Pokój AA

[tomaszm]

Tak z ciekawości spytam - nie odbieraj tego osobiście - ale jaka jest Twoja miara sukcesu? Ile musiałbyś mieć na koncie by stwierdzić, że to wystarczająco? Jak musiałaby funkcjonować Twoja firma, byś mógł sobie spojrzeć w lustro i powiedzieć, zbudowałem to od zera, jest tak a tak i jestem z tego zajebiście dumny? Jak musiałby wygladać Twój dom, byś czuł się spełniony? Jaką musiałbyś mieć pozycję w społeczeństwie, środowisku, byś czuł się dowartościowany?

Bo z tego co mówisz, Twój status materialny jest dość wysoki, masz rodzinę, dziecko, sukcesy, a nadal gonisz za czymś nieuchwytnym, nadal czujesz się niedowartościowany, nadal gonisz za pieniadzem.... Gdzie jest granica? Wynaczyłeś sobie jakąś? Masz naprawdę wiele, ale cały czas Ci czegoś brakuje - może warto po prostu odpuścić?

Chciałbym być na etapie że nie spinam budżetów no kolejne wysyłanie spraw na wokandę sądową. Mieć takie zaplecze finanasowe że mogę sobie pozwolić na całkowicie ryzykowne ruchy i wypychać sprawy nie patrząc na ewentualne konsekwencje finansowe. Skupować cesje nie zadłużając się po bankach. Mieć poczucie totalnej wolności finansowej. Nie liczyć każdego 10 tys złotych u siebie.

Prywatnie jakbym zarabiał 3 mln złotych rocznie byłoby okej.

Dom by wyglądał tak samo tylko szybciej skończyłbym strefę basenową:) Serio:)

To nie ,że jestem bezczynny, znikne z takiego Forbsa bo przez 2 lata będę koncertować majątek i robić pewne ruchy. Więc mnie w Forbsie nie będzie przez 2 lata. Później zamierzam z hukiem wrócić jak już to poogarniam, najgorsze to pozostać bezczynnym.

Mam parę pomysłów, niezłych, w pierwszej kolejności muszę uporządkować swoje firmy ,bo jest ich naprawdę parę dobrych i wykonać parę sensownych ruchów.

[tomaszm]

Bo ja z takiego ambicjonalnego środowiska pochodzę. Zaraz wrócę do tematu tylko skurzę fajkę na tarasie.

pilnuj się żeby ktoś tam cie w tym twoim środowisku nie podregulowal
bo pewnie wielu by chciało i tylko czekają na odpowiedni moment

Te środowisko jest podobnie jak łowiectwo. Każdy gada ale jeszcze nikt nigdy nic nie zrobił.

Jak coś zrobią to w zakresie uspokojenia opinii publicznej.

Jakby działo się coś niepokojącego wiedziałbym od razu tam z tego warszawskiego pierdolnika.

Meh tak to wygląda.

Dziwnie to wygląda ale jestem z dwóch środowisk o którym każdy mówi ,że trzeba zrobić porządek. a nic z tym nikt nie robi Ja nie twierdzę że nasze środowiska kogoś lobbują. Po prostu potrafimy zadbać o siebie:)

[tomaszm]

Tak z ciekawości spytam - nie odbieraj tego osobiście - ale jaka jest Twoja miara sukcesu? Ile musiałbyś mieć na koncie by stwierdzić, że to wystarczająco? Jak musiałaby funkcjonować Twoja firma, byś mógł sobie spojrzeć w lustro i powiedzieć, zbudowałem to od zera, jest tak a tak i jestem z tego zajebiście dumny? Jak musiałby wygladać Twój dom, byś czuł się spełniony? Jaką musiałbyś mieć pozycję w społeczeństwie, środowisku, byś czuł się dowartościowany?

Bo z tego co mówisz, Twój status materialny jest dość wysoki, masz rodzinę, dziecko, sukcesy, a nadal gonisz za czymś nieuchwytnym, nadal czujesz się niedowartościowany, nadal gonisz za pieniadzem.... Gdzie jest granica? Wynaczyłeś sobie jakąś? Masz naprawdę wiele, ale cały czas Ci czegoś brakuje - może warto po prostu odpuścić?

Chyba każdy z nas ma takie odczucia dązania do tego żeby też pewną swoją wartość udowodnić. Ja niespecjalnie np przepadam za swoim ojcem. Chłop który jak mi się noga podwineła to jeszcze buta wsadzał mi na głowę żebym piach gryz z gleba. To taki człowiek. Facet ,który wygrał 2 razy Forbsa przez swoją bezwzględność. Poważnie.... Nauczył mnie jednej rzeczy-licz na siebie.

Nigdy też nie maiłem aż tak bezwzględnych aspiracji żeby rodzinę poświęcić-ba rodzina jest dla mnie najważniejsza ,bo np w przeciwieństwie do Niego ja kocham bezgranicznie swoje dzieci i zawsze będą mogły na mnie liczyć ale gdyby nie skurwienie osobowości co mi fundował pewnie dziś byłbym szeregowym narobkiem kapitału polskiego.

Tak łeb mi sprał ,że sobie wszystko wziąłem to do serca. Ja naprawdę zostałem wychowany w pustce rodzicielskiej.

W totalnie chorym środowisku a to chyba to najbardziej motywuje człowieka.

[Triceratops]

Niedawno pisales, ze kochasz swojego ojca

[tomaszm]

Co Ty pierdolisz ,może w kontekście żartobliwym czego znów nie wychwyciłeś. Kurwa...meh w sensie żartobliwym,Napisz jeszcze ,że matkę kochałem może w pewnym sensie jako dziecko ale jako ludzi ........napisałbym ,że tych grobów nie będę odwiedzać to mało. Nie ,że to złe emocje, to wręcz nienawistne.w pewnych sprawach. Nawet sprawy sobie nie zdajesz co może narobić w głowie scheda pewna i gehenna zamiast dzieciństwa. Ja zaraz będe miał 39 lat na karku. To żywy płomień.

Ten płomień nie jest w stanie zagasnąć. Nie Ty matkę zbierałeś jak się pochlastała nożem i przecieła sobie zyły.Jak dwukrotnie odbierała sobie żyły na twoich oczach i wyjebałeś się na korytarzy na jeje krwi żeby ją ratować. Co to robi za sieczkę w mózgu u młodzieńca ,bo miałem wtedy raptem 13-14 lat.

Nie Twoja matka uprowadziła ci siostrę która szukała cała jebana Polska i chciała ją nakarmić środkami nasennymi w ramach rozszerzonego samobójstwa.

Ale moi rodzice za to odpokutują. Wierze w to mocno.

Chuj z nimi. Niepotrzebnie się nakręciłem.

[Triceratops]

Moim zdaniem pisales calkiem serio i to miesiac temu. Nie byl to zreszta pierwszy raz kiedy tak napisales

Co nie zmienia postaci rzeczy .że Ojca kocham pomimo tego jak jest kurwa fatalnym człowiekiem.

[tomaszm]

No kurwa bo gdzieś tam te uczucia mi się właczają. Jest fatalnym człowiekiem ale to mój Ojciec. Mimo wszystko.

[Triceratops]

Ja tylko zwracam uwage na to co piszesz, nic poza tym.

To ważne. Rozmawiam z zmarła matką. Przytułiłbym Jej truchło ale Ona nie żyje a ja rozmowy prowadzę.

Brakło mi czasu powiedzieć Jej jak bardzo Ją kocham.

Reszta to pustka.

[tomaszm]

Nie wiem o co Ci chodzi. Ja do Ojca mam uczucia jakie mam. Ale to dalej mój Ojciec.

Tak samo moja Matka , powinienem ich nienawidzieć ale przebija się synowska miłość.


To co odpierdalali staram się usprawiedliwaić tym ,że byli bardzo młodzi........meh

[Triceratops]

Ojca sie wybiera. Napisales ze za nim nie przepadasz ale jednoczesnie go kochasz, to dosc sprzeczne

[mocny2_3]

Nie da sie pozbyć tego gówna.Miałem 5dni spokoju, odpuściłem ale samica robi swoje.Jest wtorek, mówisz sobie kurwa że koniec, oczywiście mówisz to sobie będąc pod wpływem.Po czym budzisz sie rano, kac, praca a po pracy dosłownie morda aż sama sie wychyla by zachaczyć o żabkę.I weż tu kurwa bądz mądry.Dzień w dzień,Wczoraj sobie przypaliłem z kuzynem z wiadra, można to zalczyć pod detox bo dzieki temu nie piłem

[Sgt. Barnes]

Znaczy, że dalej między Tobą a niewiastą iskrzy? To już wiesz, gdzie tkwi problem. A alkohol to tylko taki trigger. Ja bym zalał stare dzieje betonem i poszukał sobie nowej partnerki. Sprawdzone. Działa.

[domeldoom]

Nie wiem o co Ci chodzi. Ja do Ojca mam uczucia jakie mam. Ale to dalej mój Ojciec.

Tak samo moja Matka , powinienem ich nienawidzieć ale przebija się synowska miłość.


To co odpierdalali staram się usprawiedliwaić tym ,że byli bardzo młodzi........meh

Mam wrażenie, że jesteś mocno pogubiony. Nie wiesz co masz, nie wiesz czego chcesz, a ciągle coś gonisz.

Ja bym zasięgnął pomocy psychologa.
Jednocześnie określiłbym jakim typem człowieka jestem i sam o tym poczytał i podrążył temat.

Mimo tego, że zabierałem się nogami i rękami zrobiłem tak i teraz mi lepiej.
Zrozumiałem wiele rzeczy i dzięki temu mogę próbować teraz kierować sobą, zarówno w błahych sprawach, jak i tych poważniejszych.
Ciągle brak mi odwagi na pewne kroki, ale miałem zjebane pierwsze 23 lata życia przez starych, drugie 23 przez obecną drugą połowę.
Wiem, że sporo z tego to moja wina, bo jak mówi moja psycholog: "byłem dorosły i sam wybiarałem", ale te wybory były niestety zakłócone prze to co samo życie mi zaserwowało.
Nie użalam się nad sobą.
Teraz próbuję wyjść na prostą.
Decyzja o terapii, odstawienie alko i praca nad sobą.
To nie będzie jutro, ale wyjdę w końcu z tego bagna.

A skoro masz problemy to je zdiagnozuj o pozwól sobie pomóc.
Zrób pierwszy krok.
Kasa Ci szczęścia nie da.
Uzależnia jak alko i może mieć podobne skutki.

Powodzenia.

[dzik]

Znaczy, że dalej między Tobą a niewiastą iskrzy? To już wiesz, gdzie tkwi problem. A alkohol to tylko taki trigger. Ja bym zalał stare dzieje betonem i poszukał sobie nowej partnerki. Sprawdzone. Działa.

Sugerujesz betonowe skarpety dla niewiasty?

[Sgt. Barnes]

Niekoniecznie, wystarczy strzał w głowę z pistoletu na wodę

[dzik]

Ostateczne rozwiązanie

[mocny2_3]

Znaczy, że dalej między Tobą a niewiastą iskrzy? To już wiesz, gdzie tkwi problem. A alkohol to tylko taki trigger. Ja bym zalał stare dzieje betonem i poszukał sobie nowej partnerki. Sprawdzone. Działa.

Byłem u kardiologa, dostałem trzy rodzaje leków, na ciśnienie, na cholesterol i na takie lękowe szybkie bicie serca szczególnie rano bo tego gówna sie nabawiłem przez całą sytuacje.Ciśnienie udało sie zbić, reszta po staremu, głowa rozwalona.Na kwiecień mam echo serca i jakieś holtery czy coś takiego.
Naprawde, ja nie bede nic wiecej pisał bo to nie ma sensu, jakbym wszystko po trochu wyjaśnił, jakbym powiedział co narobiłem jej i sobie, jak pojebana jest to sytuacja to nikt by kurwa nie uwierzył że coś takiego mozna zrobić.Najgorsze jest to, że ja wiedziałem że dalsze brnięcie jest na moją i jej niekorzyść ale brnąłem, zapijałem i brnąłem dalej.To jest tak pojebana sytuacja że to sie w głowie nie mieści

[Rejwan]

Znaczy, że dalej między Tobą a niewiastą iskrzy? To już wiesz, gdzie tkwi problem. A alkohol to tylko taki trigger. Ja bym zalał stare dzieje betonem i poszukał sobie nowej partnerki. Sprawdzone. Działa.

Byłem u kardiologa, dostałem trzy rodzaje leków, na ciśnienie, na cholesterol i na takie lękowe szybkie bicie serca szczególnie rano bo tego gówna sie nabawiłem przez całą sytuacje.Ciśnienie udało sie zbić, reszta po staremu, głowa rozwalona.Na kwiecień mam echo serca i jakieś holtery czy coś takiego.
Naprawde, ja nie bede nic wiecej pisał bo to nie ma sensu, jakbym wszystko po trochu wyjaśnił, jakbym powiedział co narobiłem jej i sobie, jak pojebana jest to sytuacja to nikt by kurwa nie uwierzył że coś takiego mozna zrobić.Najgorsze jest to, że ja wiedziałem że dalsze brnięcie jest na moją i jej niekorzyść ale brnąłem, zapijałem i brnąłem dalej.To jest tak pojebana sytuacja że to sie w głowie nie mieści

Jak nie chcesz to nie pisz bo i tak nikogo tu nie interesują perypetie jakiegoś menela

[mocny2_3]

nikogo nie interesuje pierdolenie dzbana w temacie AA. Skoro nie masz z tym problemu to wypierdalaj i najlpiej 3m pod ziemie

[Żułek]

Byłem u kardiologa, dostałem trzy rodzaje leków, na ciśnienie, na cholesterol i na takie lękowe szybkie bicie serca szczególnie rano bo tego gówna sie nabawiłem przez całą sytuacje.Ciśnienie udało sie zbić, reszta po staremu, głowa rozwalona.Na kwiecień mam echo serca i jakieś holtery czy coś takiego.

holter to takie śmieszne gówno w stylu ciśnieniomierza które ci przyklejąją na dobe lub dwie i co godzine czy tam ileś ci pierdzi bo mierzy ciśnienie (stary miał w tym tygodniu) i sprawdza pikawe

lepiej przestac chlac niz zapijac leki %, nic dobrego z tego nie bedzie