
Rough Trade/Roadrunner 1983
The Unknown Cases to byl zaledwie epizod na poczatku lat 80, niemiecki duet z Kolonii, pentrujacy rejony electro, new wave, industrial a nawet synthpop, porownywany czesto do DAF. Nie dorobil sie nawet duzej plyty, wydali kilka singli i znikli w zasadzie, co jakis czas reaktwujac sie ale bez sukcesow, na bazie rzeczonego singla a w 1995 wydali jeden album kompliacyjny Cuba, zawirajacy cala tworczosc i oscylujacy w klimatach od w zasadzie rapu , przez elektronike po niemal jazz.
A jednak zapisali sie w historii muzyki jednym wydawnictwem, wlasnie winylowa, dwuutworowa dwunastocalowka, na ktorej umiescili wlasnie Masimba Bele ( na drugiej stronie jest utow OEKIKAWAY) . Singlem wydawanym w tylu wersjach , ze zglupiec mozna probujac to polapac.
Goscinny udzial na instrumentach perkusyjnych i wokalach wzial ghanski (niektorzy podaja, blednie ze nigeryjski) perkusista, wokalista i conga master, Anthony "Reebop" Kwaku Baah. Pseudonim "Reebop" nadal mu nie kto inny a sam legendarny mistrz trabki, wybitny jazzman Dizzy Gilespie. Sam Kwaku Baah oprocz dzialalanosci solowej (wydal na przelomie lat 1970-1973 cztery albumy z muzyka trybalno-rutualno-plemienna nagrana z Ganoua - legendarna sekta majaca korzenie w Black Muslimach z sudanskiej diaspory) znany byl z pogrywania z Gingerem Bakerem, Stevem Winwoodem, Erikiem Claptonem i swojego udzialu w takich grupach jak Traffic. To glownie za jego sprawa Traffic byl jedna z pierwszych a prawdopodobnie pierwsza brytyjska grupa rockowa, ktora sie zapuscila na terytoria muzyki afrykanskiej i zainkorporowala ja do swoich brzmien. Sam Kwaaku Baah podczas kazdego konceru w Traffic dostawal mikrofon w trybie "Unplugged" . Po rozpadzie Traffic, Kwaku Baah stal sie czlonkiem innej znanej grupy - Can (3 ostatnie plyty).
Wiekszosc tlumokow po pierwszym kontakcie sluchowym blednie to zakwalifikuje po pierwszych sekundach jako utwor reggae i odjebie w przedbiegach nie tracac czasu na sluchanie czy w ogole jakakolwiek glebsza analize. Moim zdaniem maly blad. Bo to w zasadzie jedna z wielowymiarowych "matryc", ktora pozniej byla wielokrotnie odbijana i powielana tysiace razy w kolaboracjach gatunkow od dubu, tribal po techno i afrobeat i do dzisiaj didzeje mixuja na tysiace sposobow ten kawalek. Swoisty pomost laczacy przeszlosc z wspolczesnocia zarowna niegdysiejsza jak i dzisiejsza.
Wrecz obledny, niesamowity hipnotyczny utwor, w jakis tam przedziwny sposob laczacy stylistyke elektroniki, popu z afrobeatem, tribalem i dubem. Bo tak naprawde "pod spodem" jest niemal monotonny, zapetlony motyw sekwencera i perkusyjny loop taki jak graja np dzisiaj amerykanie z Zombi na swoich dwoch epkach, plus co jakis czas powtarzajacy sie dosc niepokajacy, zimny dzwiek gitary charakterystyczny dla zespolow falowych lat 80. Na to nalozone sa plemienne bebny Reebopa, jego niemal rytualne (kjak sie przetlumaczy tekst) spiewy i okrzyki plus charakterystyczna "sloneczna" trabka. Z reggae nie ma to nic wspolnego ale komu sie to tak nie skojarzylo?
Czesc nieoficjalna, mozna sciagnac fraki i poluzowac muszki. [Emo Mode On]
Niestety nie pozna potegi tego utworu, kto nie stanal twarza w twarz z sierpniowym sloncem chowajacym sie za horyzontem. To wtedy wylaza tylko takie ciary z kazdym smagnieciem tych gitar i przelewa sie cale dziedzictwo lat osiemdziesiatych w tym mantrowatym trybalu Kwaku Baaha, ktory nota bene zmarl w lutyn tego samego roku, ktorego wyszedl ten magiczno-kosmiczny singiel. Utwor rzeczywiscie ryje psychike a kiedy sie juz w niego konkretnie wsluchac to trudno sie oderwac, jest w tym jakis dziwny pierwotny magnetyzm i sila. Byl to jeden z ulubionych kawalkow Johna Peela, ktory go puszczal niemal codziennie w swoim BBC Radio 1. Mozna go spotkac niemal na kazdym skladaku podsumowujacym dokonania muzyki afrykanskiej, true real classic. WIELKA MUZA[/Emo Mode off]
Utwor o ktrorym mowa jest w linku ponizej. Drugi utwor z pylyty nie zyskal takiej slawy i nie ma takiego wplywu na ocene plyty.