
Aluk Todolo - Finsternis
Kurwa, kurwa, kurwa - tylko tak jestem w stanie określić zachwyt nad tą płytą. Aluk Todolo to trzech Francuzów, którzy udzielają się na scenie blackmetalowej ładnych parę lat (m.in. w Diamatregon, o którym też niebawem założę temat, bo wydali w tym roku całkiem smaczny "Crossroad" ), a album "Finsternis" jest już ich drugim długograjem. Pięć TRANSOWYCH, psychodelicznych, ociekających surowizną i obrzydliwą prostotą kawałków, które swoją repetytywnością i okultystyczną atmosferą przywrócą wam wiarę w wiadomy gatunek. Brzmi to tak, jakby najlepsze lata sceny kraturockowej zostały oblane zagęszczoną czarcią blackmetalową smołą. Wyobraźcie sobie jak brzmiałby NEU! bądź CAN w połączeniu z Burzum. Nie trzeba napierdalania blastów, miażdżących riffów, ba, tutaj nawet nie da się wyróżnić jakiegokolwiek riffu, ale ten minimalizm jest wystarczający, aby poczuć zapach piekielnej siary bardzo dokładnie. To nie jest standardowy black metal, to jest "metablackmetal" :) Choć dla uproszczenia można tutaj podpiąć także ambient, noise, ale to tylko bzdurne szufladki, które znacznie upraszczają odbiór "Finsternis". Zastrzegam jednak, że to nie jest płyta dla każdego i owa powtarzalność i monotonia rytmiczna (pozorna) może niektórych znużyć. Dla mnie to jednak jest esencja tego, jak przy użyciu minimum środków uzyskać maksimum treści. Krótko mówiąc, ta płyta powinna być wyznacznikiem dla Toma Fischer'a i kolejnej produkcji 1349 w dookreśleniu ich stylu. Fantastyczny, monolityczny, spójny album i zdecydowanie ma u mnie wysokie miejsce wśród tegorocznych pretendentów do tronu.
Dla wątpiących, polecam ich stronkę i myspace:
http://www.amortout.com/aluktodolo/
http://www.myspace.com/aluktodolo