


ło jezusie nazareński i matko bosko! leniowi warcrimerowi się nie chciało, więc ja muszę założyć temata. MUSZĘ. bo że typek z kvist sobie wymyślił jakieś tam xploding plastix to o tym była mowa w temacie o kvist. drań warcrimer bąknął, że w chuj dobre, uwierzyłem. podpierdoliłem skądś debiut, włączyłem, i...do tej pory mam mordę rozwaloną jakby mnie nie przymierzając jakiś murzyn jechał dwa tygodnie. KURWA MAĆ! to nie jest dobra muzyka, to jest wspaniała, fascynująca muzyka! brzmi to jak frazes, ale do diabła! niech skonam, jeśli tak nie jest!
a cóż to w ogóle jest? w ogromnym skrócie jazzowe tripy plus breakbeatowe klimaty, nie ma sensu się nad tym rozwodzić, trzeba zwyczajnie posłuchać i dać się uwieść! ta muzyka autentycznie daje radość z obcowania z nią i wzbudza emocje. polecam każdemu, nawet tym, którzy brzydzą się płytami, na których nie ma podwójnej stopy - w ramach małej odskoczni i kulturalnego eksperymentu.
kurwasz, no nie spodziewałem się tak wspaniałej płyty.
cieszę się potwornie, że przede mną jeszcze dwie kolejne płyty xploding plastix do obadania, plus słuszna ilość epek. choć podobno na późniejszych płytach więcej elektroniki. nie wiem, nieważne. żeby były choć w małym procencie tak zajebiste jak amateur girlfriends go proskirt agents i będę zadowolony.
i jeszcze - raczej nie spodziewam się, żeby tu jakaś większa dyskusja się rozkręciła, ale temat założyć po prostu musiałem - choćby jako czysto informacyjny.
marsz słuchać! podziękujecie później.