Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
A ja w sumie lubię Dream Theater, ale nie ma co ukrywać, że ostatnie 3 płyty to bardzo średnie twory ze wskazaniem na Systematic Chaos jako najsłabszy z nich. Wokalnie La Brie trochę się poprawił z czasem, chociaż ciągle jest najsłabszym ogniwem w tej kapeli. Jak dla mnie najlepsze płyty to Scenes i Six Degrees no i instrumentalnie Images (wokalnie słabo).
Conan! What is best in life? Conan: To crush your enemies, see them driven before you, and to hear the lamentation of their women
Herne the Hunter pisze:A ja w sumie lubię Dream Theater, ale nie ma co ukrywać, że ostatnie 3 płyty to bardzo średnie twory ze wskazaniem na Systematic Chaos jako najsłabszy z nich. Wokalnie La Brie trochę się poprawił z czasem, chociaż ciągle jest najsłabszym ogniwem w tej kapeli. Jak dla mnie najlepsze płyty to Scenes i Six Degrees no i instrumentalnie Images (wokalnie słabo).
Ja tam najbardziej lubię albumy od "Images..." do "Scenes..." włącznie. Kolejne dwa uważam za dobre, a po "Train..." to już mnie nie obchodzi i olewam ciepłym moczem. Zupełnie też nie rozumiem narzekania na wokal LaBrie przy jednoczesnym chwaleniu oblicza muzycznego zespołu. Jak już ktoś bierze na ruszt taką stylistykę, to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dla mnie oni zawsze zahaczali o taki rock progresywny zmieszany z pudel metalową pościelówą rodem z lat 80-tych. Jeśli się tak na to spojrzy, to wokal LaBrie nie dziwi ani trochę. Właściwie to od czasów "Six Degrees..." trochę mi brakuje tego piania.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
longinus696 pisze:
Co Wy macie z tym "Systematic Chaos"? Strasznie wtórna płyta, zbieranina ogranych pomysłów z dotychczasowej twórczości Dream Theater.
Inne płyty DT do mnie nie trafiają. Próbowałem sie przebić przez "Octavarium", "Images and Words" i "Train of Thought" ale jedyne co mi pasuje to własnie "Systematic Chaos". Najnormalniej w świecie podobaja mi sie melodie i kompozycje, nie analizuje tej płyty. Poprostu fajna muzyka.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
rzeklbym, że LA BRIE ma taki "amerykąński" wokal. Kto zna KANSAS z ktorego pełnymi garściami czerpie DT ten wie o co chodzi. Ja także nie rozumiem narzekania na wokal wyżej wymienionego, który idealnie pasuje do tego typu stylistyki.
"Volenti non fit iniuria" - Chcącemu nie dzieje się krzywda
longinus696 pisze:
Co Wy macie z tym "Systematic Chaos"? Strasznie wtórna płyta, zbieranina ogranych pomysłów z dotychczasowej twórczości Dream Theater.
Inne płyty DT do mnie nie trafiają. Próbowałem sie przebić przez "Octavarium", "Images and Words" i "Train of Thought" ale jedyne co mi pasuje to własnie "Systematic Chaos". Najnormalniej w świecie podobaja mi sie melodie i kompozycje, nie analizuje tej płyty. Poprostu fajna muzyka.
Nie wiem czym to jest spowodowane. Może po prostu zacząłeś od "Systematic Chaos" i zakorzeniła Ci się w głowie, jako wyznacznik stylu tego zespołu. Ja zaczynałem od "Images and Worlds" i dla mnie to niemal emblematyczna płyta, chociaż w tamtym okresie DT nagrywali zawsze coś trochę innego.
Edinazzu pisze:rzeklbym, że LA BRIE ma taki "amerykąński" wokal. Kto zna KANSAS z ktorego pełnymi garściami czerpie DT ten wie o co chodzi. Ja także nie rozumiem narzekania na wokal wyżej wymienionego, który idealnie pasuje do tego typu stylistyki.
A no właśnie. A z RUSH też trochę ciągnęli wcześniej, bo teraz to już mniej.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
Szczerze to mi ten zespol obrzydzili kumple namietnie go sluchajac i wychwalajac pod niebiosa co to to nie jest, w sumie ok granie moze kiedsy przeslucham jesli przeobie wiekszosc klasykow progresywnego grania .
Herne the Hunter pisze:A ja w sumie lubię Dream Theater, ale nie ma co ukrywać, że ostatnie 3 płyty to bardzo średnie twory ze wskazaniem na Systematic Chaos jako najsłabszy z nich. Wokalnie La Brie trochę się poprawił z czasem, chociaż ciągle jest najsłabszym ogniwem w tej kapeli. Jak dla mnie najlepsze płyty to Scenes i Six Degrees no i instrumentalnie Images (wokalnie słabo).
Ja tam najbardziej lubię albumy od "Images..." do "Scenes..." włącznie. Kolejne dwa uważam za dobre, a po "Train..." to już mnie nie obchodzi i olewam ciepłym moczem. Zupełnie też nie rozumiem narzekania na wokal LaBrie przy jednoczesnym chwaleniu oblicza muzycznego zespołu. Jak już ktoś bierze na ruszt taką stylistykę, to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dla mnie oni zawsze zahaczali o taki rock progresywny zmieszany z pudel metalową pościelówą rodem z lat 80-tych. Jeśli się tak na to spojrzy, to wokal LaBrie nie dziwi ani trochę. Właściwie to od czasów "Six Degrees..." trochę mi brakuje tego piania.
W sumie to nie takie trudne, po prostu doceniam warstwę melodyczną utworów i budowę kompozycji Dream Theater, właśnie na albumach, które wymieniłem (choć nie mam tak wielu zarzutów do Falling i Awake), bo to warstwa instrumentalna przyćmiewa całkowicie to co robi wokalista. Wokal no cóż, jest jaki jest, dajmy na to w miarę akceptowalny, bo jakoś tam pasuje do tej muzyki, ale myślę, że mógłby być znacznie lepszy. Przecież w formule utworów Dream Theater czy w ogóle podobnych kapel nie jest wpisane, że to musi być wokal taki jak ma LaBrie, czyli ździebko piejący. Jak mówię, dla mnie z czasem jego styl się trochę poprawił, ale to w dalszym ciągu nie kosmos i ekstaza.
Conan! What is best in life? Conan: To crush your enemies, see them driven before you, and to hear the lamentation of their women
Gdzież tam takiemu marnemu Petrucciemu do prawdziwych tytanów gitary, jak np Jeff Hanneman, Gelal Necrosodomy, Rob Vigna, gościa z Rush, czy duetów Tipton/Downing albo Durkin/Meyer. Co do Dream Theater - znam, nie słucham.
martyrdoom pisze:Gdzież tam takiemu marnemu Petrucciemu do prawdziwych tytanów gitary, jak np Jeff Hanneman, Gelal Necrosodomy, Rob Vigna, gościa z Rush, czy duetów Tipton/Downing albo Durkin/Meyer. Co do Dream Theater - znam, nie słucham.
No niestety, technicznie (podkreślam TECHNICZNIE) zjada każdego z wymienionych.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
martyrdoom pisze:Gdzież tam takiemu marnemu Petrucciemu do prawdziwych tytanów gitary, jak np Jeff Hanneman, Gelal Necrosodomy, Rob Vigna, gościa z Rush, czy duetów Tipton/Downing albo Durkin/Meyer. Co do Dream Theater - znam, nie słucham.
No niestety, technicznie (podkreślam TECHNICZNIE) zjada każdego z wymienionych.
Bez dwoch zdan...
Only duzo tremolo na nietlumionych strunach is true!
Images and Words zaliczyłbym do grona najlepszych płyt jakie w życiu słyszałem - mam do niej cholerny sentyment i choćby przez to nie jestem dziś w stanie na chłodno ocenić tego krążka. Z otwartą gębą przeczytałem jakoby Dream Theater był wrzucany do jednego worka z Voivod, Coroner czy Atheist - dla mnie to zupełnie różne muzyczne światy. Pierwszy raz spotkałem się z zestawieniem tych nazw obok siebie
Poznałem tę płytę jakoś w pierwszej połowie lat 90-tych, słuchając Z rock 50 w Radiu Wawa, gdy czołowe miejsca przez wiele tygodni okupowały "Pull Me Under" i "Under a Glass Moon". Cholernie urzekło mnie brzmienie tego krążka, ta niesamowita kosmiczna atmosfera, te niepowtarzalne gitary i fenomenalne wręcz wokale. A w owym czasie słuchałem dużo cięższej muzyki i w zasadzie takich śpiewanych wokalistów nie bardzo tolerowałem. LaBrie rozłożył mnie jednak na łopatki. Nic dziwnego, że Images and Words stał się jednym z pierwszych tytułów, które zakupiłem na CD - do dziś jest to płyta DT, do której wracam najczęściej i którą chyba wciąż cenię najbardziej.
Zaczyna się fatalnie - od 2 słodkich gniotów. Potem jest trochę lepiej, bo LaBrie mniej śpiewa, ale i tak nie dojechałem do końca.
Nie zrozumiem już tego zespołu...