BRODEQUIN
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1007
- Rejestracja: 02-01-2020, 23:31
Re: BRODEQUIN
Srogi cios będzie . Czekam.
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4335
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
- wonsz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2894
- Rejestracja: 18-02-2018, 14:59
- AroHien
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2297
- Rejestracja: 18-06-2007, 19:35
Re: BRODEQUIN
To będzie świetny album. Miałem poczekać aż nieco spadną ceny ale chyba strzele sobie preorder na amazonie.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Ktoś może wie, gdzie będzie można to nabyć w naszym kraju?
- Mental
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1751
- Rejestracja: 31-08-2003, 12:29
- Lokalizacja: anus mundi
Re: BRODEQUIN
Naturalne wydawało mi się, że mystic, więc sprawdzam co parę dni czy już można preordera złożyć.
You may raise your chalice of nothing
And salute the leech that you are
And salute the leech that you are
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Też zaglądam, ale na razie echo.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Zapinamy pasy Panowie......
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
No dobra, pierwsze wrażenia baaaardzo, baaaardzo pozytywne, album gniecie jak należy. Gorąco polecam każdemu, bo nawet jeśli od razu słychać kto gra, to album ma w zanadrzu kilka niespodzianek! Ja jestem na kolanach! Jak sie otrzaskam dogłębnie to recenzja będzie.
- Mental
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1751
- Rejestracja: 31-08-2003, 12:29
- Lokalizacja: anus mundi
Re: BRODEQUIN
Myślałem, że posłucham jutro z CD ;(
You may raise your chalice of nothing
And salute the leech that you are
And salute the leech that you are
- AroHien
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2297
- Rejestracja: 18-06-2007, 19:35
Re: BRODEQUIN
Nie słucham. Podobno wczoraj wysłano w moim kierunku przesyłkę więc mam nadzieję w sobotę odpalić cd.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Zakupiliście Panowie własne egzemplarze w Polsce, czy poza granicami? Panicz Arohien na bank...Mental?
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
- AroHien
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2297
- Rejestracja: 18-06-2007, 19:35
Re: BRODEQUIN
Tak pewnie będzie i wręcz tego oczekuje 

- Mental
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1751
- Rejestracja: 31-08-2003, 12:29
- Lokalizacja: anus mundi
Re: BRODEQUIN
Nie kupiłem, miałem nadzieję że ktoś ogarnie dystrybucję w PL przed premierą.
Też nie chciałbym słuchać z yt, ale podejrzewam że po paru głębszych na weekendzie się przełamię.
You may raise your chalice of nothing
And salute the leech that you are
And salute the leech that you are
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Po wydaniu ostatniej płyty "Methods of execution" Brodequin zamilkł... na równe 20 lat. Owszem, w tym samym roku mogliśmy usłyszeć jeszcze debiut Liturgy, ale o jakimkolwiek sygnale świadczącym o tym, że kapela istnieje w dalszym ciągu nie było mowy. Niektórzy wzruszyli ramionami i zapomnieli, inni, jak chociażby piszący te słowa, gdzieś tam żal im dupę ściskał że już nic pod tym szyldem nowego nie usłyszą. Po pewnym czasie trzeba było się pogodzić, że kapela poszła do piachu, jak wiele przed nią i niezliczona ilość po niej. Kiedy jakiś czas temu gruchnęła wieść, że panowie wrócili na sceniczne deski, iskierka nadziei ożyła i migotała słabym światłem.... W końcu można było usłyszeć dwa nowe kawałki, które mimo tego, że zacne i spotęgowały apetyt, to jednak nie zapowiadały pełnej płyty. Człowiek czekał, czekał, wypatrywał, pełen obaw że zanim dojdzie do rejestracji materiału zespół znów się rozpadnie. Aż do dziś.....
"Harbringer of war", bo o nim teraz będę plótł, uderzył niczym grom z jasnego nieba. W końcu pojawiła się pełna płyta, i od razu nasuwa się pytanie czy warto było czekać aż 20 lat?? Odpowiedź ciśnie się sama na usta i brzmi jednoznacznie - oczywiście że TAK!!!! Takiego powrotu z otchłani niebytu można życzyć każdemu zespołowi, a to co dokonali panowie z Brodequin przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Po pierwsze, od razu słychać kto gra. Styl zespołu jest rozpoznawalny od razu co uważam za olbrzymi atut, ale im dalej w las tym robi się naprawdę ciekawie. Nowy album prezentuje nam oblicze Brodequin jako zespołu który okrzepł, i mimo poważnych ograniczeń w tej stylistyce zrobił pewien progres w rozwoju. Nie ma co ukrywać, to nie Atheist, to nie jest zespół który żongluje riffami i połamanymi rytmami, a muzyczna ekwilibrystyka wprawia w zachwyt słuchacza. Tutaj mamy do czynienia raczej z prostymi zagrywkami, nie ma tutaj zbyt wiele skomplikowanych struktur, jest za to ciągły atak za pomocą wszystkich dostępnych środków.
Nie jest to zwykła łupanina, na zasadzie byle szybciej i szybciej, nie jest to młócka która gubi się w natłoku perkusyjnej kanonady. Owszem, prędkości rozwijane przez nowego pałkera zasługują na uznanie, ale szkielet utworów, czyli gitarowe riffy, aż skrzą od dobrych pomysłów, proste, dosadne, urzekające. Brzmienie albumu jest znakomite, ostre, bezpośrednie, czytelne. No i rzecz najważniejsza. Nie ma tu mowy o chociażby sekundzie znudzenia! Płyta przelatuje niczym wojskowy odrzutowiec na dopalaczach, człowiek ani się obejrzy, a już koniec, więc nie pozostaje nic innego, jak zapodać ją od początku. Ogromnie dużo przestrzeni do poszczególnych utworów dały zwolnienia, czyli coś, czego w Brodequin zawsze było jak na lekarstwo. Nie sa to oczywiście zwolnienia na miarę Suffocation, a i niewprawieni słuchacze moga zapytać gdzie one się znajdują... ale zapewniam, mamy tutaj do czynienia z naprawdę różnymi tempami, jest bardzo szybko, piekielnie szybko i po prostu szybko, ale czasem też średnio i wolno tez się zdarza. Czasem mamy okazje usłyszeć w tle sample, które potęgują jedynie moc tych utworów. Nawet jeśli chodzi o wokale czasem da sie usłyszeć wrzask przypominający zapis tortur, co daje pewnego urozmaicenia do bardzo niskiego growlu który tutaj króluje.
Ja jestem tym albumem zachwycony, do muzyki zostało wpuszczone mnóstwo świeżego powietrza, mnóstwo fajnego groove albo jak to chcecie nazwać, i naprawdę , warto było czekać 20 lat by usłyszeć zespół w tak doskonałej formie. Kompozycyjnie, jak na tak wąskie ramy gatunku, spisali się na medal. Słucham tej płyty non stop i to niech będzie rekomandacją. A ci, którym do tej pory kapela nie siadła, niech dadzą ostatnią szansę. Zaprawdę zaprawdę powiadam wam -warto!
"Harbringer of war", bo o nim teraz będę plótł, uderzył niczym grom z jasnego nieba. W końcu pojawiła się pełna płyta, i od razu nasuwa się pytanie czy warto było czekać aż 20 lat?? Odpowiedź ciśnie się sama na usta i brzmi jednoznacznie - oczywiście że TAK!!!! Takiego powrotu z otchłani niebytu można życzyć każdemu zespołowi, a to co dokonali panowie z Brodequin przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Po pierwsze, od razu słychać kto gra. Styl zespołu jest rozpoznawalny od razu co uważam za olbrzymi atut, ale im dalej w las tym robi się naprawdę ciekawie. Nowy album prezentuje nam oblicze Brodequin jako zespołu który okrzepł, i mimo poważnych ograniczeń w tej stylistyce zrobił pewien progres w rozwoju. Nie ma co ukrywać, to nie Atheist, to nie jest zespół który żongluje riffami i połamanymi rytmami, a muzyczna ekwilibrystyka wprawia w zachwyt słuchacza. Tutaj mamy do czynienia raczej z prostymi zagrywkami, nie ma tutaj zbyt wiele skomplikowanych struktur, jest za to ciągły atak za pomocą wszystkich dostępnych środków.
Nie jest to zwykła łupanina, na zasadzie byle szybciej i szybciej, nie jest to młócka która gubi się w natłoku perkusyjnej kanonady. Owszem, prędkości rozwijane przez nowego pałkera zasługują na uznanie, ale szkielet utworów, czyli gitarowe riffy, aż skrzą od dobrych pomysłów, proste, dosadne, urzekające. Brzmienie albumu jest znakomite, ostre, bezpośrednie, czytelne. No i rzecz najważniejsza. Nie ma tu mowy o chociażby sekundzie znudzenia! Płyta przelatuje niczym wojskowy odrzutowiec na dopalaczach, człowiek ani się obejrzy, a już koniec, więc nie pozostaje nic innego, jak zapodać ją od początku. Ogromnie dużo przestrzeni do poszczególnych utworów dały zwolnienia, czyli coś, czego w Brodequin zawsze było jak na lekarstwo. Nie sa to oczywiście zwolnienia na miarę Suffocation, a i niewprawieni słuchacze moga zapytać gdzie one się znajdują... ale zapewniam, mamy tutaj do czynienia z naprawdę różnymi tempami, jest bardzo szybko, piekielnie szybko i po prostu szybko, ale czasem też średnio i wolno tez się zdarza. Czasem mamy okazje usłyszeć w tle sample, które potęgują jedynie moc tych utworów. Nawet jeśli chodzi o wokale czasem da sie usłyszeć wrzask przypominający zapis tortur, co daje pewnego urozmaicenia do bardzo niskiego growlu który tutaj króluje.
Ja jestem tym albumem zachwycony, do muzyki zostało wpuszczone mnóstwo świeżego powietrza, mnóstwo fajnego groove albo jak to chcecie nazwać, i naprawdę , warto było czekać 20 lat by usłyszeć zespół w tak doskonałej formie. Kompozycyjnie, jak na tak wąskie ramy gatunku, spisali się na medal. Słucham tej płyty non stop i to niech będzie rekomandacją. A ci, którym do tej pory kapela nie siadła, niech dadzą ostatnią szansę. Zaprawdę zaprawdę powiadam wam -warto!
- TheDude
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 6789
- Rejestracja: 23-03-2011, 00:43
Re: BRODEQUIN
Moc jest z nami!


- SOWIX666
- postuje jak opętany!
- Posty: 566
- Rejestracja: 28-12-2010, 23:54
- Lokalizacja: Broch
Re: BRODEQUIN
Dzięki, po takiej rekomendacji będzie sprawdzane 

- AroHien
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2297
- Rejestracja: 18-06-2007, 19:35
Re: BRODEQUIN
Zaraz odpalam po raz piąty. Tylko za pierwszym razem zaczynałem w kapcich, przy kolejnych przezornie zdejmuję
Zatem, wielki kielich białego wina ( chyba tez piąty hehe) i startuje ponownie. Ahoj tortury ( czy jakoś tak)

-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15598
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: BRODEQUIN
Ja mielę ten album cały dzień. Dawno już żaden album tak mną nie potargał, jak ten. Po prostu chce się go słuchać, z każdym odsłuchem czuje taką samą radość i perwersyjną przyjemność. Niby wszystko proste, zwyczajne, podane na tacy, ale ma to w sobie taki ogień, że po prostu nie mam pytań. Podejrzewam, że to będzie ścisła czołówka tego roku.