
Aby wpis nie zniknął w gąszczu bzdetnych rozmów o wyższości Draconian Times nad Host (czy tam odwrotnie, ja akurat twierdzę, że te dwie płyty są znakomite, reszta mogłaby nie istnieć) Proponuje następną perełkę ze "stajni" Skauta.
DOOOOOOOOOOM w najczystrzej postaci. Płyta jest po prostu przepiękna i z tym zawodzącym i przeciętnym Shrinebuilderem oczywiście S:T ERIK nie ma żadnego problemu, bo to różnica co najmniej 10 klas. Muzycy ze Szwecji wycinają nie tylko wspomniany gatunek, bardzo sobie chyba chwalą dokonania OM i potrafią wycisnąć z tego klimatu jak najwięcej. Ba, śmiem twierdzić, że to jest o piekło lepsza płyta nawet od ostatniego OM. Co by tu jeszcze? No wokal oczywiście, nie to smętne zawodzenie Lowe'a z Candlemass, tylko nawiedzone skrzeki na modłę Ozzy'ego. Do tego wiele psychodelicznego klimatu, przestrzeni, kosmosu i tak dalej... Nawet jakieś echa Middian tam słyszę, no i wpływy stonerowe oczywiście też mocno słyszalne.
Zresztą, cały album do odsłuchu tutaj:
http://www.myspace.com/sterik