METALLICA

[Skaut]

Tą są odpady z "Load", ale mielizn i tak jest mało, bo jest sporo powalających numerów. Po które, dodajmy, sięgają osoby siedzące po uszy w stoner rocku, doom rocku i generalnie takim najróżniastym postsabbathowskim graniu wszelkiej maści, dlatego niech nikt nie pisze, że to nie ma nic wspólnego z dobrym hard rockiem, bo to jest już głupie i pozbawione podstaw. Głupie "metalowe" przesądy pokutujące na ogół wśród dwunastolatków.

ja 'troche' siedze w 'postsabbathowskim' graniu, ale Reload wyrzucilem szybciej niz przesluchalem. Gdzie im tam do gigantow stoner rocka, a na Reload zwlaszcza (jak w ogole mozna Reload porownywac do jakiegokolwiek stoner rocka ). Ta plyta to same mielizny. Wychodzi na to, ze jestem dwunastolatkiem, ale mam to w dupie, bo dobrze mnie z tym. Zamiast tego gowna, odpalam ktorykolwiek album Colour Haze i zapominam, ze Hetfield&Co nagrali taka kupe.

[hcpig]

Ale Skaut, oczywiście nie każdemu ta płyty musi się podobać, bo i kaki tam są (UII, BTU, BS, PC), reszta nawet jeżeli jest mniej porywająca niż "Load" (chociaż dla mnie F, DD, czy CDB to ten sam poziom), całość obraca się w posabbathowskim-kyussowo-CoCowym (i nie tylko ja tak twierdzę, wierz mi) graniu (tak jak większość "Load"), nie mówię że to stoner, tylko że po te krążki bardzo często sięgają właśnie stonerowcy, bo tam jest taka zagwozdka, to ten sam typ myślenia o rocku. Polecam na ten przykład zine pt. Sadistic.

edit: Ain't My Bitch, 2x4, King Nothing, Cure, Wasting My Hate, Ronnie, Fuel, The Memory Remains, Devil's Dance, Slighter, Carpe Diem Baby -> masa Corrosion of Conformity, także Kyuss, trzeba to powtarzać do usrania.

[Riven]

7. The Unforgiven III
Bez przebaczenia III

Ostro \m/

to sa kurwa jakies zarty? bo na kacu nie umiem odroznic. ja pierdole

[Heretyk]

. Gdzie wcześniej Metallica miała tak dobry sabbathujący walec jak "Devil's Dance"?

Czego by nie powiedzieć o tych Twoich wywodach, w tym miejscu masz zdecydowaną rację, zajebisty kawałek.

[hcpig]

Nu ba
Ale jest jeden lepszy, choć to nietrudno zgadnąć.

[Heretyk]

Mi trudno.Podoba mi się jeszcze Fuel, 'chujowa rzewna ballada' i chyba Carpe Diem Baby.

[hcpig]

Odliczając "Niewybaczalne Gówno II" poprawnie skonstruowałeś top 3 płyty "Reload". W nagrodę dostajesz medal z kartofla

[AroHien]

Odliczając "Niewybaczalne Gówno II" poprawnie skonstruowałeś top 3 płyty "Reload". W nagrodę dostajesz medal z kartofla

Jaka plyta takie medale...

[vulture]

o kurwa,małe piekiełko moje oczy widzą

a więc słuchajta bastards:

ja bardzo lubić Unforgiven a chyba jeszcze bardziej Unforgiven II - dla mnie to zajebiste rockowe numery.
Również zamarłem z przerażenia gdy zobaczyłem że temat będzie kontynuowany,ale chyba bardziej stało sie tak dlatego że na chwile obecną nie mam bladego pojęcia jak to będzie wyglądać,co jeszcze można z tym zrobić.
przeczucia mówią - umiarkowany szit (sic!) obym sie mylił.

[Mort]

nowy kawałek w wersji live

[Riven]

zbyt hujowa jakosc zeby sie wypowiedziec niestety

[Pelson]

zbyt hujowa jakosc zeby sie wypowiedziec niestety

fakt, ale...
słychać, ze zmusili Larsa do używania tom-tomow i grania przejść i podwójnej stopy
część riffow w tym utworze była znana już wcześniej, a kompozycyjnie nie przedstawia się to źle. Najgorszym elementem jest zawodzenie Hetfielda. Jeśli tylko nie próbuje śpiewac to jest OK.

E:

brzmi trochę lepiej

[Mort]

OK ta piosenka, w klimatach czarnego albumu.

[hcpig]

W przypadku tego zespołu nie ma co zbytnio recenzować koncertowego stuffu, bo i tak nic nie powie o produkcji. Do tego kawałka marzy mi się świetne brzmienie rodem z pierwszego dysku do "Garage..." (pasowałoby idealnie), cieszy Hetfield w zajebistej formie, jeden riff jak z Thin Lizzy, do tego Metallica jest jednym z nielicznych bandów, w przypadku których bez solosów się nie obędzie. Ostatni raz zarządzili w '99 by S&M, czas przypomnieć o sobie klasowym materiałem w stylu, z morderczą produkcją na miarę płyt od M do GI. No i gdzie ten cover Exodus, który już obiecują 6 lat?

[Riven]

mam tylko nadzieje, ze Hammet nie bedzie przynudzal tak jak to zwykle lubi robic tymi swoimi cudnym pentatonikami. co za duzo to nie zdrowo. no i ze na plycie Hetfield bedzie spiewal bardziej agresywnie i nie bedzie tego wiejskiego przeciagania nut rodem z Reload.

[Mort]

W przypadku tego zespołu nie ma co zbytnio recenzować koncertowego stuffu, bo i tak nic nie powie o produkcji.

Ale powie czy takie granie rusza czy nie.

cieszy Hetfield w zajebistej formie

mnie też to zawsze cieszy, szkoda tylko, ze nie w tej piosence. Na szczescie w studio mozna zdzialac cuda.

Ostatni raz zarządzili w '99 by S&M

dla masochistow moze i dobre, szybko wymiekam sluchajac SM - nudzie mnie ta plyta, probowalem roznych strategii, raz na jakis czas otrzepuje ja z kurzu, kilka kawałków jest OK ale to za malo jak na 20 piosenek.

[Riven]

Call of Cthulhu w wersji orkiestrowej jest zajebiste. Reszte mozna zaorac, zawlaszcza Master of Puppets czy One.

[hcpig]

mnie też to zawsze cieszy, szkoda tylko, ze nie w tej piosence. Na szczescie w studio mozna zdzialac cuda.

Już na tym koncertowym tracku trzyma formę, nie to co np. Araya, Danzig albo Plant. Zapowiada się powrót do maniery wokalnej z L/R, czyli może być morowo

.

dla masochistow moze i dobre, szybko wymiekam sluchajac SM - nudzie mnie ta plyta, probowalem roznych strategii, raz na jakis czas otrzepuje ja z kurzu, kilka kawałków jest OK ale to za malo jak na 20 piosenek.

Moim zdaniem wszystkie oprócz "One" i "Nothing Else Matters" zagrane są znakomicie, przy czym rockowe utwory dużo lepiej się sprawdzają niż ich metalowe odpowiedniki. Na tym koncercie widać właśnie rewelacyjną formę - ani jednej wpadki wokalnej, zwłaszcza przy wymagających tytanach "Outlaw Torn" albo "Bleeding Me". Teraz czekam na nowe głośniki, więc jak przyjdą będę sobie z koleii umilał czas dzięki "Live Shit: Binge & Purge" w maksymalnej jakości dźwięku i spodziewam się urwania głowy przy samej dupie!

[Mort]

Już na tym koncertowym tracku trzyma formę, nie to co np. Araya, Danzig albo Plant.

na ktorym wydawnictwie koncertowym Plant ma kiepska forme? Mam How the West Was Won, the song remains the same, BBC Sessions i Led Zeppelin DVD i wszedzie jest wspanialy. Koncertowy LZ to cos niesamowitego, innego ale równie wybitnego jak w studio.

Teraz czekam na nowe głośniki, więc jak przyjdą będę sobie z koleii umilał czas dzięki "Live Shit: Binge & Purge" w maksymalnej jakości dźwięku i spodziewam się urwania głowy przy samej dupie!

Urwie! Live Shit jest zajebiste.

[hcpig]

Na starszych materiałach koncertowych dawał, lekko mówiąc, radę (niekoniecznie nawet chodzi mi o te oficjalne), ale zobacz sobie nagrania z 2007/2008 (pełno tego na youtube) np. koncert na Wembley z Foo Fighters - ochrypł, momentami nie ma siły przeciągać, to już generalnie nie ten voice. Ja przynajmniej nie mogę tego słuchać i wolę jego studyjne wyczyny z czasów świetności