
Ponoć ostatnia "klasyczna" płyta Zabójcy...
Albo pierwsza nieklasyczna...
Anyway, dla mnie lekkie rozczarowanie, przede wszystkim pod względem produkcji, dziwnie to wszystko brzmi, jakieś takie bez poweru...
Gitary cofnięte, perka trochę kartonowa, wokal miejscami poddany dziwnym efektom...Mix również samemu Slayerowi się nie podoba, ponoć dema brzmiały lepiej...
Kompozycje? Z tym też różnie - tytułowy, Serenity in Murder czy Fictional Reality to jednak wyjebałbym na japońskie bonusy...
Plusy? Okładka, wkładka, wejście Bostapha w Killing Fields, Ditto i Mind Control. Aha, SS-3 też daje radę.
W sumie sam nie wiem co sądzić o tej płycie, niby ok, ale czasami się zastanawiam czy to nie jest najsłabsza płyta Sleja (oczywiście po Repentless).
Są jednak takie dni, że leci przez cały dzień tylko ta płyta...
Fenomen?