18-03-2011, 09:25
"Muzycy Ulvera, którzy dwie dekady temu współtworzyli drugą falę black metalu i byli jedną z najjaśniejszych błyskawic na północnym niebie, szybko (tak szybko, że nie zdążyli się jeszcze sprzedać lub skończyć) zmyli corpse paint, ścięli włosy, zapuścili brody i postanowili być awangardowi. W swoim postanowieniu dzielnie trwają do dziś.
Na ten rok Norwegowie zapowiedzieli swój nowy longplej – “Wars of the Roses”. Pewnie zagorzałym sympatykom muzyki z północnych rubieży kontynentu przyszłoby na nią czekać jeszcze długie i płynące jałowo dni, gdyby nie fakt, że niespodziewanie wyciekła ona do sieci internetowej, co najpewniej napsuło sporo krwi zespołowi, a fanów przyprawiło o szybsze bicie serca.
Sprawa jest, trzeba przyznać, frapująca, a przy tym również bulwersująca, więc postanowiliśmy (my, czyli redakcja) skontaktować się z menadżerem zespołu, Olafem Olafssonem, obecnie przemieszkującym w Oslo, gdzie też spotkała się z nim nasza redaktorka Katarzyna Wiślewska, by u źródła zaczerpnąć informacji na temat niespodziewanego wycieku. W wywiadzie przeprowadzonym w obecności lidera zespołu Ulver wyszło na jaw kilka nowych faktów, a także padło kilka słów na temat przyczyny przedostania się nowej płyty do Internetu (całość wywiadu dostępna jedynie w kwartalniku “Maszyna” 04/11):
“Byłem właśnie w Polsce, na Mazurach. Przyjechałem na kilka dni,mieszka tu ciotka mojej konkubiny. Wybrałem się na jezioro (Olaf nie jest w stanie wymówić jego nazwy – dop. red.), by trochę pomoczyć kij, jak to się u was mawia. Akurat ryba dobrze brała, więc trochę na tafli zabawiłem. Gdy wypełniłem sieci i zaczęło powoli zmierzchać, pomyślałem, że nic tu po mnie i dobiłem do brzegu, gdzie z przerażeniem spostrzegłem, że z samochodu ukradziono mi radioodbiornik marki Philips (inf. dla policji z okręgu województwa warmińsko-mazurskiego). Najgorsze jednak jest to, że miałem w nim nowy krążek swoich podopiecznych. Wprawdzie jeszcze sprzed masteringu, ale jednak. I teraz ten (tu niecenzuralne słowo) “gagatek” pewnie wrzucił tę płytę do netu”.
Cóż, współczujemy tym, jak sądzimy, sympatycznym Norwegom, ale jednocześnie (z taką jakby nieśmiałością) zapraszamy do zapoznania się z ich nowym dziełem. Zostało ono zamieszczone na....."
:)