CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Za Szejkina dostałem od kuzynki stilonkę c90, a czarno białych parpli po reaktywacji powiesiłem sobie na ścianie. Natomiast taka ciekawostka...Gdy był pogrzeb Indiry Gandhi, zamiast plakatu były zdjęcia z ceremonii...Nie zapomnę do końca życia tego zawodu, gdy otworzyłem dodatek. Najgorsze, że kupiłem więcej niż jeden egzemplarz, bo akurat sprzedawali chuje nie uprzedzając klienta, a ja nie wyczułem podstępu, bo zawsze brałem w ciemno...Kurwa ich mać.
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9908
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Coraz częściej wracam myślami do czasów, w których przedmiotowe zjawisko jeszcze nie miało miejsca i zastanawiam się, jak pięknio byłoby gdyby nigdy nie nastąpiło. Gdybyśmy tylko mogli cofnąć się w czasie o 20 lat i zamrozić właściowość sceny muzycznej w tym stanie, jakie płody by to wydało w 2023 roku a tak to stało się to co się stało, pozdro dla kumatych : /
Yare Yare Daze
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4554
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
No i co by się stało? Jakaś kapela by nagrała lepszy materiał? Nowy Morbid Angel by nie był chujowy? To tylko kanał dystrybucji. Nie ma żadnego znaczenia. A jeśli bardzo ktoś chce, to nadal może kupować choćby i kasety, choć nie każdej kapeli.hcpig pisze: ↑24-08-2023, 23:04Coraz częściej wracam myślami do czasów, w których przedmiotowe zjawisko jeszcze nie miało miejsca i zastanawiam się, jak pięknio byłoby gdyby nigdy nie nastąpiło. Gdybyśmy tylko mogli cofnąć się w czasie o 20 lat i zamrozić właściowość sceny muzycznej w tym stanie, jakie płody by to wydało w 2023 roku a tak to stało się to co się stało, pozdro dla kumatych : /
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
How did we go wrong?
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10674
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Jester, ile Ty masz lat? Cyfrowa dystrybucja i serwisy streamingowe to coś, co z biegiem lat doceniam coraz bardziej - jednocześnie kupuję coraz mniej, bo łatwiej mi wyselekcjonować płyty, które faktycznie są tego warte. Rzadko kiedy kupuję w ciemno. Same plusy.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9908
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
I piszecie to lekką ręką, nie widzicie masowej degeneracji rozleniwiony, zepsutych i zblazowanych słuchaczy jaką cyfrowa dystrybucja wytworzyła?
Yare Yare Daze
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11519
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Dostaję na bieżąco tyle płyt (10-20%) i kaset (reszta), że nawet do głowy by mi nie przyszedł jakiś streaming. Generalnie redukcja słuchania z nośników cyfrowych na rzecz puszczania muzyki z wieży dobrze robi na mózg.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11519
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Widzimy, tylko że lata nam to chyba koło jajec.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4554
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Ojej, mają łatwiej, niż my kiedyś. I - o zgrozo! - nie znają pełnej dyskografii Dark Funeral. Tak, cyfrowa dystrybucja nie sprzyja głębokiemu poznawaniu muzyki danego typu. Ale też absolutnie mu nie przeszkadza. Jak ktoś chce, to to zrobi, zresztą znacznie szybciej, właśnie dzięki dostępowi cyfrowemu.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
How did we go wrong?
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10674
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Przepraszam, gdzie te rzesze zblazowanych zombie słuchaczy? Jest tak, jak Pan Lukass pisze - jeśli ktoś będzie chciał zgłębić dany temat, to zrobi to niezależnie od wyboru źródła. Jak było, tak jest i tak też pozostanie.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- wonsz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2896
- Rejestracja: 18-02-2018, 14:59
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
hcpig pisze: ↑24-08-2023, 23:22Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.
Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.
Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.
Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.
My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.
Nikt nie narzekał.
rzułf
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17362
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9860
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Cyfry zawsze się sprawdzały. Nie tylko w muzyce.
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7613
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
Nie. Niedzielni słuchacze zawsze byli i zawsze będą. Niektórym wystarczy radio, innym kiedyś wystarczała Viva czy MTV. Fani pojedynczych piosenek. Drudzy będą kolekcjonować pierwsze wydania, japońskie remastery, gigantyczne boxy i słuchać ich na lampowych monoblokach w czystej klasie A na tubowych kolumnach

Dzisiaj Ci pierwsi mają Youtube, ewentualnie wykupują Spotify albo korzystają z Open.fm i tyle. Ci drudzy mają Tidal aby bezpiecznie odsiać nowości.
Dystrybucja cyfrowa nic w tej materii nie zmieniła.
- uglak
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9901
- Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
- Lokalizacja: ארץ ישראל
Re: CYFROWA DYSTRYBUCJA - SĄD KAPTUROWY
^Wręcz poprawiła, bo jak dziś ktoś kupuje płytę nieznanego zespołu TYLKO dlatego że ma "zajebistą okładkę" to jest frajerem, a w czasach przedinternetowych to była normalna metoda poznawania nowej muzyki. Zwłaszcza, że recenzjom w gazetach powiązanych z wytwórniami lub zależnymi od reklam nijak nie można było ufać.
Guilty of being right