VITAL REMAINS

[zuo]

bo na tej płycie chyaba miało być jesze szybciej, ciężej i mroczniej niż na poprzedniej. prawie wyszło, gdyby nie wokale, no i ten ostatni kawałek.

[trup]

no trochę pierdolę, nie tyle, co jak miałem 20 lat, ale zdarza mi się zaruchać dość często

Rozumiem, ze to tak z miłości do żony Ci się dzieje... Kobieta musi być szczęśliwa. Taki jurny mąż. Pogratulować.
Czasem tez niechcący przerzuca CI się na pierdolenie o muzyce której nie lubisz. Nie lubisz. Nie słuchasz. Zasada prosta.
Ale żadnej racjonalnej przyczyny dla której "icons of evil" jest wg Ciebie "CHUJOWE" nie podałeś. Bo ani riffy ani solówki ani aranże takie nie są. Może to nie Twoja bajka. Może te 20 lat to jednak za dawno było?

Spiżdżam spać. Więc się nie spiesz.

Zero odpowiedzi... rozczarowałeś mnie

[twoja_stara_trotzky]

skoro nie odpowiedziałem, to znaczy że:

a) pytanie było idiotyczne
b) odpowiedziałem na nie już wcześniej
c) było idiotyczne, a poza tym odpowiedziałem na nie już wcześniej

[trup]

Zapomniałeś o d) żadna z powyższych odpowiedzi nie jest prawidłowa i e) Chuck Norris

[aryman]

I o co te swary?! Przecież "Icons of Evil" to solidna płyta. Żaden monument, żaden gniot. W umiarkowanych dawkach skutecznie niszczy.

[Kurt]

Postuluję, żeby nie offtopować w temacie MA, i przenieść dyskusję dotyczącą Dechristianize tutaj.

Tak więc, do rzeczy. Moim zdaniem, Riven przesadza, wokale na tej płycie są złe, słychać w nich diabła. Cała płyta jest naprawdę dobra, chociaż nie sposób się nie zgodzić z twierdzeniem, że solówki gdzieniegdzie są przepitolone. Co do brzmienia, jak dla mnie to bardziej jest takie czepianie się całości, w stylu: "skoro płyta mi się nie podoba, to jeszcze zjebię brzmienie". Bardziej mnie irytuje niesamowita różnorodność gry perkusisty, niż samo brzmienie stopy. A niektóre riffy są po prostu zajebiste. Także, bez przesady.

[byrgh]

sadze, ze Riven nigdy tej plyty nie przesluchal a zaslyszal tam z numer czy dwa na yt ;)

[Hollowman]

Aż sobie dziś ją przypomnę.

[Realista]

Postuluję, żeby nie offtopować w temacie MA, i przenieść dyskusję dotyczącą Dechristianize tutaj.

Tak więc, do rzeczy. Moim zdaniem, Riven przesadza, wokale na tej płycie są złe, słychać w nich diabła. Cała płyta jest naprawdę dobra, chociaż nie sposób się nie zgodzić z twierdzeniem, że solówki gdzieniegdzie są przepitolone. Co do brzmienia, jak dla mnie to bardziej jest takie czepianie się całości, w stylu: "skoro płyta mi się nie podoba, to jeszcze zjebię brzmienie". Bardziej mnie irytuje niesamowita różnorodność gry perkusisty, niż samo brzmienie stopy. A niektóre riffy są po prostu zajebiste. Także, bez przesady.

wokale Bentona na tej płycie to najlepsze wokale jakie zrobił od czasu Once upon the cross, no ale co tu dużo mówić skoro "Dechrystianize" jest bliżej Nightfish (wow)... Płyta jest bardzo ok, może ciut za długa ale słucha jej sie nieźle. Natomiast ostatnia płyta to faktycznie powielenie pomysłów z poprzedniej i taka jakby zrobiona na siłę.

[empir]

Ja aż sobie dzisiaj dzionek z vitalami zrobiłem. Leci właśnie Dawn of the Apocalypse - dalej zajebioza.
Za kilka kawałków chwila prawdy o dechrystianie ale nie sądzę abym zmienił zdanie ;)

[Riven]

sadze, ze Riven nigdy tej plyty nie przesluchal a zaslyszal tam z numer czy dwa na yt ;)

Mylisz sie, swego czasu nawet mi sie mocno podobala - ale to bylo z 5 lat temu. :))))))

Co do wokalu to napisalem tylko, ze jest nudny, a nie ze nie czuc w nim diabla. Inna sprawa, ze znam po prostu od huja plyt ze znacznie bardziej diabelskim growlem i na ich tle nie wypada on zbyt ciekawie. Ale chujowy nie jest. Na tej plycie jest kilka znakomitych riffow i ciekawych kompozycji, po prostu zbrzydly mi takie solowki i harmonie. A brzmienie perkusji jest bezdyskusyjnie fatalne, no co do tego nie bylo chyba watpliwosci nawet w momencie premiery tej plyty.

Jebac, od czasu do czasu wole wrocic do klimatycznego Forever Underground ktore jest mniej bajeranckie, ale za to ma feeling. Ostatnie 2 VR to moim zdaniem troche taka ekstrema na sile. Sa megablasty, brutalny wokal itp., ale czegos tu brakuje.

[manieczki]

no to czego tu brakuje?

[Riven]

nie wiem, diabla, feelingu, takich tam.

[empir]

dechrystianizacja jednak dalej mi się bardzo podoba. amen

[FENIKS]

Dla mnie dwie ostatnie płyty zajebiscie mi się podobaja. Jeśli ktoś wychwala Forever Underground a icons dla niego jest hujowa to jest głuchy. Na icons jest w hujem klimatu i podobnych riffow z forever... nawet niektóre zerzniete. Miazga jak hujem dla mnie. Koncertowo widziałem ich w katowicach i na zamku w poznaniu razem z rebealliun po prostu morderstwo!!!!!

[empir]

ja widziałem ich w katowicach w mega, miodzio

[Only_True_Believers]

"icons..." to faktycznie takie męczenie buły, a plastikowe solówki i nudny wokal bentona dobijają tę płytę... Dechristianize jest w chuj lepsza.

[Riven]

ja widziałem ich w katowicach w mega, miodzio

Rowniez bylem na ich koncercie, chyba jakos niedlugo po smierci Docenta, bo pamietam ze razem z muzykami supportujacych kapel wykonali wtedy dedykowany jego pamieci 'Carnal'. Wyszlo to zajebiscie, zreszta caly koncert byl znakomity. 'War in Paradise' na zywo to jebany potwor.

W sumie fajnie, ze sie wywiazala dysputa o solowkach na Dechristianize, bo przypomnialo mi sie jak dawno nie sluchalem starych VR - bardzo lubie te materialy i zajebiscie bedzie do nich wrocic.

[empir]

No, ja dzisiaj sobie zrobiłem dzień z wszystkimi płytkami vitali. Co do tej trasy to bylo to w 2005r. Grała jeszcze trauma i chyba dissenter + 2 zagraniczne słabawe supporty

[Husar]

resurrecturis czy coś takiego ze Speckanem w jednym kawałku na wokalizach. Coś takiego było.