
RIPPIKOULU Musta Seremonia [1993]
Odkąd pamiętam Finowie zawsze stanowili enklawę i ewenement na tle całej kultury europejskiej, również jako ludzie są wyjątkowi i chyba nie potrafię wskazać innej nacji, która by ich przypominała. Idąc nieco bardziej w szczegóły tak samo wygląda ich muzyka - zawsze z boku i wyłączywszy kilka wyjątków raczej na peryferiach popularności, zwłaszcza w popularnym obiegu.
RIPPIKOULU do grona wyjątków nie należy. Zespół powstał w 1990 roku i w ciągu pięciu lat istnienia nagrał dwie kasety demo. Pierwszy raz zetknąłem się z tą nazwą w niezależnej prasie w połowie lat 90. Samej jednak muzyki przez niemal cały ten czas nie dane mi było usłyszeć, aż w zeszłym roku ich rodacy z Svart Rec. wydali na CD i LP wznowienie drugiego dema Musta Seremonia. Na płycie sześć doskonałych kompozycji starego death metalu utrzymanego w raczej umiarkowanych tempach, o doomowych inklinacjach i bardzo korzennym, piwnicznym (acz czytelnym!) brzmieniu.
Przeczyłbym sam sobie próbując wskazać niezorientowanym w temacie kapele podobne do Rippikoulu. Owszem, grają ciężką i mroczną muzykę, ale to zupełnie inny ciężar niż Incantation i inne emocje niż Immolation, to również inna estetyka od tej jaką uprawiano wówczas w Anglii. Ta płyta bowiem to nieodrodne dziecko fińskiego death metalu z początku lat 90. z całym bogactwem ówczesnego inwentarza, czyli ciężko i bez pośpiechu, a przede wszystkim bardzo klimatycznie. Znacie Purtenance, debiuty Convulse albo Demigod? Jeśli tak to pomimo artystycznej samodzielności Rippikoulu już mniej więcej wiecie czego spodziewać się po Musta Seremonia, jeśli nie to zdecydowanie polecam - niewielki i zapomniany, choć wartościowy relikt z czasów, kiedy ten gatunek przeżywał swój najlepszy okres. Starożytny kult i prawdziwa perełka fińskiej sceny. Jestem przekonany, że na co najmniej kilku osobach tutaj ten materiał zrobi wielkie wrażenie.