
Klimat płyty bardzo różnorodny od monotonnego Paradise Dub (swoją jednostajnością z początku irytuje), "scornowe" The Watcher i Crying Game, po orientalne Indian Stomp. Na pewno nie jest to soniczna zagłada w stylu Morpha i jeśli ktoś tego oczekuje to może odpuścić From The Shadows. Dla mnie to jest idealny album na wieczorne wędrówki po mieście. Jest w tej muzie coś zajebiście niepokojącego (Calm Before The Storm). Produkcja rewelacyjna, czuć dbałość o szczegóły, które tworzą "nocny" klimat.
PS. Przepastnych recenzji nie będę pisał bo ani nie lubię ani nie umiem
