Obojętnie czy jesteście ateistami czy też nie. Na pewno tkwi w Was coś co mówi Wam jak jest naprawdę. Uczciwie podchodząc do sprawy każdy z nas jest niezależną jednostką mającą prawo do swojej prawdy. Ile ludzi, tyle prawd.
Moja relacja z Szatanem jest bardzo intymna i odczuwam go na codzień. Kiedyś byłem typowym ateistą i nie wierzyłem w istnienie Boga ani Szatana. Wierzyłem, że to ja jestem Panem i Władcą tego świata. Przyszedł taki okres w moim życiu, gdzie na codzień zacząłem zauważać działania siły wyższej... Nagle zaczęły się dziać takie zbiegi okoliczności, że to wprost niemożliwe. Odrzucałem istnienie siły wyższej, ale te zbiegi okoliczności się powtarzały... Myślałem o czymś a to za chwilę się działo... To było niesamowite, ale i jednocześnie szokujące dla mojego ego, które mówiło mi, że to niemożliwe. Od tego czasu regularnie miewam mindfucki, których nawet psychiatra nie umiał wyjaśnić. Tak, byłem u psychiatry

Szatan jest piękny i wszechpotężny... Kocham go. Oddziałuje na mnie w 100%.
Jaka jest Wasza relacja z Szatanem?