Dobrze godocie.DST pisze: ↑02-04-2024, 13:07Widziałem kilka razy pewną zależność pomiędzy wiarą religijną a podatnością na propagandę i teorie spiskowe. Mam nawet gdzieś artykuł psychologiczny, który rzekomo dowodzi tej analogii.Lord Gorloj pisze: ↑02-04-2024, 12:47A, ok. Jak tak to zgoda, tzn. nie mam nic do dodania - może poza tym, że dla wszelkiej propagandy emocje są znacznie ważniejsze niż logika. Jak fakty nie pasują do teorii, to nie szkodzi, bo debile* i tak uwierzą w to w co zechcą uwierzyć motywowani emocjami, na których można grać jak na instrumencie muzycznym. Gorzej jak teoria przestaje pasować do faktów, bo wtedy trzeba się gimnastykować i dopasowywać narrację do rzeczywistości - aczkolwiek to też nie jest koniec świata. Orwell się kłania - i nie tylko.
*daj Boże, żeby tylko debile się na to łapali, wtedy świat byłby nieco lepszym miejscem niż jest,
Znajomy mojego brata jest tego dobrym przykładem. Ziomek jest wierzącym katolikiem, który wszem i wobec głosi, że na Białorusi jest lepsza demokracja niż w Europie, pytał czy piję krew dzieci jak Clintonowie skoro słucham satanistycznej muzyki itd. Ta odporność na fakty jest dla mnie jak jakieś zbiorowe zaburzenie psychiczne. Do tego dochodzi jeszcze problem, że ciężko znaleźć coś bardziej pewnego siebie niż głupota.
To zredukowanie rzeczywistości do ukartowanej gry pozorów to jest jakaś zsekularyzowana wersja religii na miarę tej epoki przeładowania informacyjnego.
Wszystko rozchodzi się o to, że umysł rozpaczliwie szuka wyjaśnień różnych zjawisk. A gdy ich nie znajduje - tworzy własne. To jest cecha wspólna religii i zawierzania różnym teoriom spiskowym.
Co ciekawe, nie zawsze musi to być powiązane z niską inteligencją danej jednostki. Czasem wręcz przeciwnie! Wszyscy guru rozmaitych sekt, to byli niezwykle inteligentni ludzie. Może właśnie dlatego potrafili tak sprytnie racjonalizować swoje odklejone poglądy i z taką zdolnością oszukiwać samych siebie i innych...?
Taki L Ron Hubbard, twórca kościoła scjentologicznego, pisał (podobno bardzo dobre) opowiadania science fiction. Pewnego dnia stwierdził, że chce sobie stworzyć własną sektę i mieć swoich wyznawców i w sumie nic głębszego za tym nie szło. Nie przeszkadzało to ludziom, by zawierzali mu dusze i portfele, Rydzyk przy tym gościu to mikroprzedsiębiorca.
Cały czas spotykam osoby, którzy potrafią łyknąć absolutnie każdy, zupełnie niczym niepoparty kit i wykłócać się do ostatniej kropli krwi, nawet jeśli powołać się im na tony literatury, albo wziąć za wszarz i pokazać wprost że się mylą. A i tak kurczowo będą się trzymać swojego zdania, lub defensywnie przejdą do inwektyw, bo wygodniej im bronić każdego debilizmu jak maciora młodych, niż przyznać się do własnej omylności.
A wracając do teorii spiskowych - jak ktoś ma bujną wyobraźnię, jest kreatywny (na niezdrowy sposób), a jego umysł ma alergię na fakty, to jest "ustawiony" i zwolniony z dążenia do prawdy. Wystarczy mu tak operować swoimi spostrzeżeniami, łączyć różnych rzeczy z innymi i racjonalizować na swój przewrotny sposób zjawiska, których nie rozumie, że w zasadzie zawsze znajdzie na wszystko gotowe wyjaśnienie. Jak to jeszcze regularnie podlewać przepełnionymi negatywnymi emocjami sloganami, to powstają takie wielkie fortece wzajemnie dopinających się tez i twierdzeń, które stoją dumnie na fundamentach z gówna ignorancji.