jedni kochają, inni nienawidzą, ale obojętnie koło twórczości tego wesołka raczej przejść się nie da. dla mnie death, pierce me to płyta przezajebista, przekultowa i w ogóle cuda wianki. no i ma ultra-psychopatyczną atmosferę, mistrzostwo. ale co ja będę pisał jak pewnie i tak wszyscy słyszeli i własne zdanie mają.

ryjem na glebę i żyletki w ruch!;)