GUANO APES

[[V]]

fajne czasy,potwierdzam

[Żułek]

Właśnie podano, że na Pol’and’Rock Festival 2024 zagra pochodząca z Niemiec formacja Guano Apes. Warto wspomnieć, że grupa już występowała na Najpiękniejszym Festiwalu Świata, a miało to miejsce 15 lat temu. Możemy więc mówić o wielkim powrocie.

Zespół pojawi się na zakończenie Pol’and’Rock Festivalu, czyli 3 sierpnia. Oczywiście na Dużej Scenie.

[Żułek]

smuteczek

Niemiecki zespół Guano Apes ogłosił kilka miesięcy temu trasę koncertową Free The Monkey, która miała odbyć się jesienią 2024 roku. W ramach tej trasy grupa planowała pojawić się w Polsce – 1 listopada 2024 roku miała zagrać w warszawskim klubie Progresja.

"To dla nas niezwykle trudne, ale musimy poinformować, że nasza trasa Free The Monkey niestety musi zostać przełożona z powodu choroby. Staraliśmy się zrobić wszystko, aby ta prawie całkowicie wyprzedana trasa odbyła się zgodnie z planem, ale zdrowie jest najważniejsze. Jesteśmy bardzo smutni, podobnie jak Wy.

Z pewnością możecie sobie wyobrazić, że zmiana harmonogramu nie może nastąpić z dnia na dzień. Prosimy o cierpliwość i dziękujemy za wsparcie. Zakupione bilety oczywiście zachowują ważność w nowych terminach."

jester

[Żułek]

jester

Dobre wieści dla fanów Guano Apes! Widzimy się 7 lutego 2026 roku w Progresja

[hcpig]

Naprawdę kolega przecenia mój sentyment dla tego zespołu.

[Żułek]

do tego czasu kilka razy można zatęsknić

[HCDamage]

Jak pierwszy raz za czasów szczeniaka zobaczyłem ich na vivie albo vivie 2 (piękne czasy) to łykałem jak pelikan. Potem już potrzebowałem bardziej agresywnej muzyki i Guano poszło w zapomnienie. Koncert na brudstoku pamiętam chyba do połowy bo film ujebałem. Nie żałuję.

[Major Zagłoba]

Ja ich w sumie znam tylko z coveru Alphaville i może jeszcze jakiegoś, ale dupa była spoko na tamte czasy.

[Szalony Opos]

Open your eyes, Big in Japan, Lords od the boards. Więcej kawałków nie znam. Wokalistka coś z Apocalipticą chyba też nagrała.

[thespectator]

Za dzieciaka uwielbiałem i uważam, że wokalistka ma zajebisty głos. Mam ich The best of i czasem puszczam, takie guilty pleassure...

A jak usłyszałem nową wokalistkę w linkin park to od razu pomyślałem, że nie dorasta do pięt Sandrze i ta by się genialnie wpasowała w to co chcieli osiągnąć

[hcpig]

Panie, nie obrażaj Pan Sandry coby miała się po jakichś Świnking Parkach szlajać.

[thespectator]

Mea culpa, wiadomo, że Guano Apes>>>>Linkin Park !!!

[Triceratops]

Ja ich w sumie znam tylko z coveru Alphaville i może jeszcze jakiegoś, ale dupa była spoko na tamte czasy.

Za ten "cover" kara chlosty i ostrzegawczy strzal w potylice to najlagodniejszy wymiar kary.

[Hatefire]

Panie, nie obrażaj Pan Sandry coby miała się po jakichś Świnking Parkach szlajać.

To był całkiem fajny zespół rockowy. Dwa pierwsze płyty dowoziły. Fajne melodie i riffy, plus mocny, zadziorny kobiecy wokal. Wiadomo prochu tu nikt nie wymyślił, niemniej dobrze się słuchało. Tylko tyle i aż tyle. Natomiast wokalnie Pani Sandra zamiatała. Można lubić nie lubić tej stylistyki, ale dowoziła.

[Hatefire]

Za ten "cover" kara chlosty i ostrzegawczy strzal w potylice to najlagodniejszy wymiar kary.

Ale co było w nim takiego złego? Weź pod uwagę o czym ten utwór jest. Zarówno synth popowy oryginał, jak i cover w konwencji rocka z lat '90 dobrze się wpisywał w przekaz.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Widze, ze nie wpisywalem sie nigdy, wiec tak z kronikarskiego obowiazku, generalnie zawsze lubilem, mam sentyment, i w dodatku uwazam, ze tworzyli zwyczajnie fajne rockowe piosenki, odciskajac mocne pietno na tamtych czasach przez "Open your eyes", "Big in Japan", "You can't stop me", "Lords of the boards", "Crossing the deadline" czy "Pretty in Scarlet". Chcialbym, zeby dzisiaj takie zespoly byly wszedzie tak, jak byly wtedy.

[HCDamage]

To były chyba takie czasy że jak zespół rockowy miał na wokalu kobitę to przyciągał uwagę i w radiu leciało do znudzenia. Zazwyczaj to zespoły kilku lub jednego "przeboju" i nara. Na przykład takie Evanescence i ich piosenka bring me to life to był jakiś obłęd.

[Major Zagłoba]

To były chyba takie czasy że jak zespół rockowy miał na wokalu kobitę to przyciągał uwagę i w radiu leciało do znudzenia.. Zazwyczaj to zespoły kilku lub jednego "przeboju" i nara. Na przykład takie Evanescence i ich piosenka bring me to life to był jakiś obłęd.

To było tak mocno katowane, że jak tylko przeczytałem tytuł to w głowie od razu zagrał refren.

[Żułek]

Ja ich w sumie znam tylko z coveru Alphaville i może jeszcze jakiegoś, ale dupa była spoko na tamte czasy.

Za ten "cover" kara chlosty i ostrzegawczy strzal w potylice to najlagodniejszy wymiar kary.

do tematu cover lepszy niz oryginał

[Triceratops]

Razem z coverem Talk Talk nagranym przez No Doubt ;)