dupie.
Wszedłem do sali przesłuchań bez cienia entuzjazmu.
-słucham Pana-rzuciłem od niechcenia
-psze Pana, wilk zarżnął mi stado 30 owiec…
-aha...Wilk. No dobrze, czemu przychodzi pan z tym do nas? Są instytucje które wypłacają za to odszkodowania…
-psze Pana to nie był zwykły wilk.
-aha, co było w nim niezwykłego? - zapytałem znudzony.
-był wielgi, bardzi przypominoł człeka niż wilka, chodził na dwóch łapach i gadoł.
-o kurwa-zakląłem szpetnie w duchu.
-co gadoł? - zapytałem
-no nic szczygólnego-rzucił wiesiek-bluźnił cały czos jak zażynoł owce.
-co konkretnie?
-A no ni wszystko pamitom bo prawie posraolem się ze strachu, ale pamitom coś takiego; frajery, cwele, ukry, wszaruchy, cebulowe brudy, wielicka…
-czekaj, co powiedziałeś?
-no cebulowe brudy…
-nie, to ostatnie…
-wielicka czy jakoś tak…
Wielicka, cebulowe brudny, frajery i ukry. Nie miałem wątpliwości jaki Wilczek zawitał w góry świętokrzyskie. Niestety świadczyło to o wzmożonej paranormalnej aktywności. Streczetella rosła w siłę a w okolice zaczęły ściągać nieopisane plugastwa.
Cdn.
Pewnego ranka pod bramami klasztoru zjawił się okoliczny wieśniak.
Zoltar jeden z rycerzy, poinformował mnie, że chłop przybył w sprawie owcy zagryzionych przez wilka.
-aha, wilk? Sprawdziliście go alkomatem? Nawet jeśli to był wilk to co my mamy do tego? Niech idzie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony środowiska po odszkodowanie..
-nie pierdol lamusie-rzucił Zoltar-facet jest od piętnastu lat w klubie AA, wiele można mu zarzucić, ale nie pijaństwo. Wypierdalaj do czwórki na przesłuchanie. Dyspozycja Zygfryda.
-zajebiscie kurwa-pomyślałem-tego mi było teraz trzeba, niczym wrzoda na dupie.
Wszedłem do sali przesłuchań bez cienia entuzjazmu.
-słucham Pana-rzuciłem od niechcenia
-psze Pana, wilk zarżnął mi stado 30 owiec…
-aha...Wilk. No dobrze, czemu przychodzi pan z tym do nas? Są instytucje które wypłacają za to odszkodowania…
-psze Pana to nie był zwykły wilk.
-aha, co było w nim niezwykłego? - zapytałem znudzony.
-był wielgi, bardzi przypominoł człeka niż wilka, chodził na dwóch łapach i gadoł.
-o kurwa-zakląłem szpetnie w duchu.
-co gadoł? - zapytałem
-no nic szczygólnego-rzucił wiesiek-bluźnił cały czos jak zażynoł owce.
-co konkretnie?
-A no ni wszystko pamitom bo prawie posraolem się ze strachu, ale pamitom coś takiego; frajery, cwele, ukry, wszaruchy, cebulowe brudy, wielicka…
-czekaj, co powiedziałeś?
-no cebulowe brudy…
-nie, to ostatnie…
-wielicka czy jakoś tak…
Wielicka, cebulowe brudny, frajery i ukry. Nie miałem wątpliwości jaki Wilczek zawitał w góry świętokrzyskie. Niestety świadczyło to o wzmożonej paranormalnej aktywności. Streczetella rosła w siłę a w okolice zaczęły ściągać nieopisane plugastwa.
Cdn.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2453
- Rejestracja: 25-08-2006, 22:15
Re: Zjawiska paranormalne
Tommy, przeloguj się plizzzz
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10182
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Zjawiska paranormalne
Wielicka i wszaruchy, oj będzie gorącoRumburak pisze: ↑25-07-2021, 00:09Dni mijały a po Inez i Saszy nie było śladu. Szukanie ich było równie bezcelowe jak grzebanie w stogu siana w celu odnalezienia igły. Zająłem się więc rutynowymi rycerskimi czynnościami. Patrole, uczty i dziewczynki na telefon lub tzw. zajazd w lesie. Oczywiście cały czas miałem z tyłu głowy nadciągający nieuchronnie armagedon. Byłem w pogotowiu. Wypatrywałem i w miarę możliwości szukałem znaków aktywności Streczetelli. Musiałem być czujny by nie wzbudzić podejrzeń braci broni.
Pewnego ranka pod bramami klasztoru zjawił się okoliczny wieśniak.
Zoltar jeden z rycerzy, poinformował mnie, że chłop przybył w sprawie owcy zagryzionych przez wilka.
-aha, wilk? Sprawdziliście go alkomatem? Nawet jeśli to był wilk to co my mamy do tego? Niech idzie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony środowiska po odszkodowanie..
-nie pierdol lamusie-rzucił Zoltar-facet jest od piętnastu lat w klubie AA, wiele można mu zarzucić, ale nie pijaństwo. Wypierdalaj do czwórki na przesłuchanie. Dyspozycja Zygfryda.
-zajebiscie kurwa-pomyślałem-tego mi było teraz trzeba, niczym wrzoda na dupie.
Wszedłem do sali przesłuchań bez cienia entuzjazmu.
-słucham Pana-rzuciłem od niechcenia
-psze Pana, wilk zarżnął mi stado 30 owiec…
-aha...Wilk. No dobrze, czemu przychodzi pan z tym do nas? Są instytucje które wypłacają za to odszkodowania…
-psze Pana to nie był zwykły wilk.
-aha, co było w nim niezwykłego? - zapytałem znudzony.
-był wielgi, bardzi przypominoł człeka niż wilka, chodził na dwóch łapach i gadoł.
-o kurwa-zakląłem szpetnie w duchu.
-co gadoł? - zapytałem
-no nic szczygólnego-rzucił wiesiek-bluźnił cały czos jak zażynoł owce.
-co konkretnie?
-A no ni wszystko pamitom bo prawie posraolem się ze strachu, ale pamitom coś takiego; frajery, cwele, ukry, wszaruchy, cebulowe brudy, wielicka…
-czekaj, co powiedziałeś?
-no cebulowe brudy…
-nie, to ostatnie…
-wielicka czy jakoś tak…
Wielicka, cebulowe brudny, frajery i ukry. Nie miałem wątpliwości jaki Wilczek zawitał w góry świętokrzyskie. Niestety świadczyło to o wzmożonej paranormalnej aktywności. Streczetella rosła w siłę a w okolice zaczęły ściągać nieopisane plugastwa.
Cdn.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
Likantropia inaczej wilkołactwo. Problem ten rozwiązał się samoistnie, wieki temu. Wilkołaki skonfliktowane z wampirami po wygnaniu Strzeczetelli z Łysej Góry, zostały przez nie wyparte z rejonu Gór Świętokrzyskich. Przeniosły się na południe kraju. Oczywiście, od czasu do czasu pojawiały się plotki wśród miejscowej ludności odnośnie spotkań z tymi stworzeniami. Nigdy nie zostały jednak potwierdzone. Tym razem miało być inaczej. Nie zwlekając długo po rozmowie z wieśniakiem i złożeniu raportu Zygfrydowi, wybrałem się na miejsce domniemanego ataku. Po zejściu w głąb doliny, kierowałem się według wytycznych wieśniaka. To co ujrzałem na miejscu wprawiło mnie w osłupienie. Owcze łby walały się rozrzucone w promieniu kilkuset metrów, drzewa “przyozdobione” były wnętrznościami. Nie udało mi się odnaleźć ani jednego stworzenia, które nie byłoby rozerwane na strzępy. Towarzyszył temu unoszący się fetor rozkładu. Na środku pastwiska znalazłem dość osobliwe elementy garderoby, jednoznacznie wskazujące z kim lub z czym będę miał do czynienia.
Znalezisko o którym mowa to kawałki kreszu, klapek typu japonka oraz rękawiczka na siłownię.
Widocznie po ustaniu morderczego szału, nasz Wilczek przemienił się z powrotem w zabiedzonego dresiarza. Tak czy inaczej musiałem go szybko odnaleźć i unieszkodliwić. Najlepiej przed kolejną pełnią. Czasu nie było zbyt wiele.
Znalezisko o którym mowa to kawałki kreszu, klapek typu japonka oraz rękawiczka na siłownię.
Widocznie po ustaniu morderczego szału, nasz Wilczek przemienił się z powrotem w zabiedzonego dresiarza. Tak czy inaczej musiałem go szybko odnaleźć i unieszkodliwić. Najlepiej przed kolejną pełnią. Czasu nie było zbyt wiele.
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
Kluczowym dla odnalezienia wilkołaka było odszukanie jego leża. Wilkołaki na ogół nie atakują w zbyt dużej odległości od niego. Pociągnąłem solidny łyk bimbru z piersiówki, aby wzmocnić zdolności tropienia. Węch wyostrzył się po kilku chwilach, można by rzec, że zapach wilka stał się dla mnie widoczny. Zabrałem ze sobą kawałek pozostawionego kreszu i udałem się śladami naszego lykana. Po około godzinnym marszu w głąb lasu, zapach stawał się coraz intensywniejszy. Wiedziałem, że jestem już blisko. Moim oczom ukazało się coś w rodzaju jaskini, nieopodal leżało truchło jakiegoś zwierzęcia. Było tak zmasakrowane, że nie jestem w stanie stwierdzić czym było to stworzenie za życia. Przed wejściem do jaskini, odpaliłem prowizoryczną pochodnię z gałęzi owiniętej krzeszem, który z kolei został polanym bimbrem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem przed siebie. Zapach za którym tu przybyłem nie wzmacniał się. Niestety jedyne o czym mogło to świadczyć to fakt, że wilk przeniósł się w inne miejsce. Jaskina nie okazała się zbyt duża, w jej przeciwległym rogu znalazłem leże wilkołaka. Na ścianie ponad nim widniał napis “jebać żuli”. Wykonano go prawdopodobnie krwią. Została też wiadomość dla mnie. Podniosłem kartkę papieru poplamioną krwią, znajdującą się na wilczej pryczy.
“kopę lat zerojedynkowy wszaruchu. Jutro o północy Górników 27 Kraków. Przyjedź sam, bez swoich naćpanych lewackich fumfli. Jebać biedę”.
-Górników 27… co to za adres? - pomyślałem, jednocześnie wklepując w Google maps na telefonie.
-Pałac Jerzmanowskich, duży park i….ulica Wielicka.
Tak więc wszystko stało się jasne. Nie pozostało nic innego jak wrócić na bazę, zalać passata pod korek i udać się do Krakowa.
“kopę lat zerojedynkowy wszaruchu. Jutro o północy Górników 27 Kraków. Przyjedź sam, bez swoich naćpanych lewackich fumfli. Jebać biedę”.
-Górników 27… co to za adres? - pomyślałem, jednocześnie wklepując w Google maps na telefonie.
-Pałac Jerzmanowskich, duży park i….ulica Wielicka.
Tak więc wszystko stało się jasne. Nie pozostało nic innego jak wrócić na bazę, zalać passata pod korek i udać się do Krakowa.
- bartwa
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8217
- Rejestracja: 16-11-2016, 13:21
- Lokalizacja: pruska dziura
Re: Zjawiska paranormalne
Zagłosowałem na 4 opcję i równocześnie zgłaszam Polskę jako zjawisko paranormalne, chyba że ktoś już mnie ubiegł.
PLASTIK NIE JEST METALEM
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10182
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Zjawiska paranormalne
Zmienić napis na ścianie "jebać żuli" na "dziwisz będziesz siedzieć" i będzie bajki.Rumburak pisze: ↑07-08-2021, 13:12Kluczowym dla odnalezienia wilkołaka było odszukanie jego leża. Wilkołaki na ogół nie atakują w zbyt dużej odległości od niego. Pociągnąłem solidny łyk bimbru z piersiówki, aby wzmocnić zdolności tropienia. Węch wyostrzył się po kilku chwilach, można by rzec, że zapach wilka stał się dla mnie widoczny. Zabrałem ze sobą kawałek pozostawionego kreszu i udałem się śladami naszego lykana. Po około godzinnym marszu w głąb lasu, zapach stawał się coraz intensywniejszy. Wiedziałem, że jestem już blisko. Moim oczom ukazało się coś w rodzaju jaskini, nieopodal leżało truchło jakiegoś zwierzęcia. Było tak zmasakrowane, że nie jestem w stanie stwierdzić czym było to stworzenie za życia. Przed wejściem do jaskini, odpaliłem prowizoryczną pochodnię z gałęzi owiniętej krzeszem, który z kolei został polanym bimbrem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem przed siebie. Zapach za którym tu przybyłem nie wzmacniał się. Niestety jedyne o czym mogło to świadczyć to fakt, że wilk przeniósł się w inne miejsce. Jaskina nie okazała się zbyt duża, w jej przeciwległym rogu znalazłem leże wilkołaka. Na ścianie ponad nim widniał napis “jebać żuli”. Wykonano go prawdopodobnie krwią. Została też wiadomość dla mnie. Podniosłem kartkę papieru poplamioną krwią, znajdującą się na wilczej pryczy.
“kopę lat zerojedynkowy wszaruchu. Jutro o północy Górników 27 Kraków. Przyjedź sam, bez swoich naćpanych lewackich fumfli. Jebać biedę”.
-Górników 27… co to za adres? - pomyślałem, jednocześnie wklepując w Google maps na telefonie.
-Pałac Jerzmanowskich, duży park i….ulica Wielicka.
Tak więc wszystko stało się jasne. Nie pozostało nic innego jak wrócić na bazę, zalać passata pod korek i udać się do Krakowa.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Mariusz Wędliniarz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2545
- Rejestracja: 21-09-2011, 13:13
Re: Zjawiska paranormalne
U nas w lesie w latach 70-tych krążył podobno wilkołak. Widziało go wielu mieszkańców w tym moja babka. Po nocach było wycie a w dzień dziwne świsty i odgłosy. Podobno spał w takich dołach w lesie powykopywanych po wojnie.
Raz się zje, raz się nie zje.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2544
- Rejestracja: 22-10-2010, 19:19
Re: Zjawiska paranormalne
kurna a co na to ksiądz proboszcz była wiejska inkwizycja
"Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę."
- vicek
- zahartowany metalizator
- Posty: 4602
- Rejestracja: 26-10-2011, 19:49
- Lokalizacja: dolinki
Re: Zjawiska paranormalne
Jackowski -wasze opinie ..
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8270
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Zjawiska paranormalne
Absolut - gadamy dziennie +nawet jak pierdoli to i tak ma rację.
Wysłane z mojego SM-A520F przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego SM-A520F przy użyciu Tapatalka
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
- vicek
- zahartowany metalizator
- Posty: 4602
- Rejestracja: 26-10-2011, 19:49
- Lokalizacja: dolinki
Re: Zjawiska paranormalne
mnie zastanawia to czy faktycznie te trupy odnalazł , niby ma na to dokumentacje...
Ale jeżeli chodzi o przepowiadanie przyszłości to jest słaby.
Ale jeżeli chodzi o przepowiadanie przyszłości to jest słaby.
- bartwa
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8217
- Rejestracja: 16-11-2016, 13:21
- Lokalizacja: pruska dziura
Re: Zjawiska paranormalne
Znał się z Pershingiem, to wie gdzie trupy leżały : )
PLASTIK NIE JEST METALEM
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10182
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
- Rumburak
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2198
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Zjawiska paranormalne
Czym prędzej po powrocie przygotowałem wszelkie niezbędne artefakty do walki z wilkiem. Srebrny Miecz, amulety i eliksiry wylądowały w bagażniku B5. Podjechałem autem pod zakonny instrybutor i zalałem zbiornik do odbicia pistoletu.
-Hola, Hola- usłyszałem za plecami donośny głos Zygfryda.
-jeszcze nie rozliczyłeś kilometrówki za poprzedni miesiąc a już lejesz ile fabryka dała!
-Zygfryd, wybacz. Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia. Papierkowa robota może poczekać. Mamy teraz poważniejsze problemy.
-co tym razem? - zapytał zniecierpliwiony.
-wilkołak, mamy a właściwie mieliśmy tu wilkołaka. Zbiegł do Krakowa i rzucił mi wyzwanie…
-A jednak wilkołak… rzucił wyraźnie zafrasowany mistrz zakonny-ale czekaj, czekaj. Kraków? Czemu Kraków?
-Mistrzu, nie czas na wyjaśnienia. Wytłumaczę Ci wszystko nad jego ściętym łbem w trakcie kolejnej uczty.
Wsiadłem czym prędzej do auta i ruszyłem z piskiem opon, Zygfryd krzyczał coś i wymachiwał rękami. Nie zważałem na to, wyłączyłem telefon, wcisnąłem gaz do dechy i udałem się w stronę stolicy małopolski.
Droga przy dźwiękach zapętlonego Kings of Metal minęła dość szybko, za szybko. Miałem pewne obawy przed czekającym mnie starciem. O ile sam wilkołak nie robił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, to roztaczała się wokół niego aura ostatnich wydarzeń. Podskórnie wyczuwałem w tym wszystkim nieopisaną obecność. Obecność Streczetelli.
Na samą myśl o konsekwencjach jakie mogły wyniknąć z mojego nieodpowiedzialnego zachowania dostawałem drgawek. Nie było jednak odwrotu.Czekanie w miejscu na rozwój wypadków nie wchodziło w rachubę. Musiałem zlikwidować wilka i dowiedzieć się, kto lub co skłoniło go do rzucenia mi wyzwania. Jedyna myśl która dodawała mi otuchy to to, że raczej nie szykuje się w tym miejscu jakaś większa zasadzka. Choć z drugiej strony wydawało mi się to równie dziwne i niepokojące zarazem. Po co ten śmierdziel wyciągnął mnie aż tutaj? Cóż, nie był to w każdym razie najlepszy czas na rozmyślanie. Wybiła północ a nawigacja pokazała ulice Wielicką.
Po kilku minutach znalazłem się w okolicy wspomnianego pałacu Jerzmanowskich. Zostawiłem auto w jakiejś bocznej uliczce tak aby nie rzucało się w oczy. Wiadomo… Passat. Wydobyłem miecz z bagażnika i przygotowałem go do starcia, nacierając odpowiednimi eliksirami. Sam też wlałem w siebie odpowiednie destylaty. Po przygotowaniach udałem się w stronę pałacu w celu dokonania ostatecznego rozdania.
W oddali usłyszałem wycie,wilcze wycie do księżyca. Już czas, pomyślałem i wydobyłem miecz z pochwy. Po przejściu przez krzaki stanąłem na jakimś skwerku, znajdował tam również nasz plugawy Wilczek.
-witaj cebulowy brudzie! na początek chciałem wręczyć Ci drobny upominek…
wilk rzucił mi pod nogi łeb w masce klauna.
-o Boże! To nie może być prawda! - krzyknąłem w duchu, zachowując kamienna twarz.
-Tak wszaruchu, ten wszawy łeb to pozostałość po niejakim Lucku. Reszty możesz poszukać w Wiśle. Hihih hihi, zerojedynkowy wszaruch!
-hmm, cóż za szermierka słowna-pomyślałem z uznaniem, odsuwając na bok łeb rzucony mi pod nogi-czas skończyć ten cyrk i wydobyć informacje z wszarza.
Bez zbędnych przemówień rzuciłem się do ataku i wykonałem szybkie cięcie ścięgien Achillesa. Wyraźnie zaskoczony Wilk padł na kolana.
Następnych kilka minut stanowiło przeraźliwe wycie pomieszane z erupcja objawów zespołu touretta.
-cebulowy brud, wszaruch, frajer, lewak, lewar, ćpun, zerojedynkowy brudas… tylko tyle mogę zacytować. Zastopowałem ten potok plugastwa soczystym uderzeniem w wilczy pysk. Wszarz osunął się na ziemię a ja metodą na policjanta przyklęknąłem na jego karku.
-czemu mnie tu sprowadziłeś? - zapytałem - chyba zdawałeś sobie sprawę, że podpisujesz na siebie wyrok?
Wilk charczał coś niezrozumiale…
-nie mogę oddychać idioto-wydusił wreszcie
-aha, ok-przyznałem mu rację uwalniając jego krtań spod nacisku.
-hihihihihi-zaśmiał się przerażająco Wszarz, którego położenie zdecydowanie nie powinno powodować takiej reakcji.Oblał mnie zimny pot.
-widzisz głupi brudzie...Nam istotom cienia, przyświecają nadrzędne cele i zaczynamy sięgać wzrokiem od miejsca, gdzie dla was kończy się horyzont… Tak, wiedziałem że wyciągając tutaj owianego zła sława Rumburaka prawdopodobnie podpisuje na siebie wyrok. Streczetella również nie kryła tego przede mną.
W tym momencie prawie obsralem zbroję.
-wiedzieliśmy też-kontynuował wilk-że wiedziony swoją butą, pychą i obawą, że na światło dzienne wyjdzie to, co robiłeś w lesie podczas swojego “zaginięcia”, zjawisz się tu jak na zawołanie. Wyciągnęliśmy cię tu, żeby pozbawić zakon swojego najlepszego rycerza na czas szturmu. Hihih
-co? Jakiego szturmu? O czym ty bredzisz!?
-hihihi, głupi cebulaku. Znów tańczysz jak ci zagraliśmy. Obawiam się, tfu! Liczę na to, że zanim powrócisz na Św Krzyż,ostatni zakonny rycerzyk wyzionie ducha. Punktualnie o północy rozpoczął się szturm na klasztor pod dowództwem samej Streczetelli… Widły i piec dla was wszystkich skurwysyny! Auuu...
Wilk próbował jeszcze zawyć,lecz jego żywot zakończył gwałtownie nóż do cebuli rozcinający szyję.
Prawie straciłem przytomność po tym co usłyszałem. Spojrzałem na zegarek, była 1 w nocy. Jeśli wszarz mówił prawdę to szturm zaczął się godzinę temu. Rzuciłem się biegiem w stronę samochodu potykając się o jakieś flip flopy. Nie było już czasu do stracenia.
-Hola, Hola- usłyszałem za plecami donośny głos Zygfryda.
-jeszcze nie rozliczyłeś kilometrówki za poprzedni miesiąc a już lejesz ile fabryka dała!
-Zygfryd, wybacz. Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia. Papierkowa robota może poczekać. Mamy teraz poważniejsze problemy.
-co tym razem? - zapytał zniecierpliwiony.
-wilkołak, mamy a właściwie mieliśmy tu wilkołaka. Zbiegł do Krakowa i rzucił mi wyzwanie…
-A jednak wilkołak… rzucił wyraźnie zafrasowany mistrz zakonny-ale czekaj, czekaj. Kraków? Czemu Kraków?
-Mistrzu, nie czas na wyjaśnienia. Wytłumaczę Ci wszystko nad jego ściętym łbem w trakcie kolejnej uczty.
Wsiadłem czym prędzej do auta i ruszyłem z piskiem opon, Zygfryd krzyczał coś i wymachiwał rękami. Nie zważałem na to, wyłączyłem telefon, wcisnąłem gaz do dechy i udałem się w stronę stolicy małopolski.
Droga przy dźwiękach zapętlonego Kings of Metal minęła dość szybko, za szybko. Miałem pewne obawy przed czekającym mnie starciem. O ile sam wilkołak nie robił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, to roztaczała się wokół niego aura ostatnich wydarzeń. Podskórnie wyczuwałem w tym wszystkim nieopisaną obecność. Obecność Streczetelli.
Na samą myśl o konsekwencjach jakie mogły wyniknąć z mojego nieodpowiedzialnego zachowania dostawałem drgawek. Nie było jednak odwrotu.Czekanie w miejscu na rozwój wypadków nie wchodziło w rachubę. Musiałem zlikwidować wilka i dowiedzieć się, kto lub co skłoniło go do rzucenia mi wyzwania. Jedyna myśl która dodawała mi otuchy to to, że raczej nie szykuje się w tym miejscu jakaś większa zasadzka. Choć z drugiej strony wydawało mi się to równie dziwne i niepokojące zarazem. Po co ten śmierdziel wyciągnął mnie aż tutaj? Cóż, nie był to w każdym razie najlepszy czas na rozmyślanie. Wybiła północ a nawigacja pokazała ulice Wielicką.
Po kilku minutach znalazłem się w okolicy wspomnianego pałacu Jerzmanowskich. Zostawiłem auto w jakiejś bocznej uliczce tak aby nie rzucało się w oczy. Wiadomo… Passat. Wydobyłem miecz z bagażnika i przygotowałem go do starcia, nacierając odpowiednimi eliksirami. Sam też wlałem w siebie odpowiednie destylaty. Po przygotowaniach udałem się w stronę pałacu w celu dokonania ostatecznego rozdania.
W oddali usłyszałem wycie,wilcze wycie do księżyca. Już czas, pomyślałem i wydobyłem miecz z pochwy. Po przejściu przez krzaki stanąłem na jakimś skwerku, znajdował tam również nasz plugawy Wilczek.
-witaj cebulowy brudzie! na początek chciałem wręczyć Ci drobny upominek…
wilk rzucił mi pod nogi łeb w masce klauna.
-o Boże! To nie może być prawda! - krzyknąłem w duchu, zachowując kamienna twarz.
-Tak wszaruchu, ten wszawy łeb to pozostałość po niejakim Lucku. Reszty możesz poszukać w Wiśle. Hihih hihi, zerojedynkowy wszaruch!
-hmm, cóż za szermierka słowna-pomyślałem z uznaniem, odsuwając na bok łeb rzucony mi pod nogi-czas skończyć ten cyrk i wydobyć informacje z wszarza.
Bez zbędnych przemówień rzuciłem się do ataku i wykonałem szybkie cięcie ścięgien Achillesa. Wyraźnie zaskoczony Wilk padł na kolana.
Następnych kilka minut stanowiło przeraźliwe wycie pomieszane z erupcja objawów zespołu touretta.
-cebulowy brud, wszaruch, frajer, lewak, lewar, ćpun, zerojedynkowy brudas… tylko tyle mogę zacytować. Zastopowałem ten potok plugastwa soczystym uderzeniem w wilczy pysk. Wszarz osunął się na ziemię a ja metodą na policjanta przyklęknąłem na jego karku.
-czemu mnie tu sprowadziłeś? - zapytałem - chyba zdawałeś sobie sprawę, że podpisujesz na siebie wyrok?
Wilk charczał coś niezrozumiale…
-nie mogę oddychać idioto-wydusił wreszcie
-aha, ok-przyznałem mu rację uwalniając jego krtań spod nacisku.
-hihihihihi-zaśmiał się przerażająco Wszarz, którego położenie zdecydowanie nie powinno powodować takiej reakcji.Oblał mnie zimny pot.
-widzisz głupi brudzie...Nam istotom cienia, przyświecają nadrzędne cele i zaczynamy sięgać wzrokiem od miejsca, gdzie dla was kończy się horyzont… Tak, wiedziałem że wyciągając tutaj owianego zła sława Rumburaka prawdopodobnie podpisuje na siebie wyrok. Streczetella również nie kryła tego przede mną.
W tym momencie prawie obsralem zbroję.
-wiedzieliśmy też-kontynuował wilk-że wiedziony swoją butą, pychą i obawą, że na światło dzienne wyjdzie to, co robiłeś w lesie podczas swojego “zaginięcia”, zjawisz się tu jak na zawołanie. Wyciągnęliśmy cię tu, żeby pozbawić zakon swojego najlepszego rycerza na czas szturmu. Hihih
-co? Jakiego szturmu? O czym ty bredzisz!?
-hihihi, głupi cebulaku. Znów tańczysz jak ci zagraliśmy. Obawiam się, tfu! Liczę na to, że zanim powrócisz na Św Krzyż,ostatni zakonny rycerzyk wyzionie ducha. Punktualnie o północy rozpoczął się szturm na klasztor pod dowództwem samej Streczetelli… Widły i piec dla was wszystkich skurwysyny! Auuu...
Wilk próbował jeszcze zawyć,lecz jego żywot zakończył gwałtownie nóż do cebuli rozcinający szyję.
Prawie straciłem przytomność po tym co usłyszałem. Spojrzałem na zegarek, była 1 w nocy. Jeśli wszarz mówił prawdę to szturm zaczął się godzinę temu. Rzuciłem się biegiem w stronę samochodu potykając się o jakieś flip flopy. Nie było już czasu do stracenia.