
Zanim Vic sie wylogowal na zawsze z powodu przedawkowania leku 5 dni temu nagral w tym roku 2 plyty. Ta jest przedostatnia. Slucha sie inaczej ze wzgledu na fakt ze umarl. Muzycy jacy z nim grali i zagrali to czlonkowie Fugazi, Godspeed You Black Emperor i A Silver Mt Zion ale pojawialy sie tez osoby z takich unanych ekip jak Frankie Sparo, Esmerine czy Hangedup. Zreszta panow z Silver Mt Zion slychac tu mocno a byc moze nawet Vic wywarl wplyw na ich ostatnia 13 Blues, bo na jego poprzednich tez z nim grali i to slychac. Vic byl jednym z oryginalniejszych poetow rocka w dzisiejszym zalewie songwriterow, od 18 roku zycia jezdzil na wozku inwalidzkim , mial pare prob samobojczych i moze dlatego jego tworczosc byla tak depresyjna, mozna w pewnym sensie go porownac do innego barda Eliotta Smitha. Ewidentnie cholernie smutna plyta z hiciorami, ze trudno sie odczepic, od delikatnych utworow gdzie jest tylko jego glos, kontrabas i miotelki po pelne zgielku piesni. Dla mnie Chinabery Tree i Philip Guston rozdaja ale i pierwszy Coward daje po watrobie i sercu. Jest tez hold dla MIchaela Stipe'a z R.E.M. (to ten radiowy zespol wg marii) w postaci Concord Country Jubilee. Michael Stipe produkowal wiele z jego plyt. Nie ma sensu opowiadac po kawalku, to jeden wielki klebek emocji. Zatem w jedna reke butelka w druga zyletka i do siego roku panowie.