14-04-2025, 11:13
Dotarlem w polowie Great Old Ones - klimaty do cna lovecraftowskie, osmiornice, necronomicony, death metal kojarzacy sie w tym kontekscie z Black to the Blind. To wlasciwie tyle, przyjemne 20 minut i tyle.
Gdy rozkladali sie Cult of Fire, troche chcialo mi sie smiac. Widzialem wczesniej nagrania z zeszlorocznych koncertow i wygladalo to na mocno efektowne, robilo wrazenie z nagrania, te kobry, stroje itd. Jak widzialem jednak ze za zaslonka rozstawiaja te kobry i one sie tak gibaly, bo sa wielkie i plastikowe, to jednak zabawnie to wygladalo, takie Spinal Tap w wykonaniu blackmetalowym, tylko zamiast stonehenge kobry. Karlow tanczacych wokol kobr nie bylo. Poza tym widac bylo za zaslonka wokaliste w jego wielkiej czapce, i po glowie chodzily mi teksty w rodzaju "Waclaw, moglbys sie upewnic, ze mi pompon ze swastyka nie odpadl?".
Potem zaczeli grac i byl tutaj efekt wow. Ten stroj wokalisty to musi byc cala konstrukcja, taka wielka maska tybetanskiego demona, stol zastawiony owocami rodem z jakiejs tybetanskiej ksiegi umarlych, te maski gitarzystwow tez bardzo dopracowane. Wielka maska nie pozwalala sie ruszac, bo jakby sie poruszyl gwaltowniej, to moglaby spasc, a ze gitarzysci siedzieli, to bylo to dosc statyczne. Jednak bylo troche udziwnien i uciekawien, np mlynek modlitewny, kadzidelka itd (do teraz mi czuc nimi ciuchy).
Muzyka... Tu sie troche zaczyna problem, bo zdaje mi sie na przemian taka typowa blackmetalowa galopada z okolic Mgly, czasem wchodzily jakies melodie ktore ledwie bylo slychac przy tym brzmieniu, oraz kawalki brzmiace po prostu jak post-rock... Muzyka fajna, ale odnosze wrazenie, ze troche nieproporcjonalna w stosunku do ilosci dekoracji rodem z koncertow Manowar jesli chodzi o rozmach, tak jakby wiecej pracowali nad strojami niz muzyka.
Merch - to byl chyba ostatni koncert trasy i mocno zjechali z cen.
Cena koncertu horrendalna moim zdaniem, no ale stac mnie.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.