Kazdy album inny, kazdy zajebisty, imo nie nagrali nic slabego. To w sumie po ich plytach zaczal sie pojawiac termin "grind'n'roll".
Moje ulubione to "Yeest" (bo wtedy ich poznalem, zglupialem i katowalem ten material setki razy, a juz chyba tysiace dwoch kawalkow - zawsze razem - czyli "Chuck" i "Shovered with Affection Part 2". - absolutne hity, jedne z moich ulubionych w ogole

Caly czas poczucie humoru jadace po bandzie, mistrzowski dystans do samych siebie, bardzo wesola zaloga chociaz czasem niebezpiczena dla samych siebie.

W czasach kiedy bawilem sie w zespol, zawsze kumplom powtarzalem, ze chce robic muze bedaca wypadkowa Warsore, Hemdale, Dahmer i wlasnie Blood Duster. No ale wtedy nikt nie rozumial coz ja widze w tak prostym i radosnym napierdlaniu.

Na stronie Obscene polecam ich relacje z trasy, dobra rozrywka.
