Idealny temat dla cukrzyka z hulajką. Już najebał grubas podnieciony z 10 postów.
--------------------------------------------------------------------------------
Względnie nowe odkrycie, a, że jest zbieg okoliczności, po powrocie z "t.SYRENA", zahaczyłem po kolację z Batumi*, to jest foto, bo właśnie ma miejsce kawa z Tapłakwerą
Powiedzmy, że inna wersja Baklawy. Tym razy gruzińska.
Z kolejnych tegorocznych "odkryć", namówiony, przez jednego lokalsa. Cafe affogato. Preferuję czarną, sypaną, z dużą ilością cukru, albo bez, w zależności od SMAK'a, ale ta mnie przekonała. Staramy się odtworzyć ten smak.
Do tego:
- Tobleron,
- Hazelnutsy z okienkiem,
- nie mogę się oprzeć kinowemu orzechowi w czekoladzie,
- orzechy w karmelu,
- Karrambary,
- ciągnące, miękkie krówki. Tutaj po sąsiedzku z Milanówka są mniamuśne. Mam sklep, gdzie dostaję od Pani sprzedającej cynę, co się w środku kryje. Właściwie ostatnio innych nie kupuję, bo nie mam ręki, i mi się to zcukrzone gówno trafia,
- beza z Wiedeńskiej (bo o dobrą bezę też trudno. Tutaj sprawdzone. Mam z nią związane pewne oczekiwaina. Na wierzchu chrupka, w środku ma być glut, ale nie taki twardy, powinna się ciągnąć)
- lody waniliowe/ czekoladowe/ śmietankowe: najlepiej Grycan/ haagen/ mcdonald z toffi (przemysł) , Bajkowa, Malinowa, Jednorożec, Wenta i z kilkanaście miejsc w Polsce. Od morza po Tatry. Lubię bardziej niż lokalbir, opierdolić lokalnego loda. Najlepsze jadlem chyba w Barcelonie, co ciekawe dla mnie owocowe, bo owocowych niespecjalnie tak.
- w akcie desperacji, raz na jakiś czas, ostatnio sporadycznie, robię swoją wersję. Śmietanka + nutella. Potrafię opierdolić pół kilo i pół nutelli na jedno podejście.
- chałwa. Greckie, tureckie. Mam taką technikę, że zostawiam, aż się "zsikam". Taką lubię najbardziej.
Obok lodów lokalnych jak gdzieś jestem, bira lokalnego, staram się wbić na sklep i kupić jakieś słodycze. Niby dla dziecka, a i tak później gonimy we dwoje. Taki mały rytuał.
*
https://batuminaursynowie.pl/kategoria-produktu/desery/