Dokładnie - trzeba znać Kittelsena, by mówić o Burzum, Panowie... Toć ten Pan stracił życie i zdrowie kultywując pogańską Norwegię i obiektywnie rzecz ujmując odcisnął piętno na prawdziwie europejskiej sztuce.
Osobiście boję się, że zmiana nazwy albumu jest ukłonem w stronę brunatnej postsowieckiej federacji rosyjskiej, gdzie sierp i młot mieszają się z sturm-volkami Adolfa. Czyli najgorszym z możliwych wyborów.
Oczekuję na ten album z niecierpliwością, ale jeśli poziom debilizmu pana Christiana osiągnie masę krytyczną to się wścieknę. Kurwa, jak można...