DZIEŃ 1
The doors zaczęli punktualnie i równie szybko skończyli. Nie mój klimat ale dali radę. Jak zazwyczaj.
HADOPELAGYAL - Pełne słońce. Nie ta pora. nie ten klimat, ale.... Tych dwoje dało radę bez dwóch zdań. Było skupienie. Była zła aura. Zabrzmiało jak powinno. Wiadomo, że mocniejszy odbiór byłby ze świecami, dymem i jeśli zagrali by po zmroku. Niemniej bardzo dobre wrażenie. Kompletnie nie na odwal się jako "otwieracz". Niewdzięczna rola, ale mnie osobiście nie zawiedli!
BOMBARDER - jak już ktoś pisał, wujkowie staszkowie sobie wypili i stwierdzili, że przyjadą na fest. Duży szacun! Niemniej nie urzekło. Obejrzałem tylko część setu. I poszedłem na bimberek + piwo. Nie powaliło. Ale takie akty mają swój urok.
DOOMBRINGER - zdrałem gardło, łeb mi prawie odpadł. Jeden z lepszych konceertów tego dnia, choć ponownie w pełnym słońcu i widać było, że jest to uciązliwe dla muzyków, ale nikt nie wymiękł. Wokalista opętaniec. Set rewelacja włącznie z przezajebistym "SEVEN EVIL SPIRITS". Brzmiało przepotęznie zwłaszcza w zwolnieniach. Koncert marzenie. Myślę, że wielu mysłało podobnie bo rozpierdol pod sceną był.
Bimber und food
DESASTER - łooohooohoookurwaaafantastysz "Necrooooopoliiiis Karthagooooooo!"! Miszcze! Młyn. Mosh. Utwory z jedynki. "Metalized Blood" po którym bolało gardzło. Ach! Och! Ech...
OMEN - 1 utwór z ciekawości relaks przy... Bimberhagel und food... a nie... Sam Bimberhagel.
Mała zmiana kolejności bo bodaj teraz był
DEATH WORSHIP. - Miazga i rozpierdol. Zwyrodnialce dali radę. Te "przejazdy po gryfie" i zwolnienia są niesamowite. Godne nieślubne dziecko Revenge i Blasphemy. Brawo! Co ważne brzmieniowo super. Przy tej intensywności to ważne.
EXCITER - nie jestem maniakiem, ale koncert bardzo dobry, choć przyznaję, że w połowie przysnąłem na ławkach po lewej stronie sceny i wcale nie świadczy to że przynudzali. Po prostu BIMBERhagel und piwo. A w zasadzie dwa rodzaje Bimbru. Dodam, że lokalne piwo bardzo dobre!!!. Oba rodzaje. Czy nawet trzy. Świeżutkie. Zimne. WywaRZone z sercem. A Exciter rzeczywiście taki pierwiatek Venomu na żywo posiada. Poszedłem po bluzę do namiotu gdyż nadchodził niż skandynawski i para z ust, chłód...
Sporo ludków odpadło przed
DESTROYER666, ale nie JA! Ha!
DESTROYER666 - cóż tu dodać. Piękny set! 200% Metalu i piekła w metalu. Zawsze, żałuję po ich koncertach, że nie grają "Eternal Glory of War". Tym razem też zabrakło, ale nie ma co narzekać. Brzmienie. Żywioł. Ach! Och! Ech. Jeden z najlepszych występów fesstu. I ten kolega przed sceną przez cały koncert powiewający flagą "Unchain teh Wolves" na długim drzewcu. Dodawało klimatu! Szacun, bo czuję, że zakwasy po tym miał. Pod sceną rozpierdol. Siniaki są. Złamań nie stwierdzono, choć szyja boli i żebra też.
Powrót na pole namiotowe, jeszcze dwie lufki bimbru ze spotkanymi po drodze rozbójnikami na dobranoc i w kimę. Długi, męczący dzień. ale jakże piękny!
Życie towarzyskie na polu oczywiście trwało w najlepsze do 7-8 rano, ale ja już nie dałem rady.
DZIEŃ 2 później.
Dodam tylko pokrótce, że kończący koncert Deus Mortem to był szok! Szok jakościowy! Szok wizualny! Szok dźwiękowy!. Nawałnica. Mrok i Diabeł. Totalnie się niespodziewałem tak WYSOKIEGO poziomu! Szacun!
----------------
Króciutko słowem komentarza.
Czy Black Silesia Fest Open Air jest festiwalem wyjątkowym?
TAK!
Czy na Black Silesia Fest Open Air przyjeżdżają przypadkowi ludzi?
Absolutnie NIE!
Jest spartańsko (Toitoie po pierwszym dniu to zło!,). Jest fizycznie męcząco (alko, mosh, pogo). Ale... jest FANTASTYCZNIE!
Znajome mordeczki (wielu zwłaszcza przez Pandemię nie widziałem od 3 lat!, Niektórych dłużej...)
Atmosfera pola namiotowego czy niszczejącej
altany (szkoda, że nikt o tonie dba bo należy jej się remont) na stawku obok grodu - nie do podrobienia i rewelacja! Ekipa z Poznania - wiadomo. Czyste pato. Pozytywnie.
Z grubsza było zajebiście jak zawsze. Absolutnie totalnie nie zgadzam się i protestuję całym sobą aby festiwal nie odbywał się w tym miejscu! Na pewno czas pomyśleć organizacyjnie o "obsłudze" większej ilości ludzi, bo fama się poniesie i będzie ich moim zdaniem coraz więcej.
Panowie z Destroyer 666 - "Amazin place! It's fantastic!"
Panowie z Doombringer - "Zajebiste miejsce!" (choć grali w upale)