Co teraz czytacie? v.2

[Pelson]

Obie znane, lubiane (zwłaszcza Dreamland) i przeczytane po forumowych rekomendacjach. Książka o Sacklerach mnie troche przytłoczyła. Raz, że to jednak spora kniga i ilość szlamu wytworzonego przez Purdue opisanego w książce sprawiła, że przez moment miałem lekki kryzys psychiczny. Dwa- że czasem odnosi się wrażenie, że tomiszcze wyeowoluowało z artykułów gazetowych, stąd pewne powtórzenia i wartkość narracji trochę siada.

Z okołomedycznych obszarów, jak ktoś nie zna, a chce czegoś co czyta się lekko, pomimo tematu czarnego jak nomen-omen smoła: Thorwald i jego "Stulecie Chirurgów" oraz "Ginekolodzy". Też warto.

[SODOMOUSE]

Obie znane, lubiane (zwłaszcza Dreamland) i przeczytane po forumowych rekomendacjach. Książka o Sacklerach mnie troche przytłoczyła. Raz, że to jednak spora kniga i ilość szlamu wytworzonego przez Purdue opisanego w książce sprawiła, że przez moment miałem lekki kryzys psychiczny. Dwa- że czasem odnosi się wrażenie, że tomiszcze wyeowoluowało z artykułów gazetowych, stąd pewne powtórzenia i wartkość narracji trochę siada.

Z okołomedycznych obszarów, jak ktoś nie zna, a chce czegoś co czyta się lekko, pomimo tematu czarnego jak nomen-omen smoła: Thorwald i jego "Stulecie Chirurgów" oraz "Ginekolodzy". Też warto.

dzięki

[Triceratops]

Obie znane, lubiane (zwłaszcza Dreamland) i przeczytane po forumowych rekomendacjach. Książka o Sacklerach mnie troche przytłoczyła. Raz, że to jednak spora kniga i ilość szlamu wytworzonego przez Purdue opisanego w książce sprawiła, że przez moment miałem lekki kryzys psychiczny. Dwa- że czasem odnosi się wrażenie, że tomiszcze wyeowoluowało z artykułów gazetowych, stąd pewne powtórzenia i wartkość narracji trochę siada.

Z okołomedycznych obszarów, jak ktoś nie zna, a chce czegoś co czyta się lekko, pomimo tematu czarnego jak nomen-omen smoła: Thorwald i jego "Stulecie Chirurgów" oraz "Ginekolodzy". Też warto.

Troche w klimacie "Chirurgow" jest tez ta ksiazka, cegluwa ponad 600 stron ale ciekawa w chuj, opisy "chirugii totalnej" mocne w chuj. robiono z ludzi pokraki zeby "uratowac przed rakiem".....no i smuteczek jednak pozostaje, ze to gaz musztardowy byl......

Cesarz wszech chorób został także uznany za jedną z dziesięciu najlepszych książek 2010 roku przez „The New York Times Book Review”, magazyn „TIME” zaliczył go do stu najważniejszych książek stulecia, zaś „The New York Times” do stu najlepszych książek non-fiction wszechczasów.

[Pelson]

Obie znane, lubiane (zwłaszcza Dreamland) i przeczytane po forumowych rekomendacjach. Książka o Sacklerach mnie troche przytłoczyła. Raz, że to jednak spora kniga i ilość szlamu wytworzonego przez Purdue opisanego w książce sprawiła, że przez moment miałem lekki kryzys psychiczny. Dwa- że czasem odnosi się wrażenie, że tomiszcze wyeowoluowało z artykułów gazetowych, stąd pewne powtórzenia i wartkość narracji trochę siada.

Z okołomedycznych obszarów, jak ktoś nie zna, a chce czegoś co czyta się lekko, pomimo tematu czarnego jak nomen-omen smoła: Thorwald i jego "Stulecie Chirurgów" oraz "Ginekolodzy". Też warto.

Troche w klimacie "Chirurgow" jest tez ta ksiazka, cegluwa ponad 600 stron ale ciekawa w chuj, opisy "chirugii totalnej" mocne w chuj. robiono z ludzi pokraki zeby "uratowac przed rakiem".....no i smuteczek jednak pozostaje, ze to gaz musztardowy byl......

Cesarz wszech chorób został także uznany za jedną z dziesięciu najlepszych książek 2010 roku przez „The New York Times Book Review”, magazyn „TIME” zaliczył go do stu najważniejszych książek stulecia, zaś „The New York Times” do stu najlepszych książek non-fiction wszechczasów.

O, zanabędę drogą kupna, dzięki. Ciekawy zbieg okoliczności w sumie, bo właśnie skończyłem czytać "Butchera" Joyce Carol Oates, gdzie główny bohater idealnie pasuje do Twojego opisu, więc polecanka będzie pasować jak ulał do rozpoczętego wątku. Tytułowy Rzeźnik to XIX wieczny chirurg, który właśnie robił z kobiet pokraki w imię postepu nauki i surowej kalwinistycznej moralności. Gdyby ktoś chciał kupić- to jest powieść gotycka. Fikcja, a nie reportaż. I nie polecam, czytało się średnio.

[wonsz]

bdb, Thorwaldy i Cesarz wrzucone do schowka.

[Destro]

[Maruder]

Mam to w wersji starej, spolszczonej tm-semic rety kiedy to bylo, dostalem chyba na gwiazdke. Swietny komiks.

[Destro]

Mam to w wersji starej, spolszczonej tm-semic rety kiedy to bylo, dostalem chyba na gwiazdke. Swietny komiks.

Jestem rocznik 83 i pamiętam doskonale jak w Kiosku Ruch'u kupowałem ten rzeczony komiks Mega Marvel Ghost Rider. Była to mocno okrojona wersja. Tutaj mamy ponad 524 strony

[Maruder]

To nie wiedzialem, ze az tak ta histories odchudzili; gdzie zanabyles pelniaka? Rynek wtorny? Wersja oryginalna eng?

Mam tez z tych mega marvelowskich wydan Ghost Rider 2099 - fajny wprowadzonko do techno horroru.

No a ogolem to z tych wszystkich wydan grubych zdecydowanie wybijaly sie imo dwie pozycje - Weapon X oraz Batman Venom.

[Triceratops]

nie zwrocilbym na to uwagi gdyby nie fakt, ze jedna z osob polecajacych te ksiazke jest sam Alan Watts....
stare i zupelnie inaczej napisane niz wspolczesne ksiazki

[tomekw48]

nie zwrocilbym na to uwagi gdyby nie fakt, ze jedna z osob polecajacych te ksiazke jest sam Alan Watts....
stare i zupelnie inaczej napisane niz wspolczesne ksiazki

Alana Wattsa podziwiasz, a mnie nie rozumiesz...
Śmieszne to
Ciekawe na ile to Twój image internetowy, a na ile faktycznie jesteś uduchowiony? Bo z rozmów ze mną wynika, że jesteś prostakiem.
Jesteś wersją beta chata GPT 1. Chociaż i to jest za dużo powiedziane. Jesteś typowym niewolnikiem systemu.
Slaves shall serve!!!

[Destro]

To nie wiedzialem, ze az tak ta histories odchudzili; gdzie zanabyles pelniaka? Rynek wtorny? Wersja oryginalna eng?

Mam tez z tych mega marvelowskich wydan Ghost Rider 2099 - fajny wprowadzonko do techno horroru.

No a ogolem to z tych wszystkich wydan grubych zdecydowanie wybijaly sie imo dwie pozycje - Weapon X oraz Batman Venom.

Normalnie kupione, wersja polska. Wydawnictwo Mucha Comics, tam zakupisz.

[nagrobek]

Brzmi niezle, zakupilem.

Przy okazji polecam inna ksiazke z tegoz wydawnictwa, bardzo sugestywna, antycypujac, bo tej wyzej jeszcze nie czytalem, bedaca druga strona medalu. Tez jencow nie bierze i pali wioski

tak, polecam od kompletu sobie dorzucic ta

niedawno ukazała się też „Ewangelia wellnessu” i zapowiada się ciekawie

Dlaczego batony stały się nagle proteinowe, a bułki – bezglutenowe? Skąd tak wielka popularność „butikowych” siłowni, aplikacji fitnessowych i luksusowych ubrań do jogi? Czy naprawdę trzeba biegać maratony, wyeliminować węglowodany i codziennie medytować, aby poczuć się lepiej? Rina Raphael, amerykańska dziennikarka, która przez kilka lat prowadziła rubrykę wellnessową w magazynie dla biznesmenów, zna na to odpowiedź.

W swojej książce odkrywa mechanizmy działania gigantycznej branży związanej ze zdrowym stylem życia, który dla milionów ludzi stał się rodzajem nowej, świeckiej religii. Wellness obiecuje nam ukojenie w świecie piętrzących się kryzysów, gdy chroniczny stres, nadmierne obciążenie pracą i lęk przed przyszłością sprawiają, że desperacko szukamy spokoju i równowagi. Troska o siebie zamienia się w kolejny obowiązek na liście, a dobrostan staje się obsesją.

Raphael ukazuje ekspansję wellnessu jako symptom systemowych zaniedbań i braku zaufania do medycyny, ale stawia także bardziej uniwersalne pytania: o to, czym jest w dzisiejszej kulturze spełnienie, poczucie przynależności do wspólnoty czy szczęście.

[Bolt]

[Triceratops]

nie zwrocilbym na to uwagi gdyby nie fakt, ze jedna z osob polecajacych te ksiazke jest sam Alan Watts....
stare i zupelnie inaczej napisane niz wspolczesne ksiazki

Fajna ksiazka, sama sie czyta w zasadzie, poletzam.

Teraz lecem to, karkas muwil, ze gunwo, wiec licze, ze bedzie dobra ksiazka

[tomekw48]

Fajna rozrywka, te książki. Po jednej na każdy wieczór. Szybko się czyta.
Może to nie ten King, co zawsze, ale taka miła odskocznia.

Z książek, które mnie ostatnio urzekły, to jeszcze ta:



To urocza książka o pogodzeniu się z losem. O tym, że nie warto walczyć z wiatrakami. Każdy kiedyś umrze, czy to wcześniej, czy później. Nie warto z tym walczyć. Szczęśliwy jest ten, kto się z tym pogodził. O tym jest ta książka.
Naprawdę urocza i sympatyczna. Taka w pozytywnym tonie.
I też na jeden wieczór czytania.