[V] pisze:
patrzysz na to z innej perspektywy, ja mialem przyjemnosc byc na jednym z koncertów promujacych Chaos A.D. Moc i energie bijaca ze sceny byla wprost porazajaca.Grali wtedy zabójcze sztuki które mozna przyrównac chyba tylko do wystepów takich grup jak SLAYER,METALLICA,czy PANTERA,rozpieprzali wszystko w drobny mak. Max Cavalera zawsze bedzie dla mnie jedynym ,niezastopionym frontmanem tego zespolu,tak wiec widzisz ,jest tu chyba jakas sila sentymentu hehe..Derrick Green i jego poczynania to juz inna historia,moze kiedys sie z tym bardziej oswoje i spojrze na tego goscia troche bardziej przyjaznym okiem

Powiem tak - generalnie płyty Sepultury po Chaos A.D. niespecjalnie mnie ruszają (nawet sama Chaos A.D. mi się mocno przewartościowała w dół po latach - choć nigdy nie powiem, że to zły album) a tych z Greenem nie słucham w ogóle, bo zupełnie one do mnie nie trafiają. Widząc kilka lat temu koncert Sepultury z Greenem nie mogłem się oprzeć wrażeniu, ze oglądam jakiś kower band... ale z drugiej strony nie mogłem im też odmówić tego, że zagrali znakomicie. W tym roku widziałem go ponownie z Sepulturą na dużym festiwalu (znów wypadli rewelacyjnie) i z Musica Diablo na małym klubowym koncercie, co do którego nie miałem żadnych oczekiwań i z którego zamierzałem wyjść po obejrzeniu dwóch lub trzech utworów. Zostałem do końca, ze szczęką przy ziemi. Nie wiem jak grała kiedyś na żywo Sepultura, ale biorąc pod uwagę najlepsze koncerty jakie w tym roku widziałem, czyli występy Metallica, Gojira, Voivod, Watain itp. mogę spokojnie powiedzieć, że Derrick Green w niczym nie ustępuje frontmanom tych kapel.
A ze to już zupełnie inny skład? Podobnie jest w przypadku Napalm Death, a szczerze wątpię w to, że klasyczny skład tej kapeli byłby dziś w stanie zagrać lepszy koncert niż obecny line up (choć bardzo chciałbym coś takiego zobaczyć).