Uwielbiam. Właśnie taka muzyka dostarczała mi radości jakieś 5 lat temu, kiedy triumfy święciła nowa fala thrash metalu. Emanowała dokładnie tym, czego brakowało nowym, thrashowym ekipom tj. dzikością, szaleństwem, pokładami czystej ekstremy i totalnej asłuchalności dla przeciętnego zjadacza chleba. Co do poszczególnych płyt to chyba również - z perspektywy czasu - najwyżej stawiam The Horror Of It All.
I mimo wszystko, wbrew temu co napisał jeden z kolegów wyżej, Disgust zawsze było bardziej ekstremalne od Wolfpack/Wolfbrigade. Z Disfear to było różnie - obecne Disfear to dość przyjemne i przystępne oblicze crustu (nie zmienia to faktu, że równie dobre), które wypada cukierkowo przy dokonaniach Disgust. Trochę inaczej wyglądało to w przeszłości, ale w sumie to mało istotne - wszystkie te kapele to absolutna czołówka sceny, pomimo wyraźnych różnic w charakterze muzyki.
I chciałbym jeszcze zwrócić drogim kolegom uwagę na takie zjawisko jak Raw Noise:
http://www.myspace.com/rawnoiseofficial
Wydali w tym roku album ("System Never"), który nawiązuje stylistycznie do tego, co prezentował Disgust ( co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę skład). Absolutna czołówka obecnego roku, nie tylko na scenie crustowej (i raz jeszcze - przecież TAKI skład nie mógł nagrać gniota). Utwór "Exposed" to esencja agresji i zezwierzęcenia. Doskonały album. Mam nadzieję, że SelfMadeGod zajmie się jego sprowadzeniem do naszego, cudownego kraju.