
Fakty:
- Płyta (EP-ka) wydana w 2010 rozeszła się w zaskakująco szybkim tempie, zarówno w wersji winylowej jak i kompaktowej. Niedawno ujrzało światło dzienne jej wznowienie, toteż dzięki uprzejmości Southern Lord, można spokojnie zaopatrzyć się w to cudeńko.
- Produkcją zajął się Kurt Ballou, który fanom grania spod znaku metal/hardcore/crust jest bardzo dobrze znany. Dla przypomnienia, wyprodukował takie tytuły jak np. Trap Them - Sleepwell Deconstructor, Coliseum - No Salvation, Disfear - Live the Storm czy Kvelertak - Kvelertak .
- Muzycznie mamy tutaj do czynienia z z wybuchową mieszanką wczesnego Napalm Death, Entombed (głównie za sprawą "szwedzkiego" brzmienia i utworów utrzymanych w średnich tempach, przywodzących na myśl "Wolverine Blues") i hardcore z lat 90. Całość trwa niecałe 14 minut, jednak intensywność z jaką dostarczana jest nam ta soniczna kuracja wywiera na słuchaczu ogromne wrażenie. Mamy tutaj wszystko, od szaleńczych temp, przez miażdżące kości brzmienie basu, aż po wgniatające nas w ziemię zwolnienia. Krótko, zwięźle i na temat. Cudowny soundtrack dla operatora młota pneumatycznego. Najważniejsze jest jednak to, że oprócz szczerości, która aż bije z głośników, został tu również zawarty niesamowity ładunek agresji i asłuchalności, który odstrasza przeciętnego słuchacza nastawionego na grzeczne i stosunkowo melodyjne granie, którego ostatnio nie brakuje na scenie (nie jestem pewien czy wielbiciele ostatniego Trap Them będą w stanie pojąć wielkość tej płyty). Podobne wibracje wysyłał ostatnio nowy krążek Mammoth Grinder czy Early Graves, jednak tutaj mamy zdecydowanie więcej wściekłego ataku na słuchacza. Materiał, pomimo niecałego kwadransa, w którym się zamyka, całkowicie zniewala odbiorcę i wręcz zmusza do kolejnego odsłuchu. Jak dla mnie, jeden z najbardziej intensywnych, szaleńczych i skropionych czystą adrenaliną krążków, jakie ostatnio słyszałem.
Dla zainteresowanych, próbka: