
Jako fan Mad Maxa skusiłem się na seans, ale niestety, czuje niedosyt, a momentami nawet rozczarowanie.
Miller mógł uchwycić tutaj wszystko, co byłoby niezbędne do scalenia wszystkich części. Mógł ukazać rozkład społeczeństwa, powolny, nieuchronny, mógł pokazać kryzys paliwowy, głód, nędzę, przemoc, miał do dyspozycji sporo czasu, ale niestety, tym razem nie podołał. Poprzednia część miała jakąś myśl przewodnią, tam chodziło o rozwałkę, czysta radość z oglądania rozpieprzających się fur napędzanych silnikami V8. Tutaj historia momentami się nie klei, jest kilka dziur, kliszy z poprzedniej części, wszystko jest zbyt mocno przerysowane, przejaskrawione, momentami jest to wręcz karykaturalne, pełne absurdów i niedorzeczności.
Mogło wyjść dobre kino, a wyszła raptem nie do końca dobrze sklejona do kupy mieszanka avengersów, jakiejś baśni i post apokaliptycznego sosu. Może przesadzam, ale do poprzedniej części się to nie umywa. Można zobaczyć, ale..... ale tych "ale" po seansie jest naprawdę sporo.
Szkoda.