
Jeśli ktoś szuka dowodów na to, że Chińczycy chcą zmonopolizować każdą dziedzinę niechaj sobie sprawdzi jak przejęli fiński death metal na przykładzie zespołu MVLTIFISSION. Owszem można im zarzucić, że poszli po najmniejszej linii oporu, bo na tapet poszła twórczość DEMIGOD i DEMILICH, a więc zaczerpnęli wzory pierwsze z brzegu i najbardziej oczywiste, ale zrobili to w sposób nie pozostawiający żadnej wątpliwości gdzie obecnie bije serce prawdziwego fińskiego death metalu. Nie liczcie jednak na cytaty z klasyków i zastanawianie się „Jaka to melodia?”. Pod tym kątem Chińczycy trzymają fason. Te cwaniaki korzystają przy tym z naturalnego powiewu nowości jaki musi towarzyszyć nagraniu takiego materiału akurat w tej zupełnie egzotycznej dla niego szerokości geograficznej. Poza tym do producenta albumu MVLTIFISSION nie dotarły informacje o tym, że perkusja może brzmieć jak tona przerzucanego plastiku, pozbawione „ciężaru” gitary plumkać coś w tle, a wokal drzeć się bez sensu, korzystając z licznych pogłosów, efektów echa itp. sztucznych zabiegów. Żeby nie było żadnych wątpliwości kilku Chińczyków w fińskich koszulkach bezczelnie odegrało cover DEMILICH, którego brawurowe wykonanie bynajmniej nie jest najjaśniejszym momentem na tej płycie. Całość uzupełnia jednoznacznie siermiężna okładka.
Nie wiem jakie są dalsze plany ChRL wobec europejskiego death metalu, ale jeżeli nasi młodzi gniewni, ostatnio zdalni, nie wezmą się za odkopywanie dziedzictwa VIOLENT DIRGE, MAGNUS, ARMAGEDON, czy starego VADER to zrobią to skośnoocy i będzie nam głupio tak jak teraz Finom.