Byś zobaczył kolejkę po szmaty. Jakiemuś koledze się wjebałem nieświadomie, w kolejkę, a jak się zreflektowałem, to pytam, za czym to, bo właściwie chciałem przejść tylko, no i zaczęła się gadka jak za prl-u, w ogonku po srajtaśmę. Jest hajpiwo, pomimo, jak dla mnie zniżkowej formy tego zespołu (pomijając aspekt koncertowy, odnosząc się do wydanictw).
A płyta, która otworzyła DM na nowe ścieżki marniutko. Była wręcz tym punktem, który obrócił sceną, tak, że się niektórym zakręciło w głowach. Płyta, z kategorii mamoniowej, dla odmiany wzlatuje, leci w kosmos. Jak jeszcze spojrzy się na to, że świńska psychodelia jest na równi, bo ta płyta to przecież nie DM, czy DDM, z DENAT/ BEKON to ...