DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 274
- Rejestracja: 17-08-2010, 00:13
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Właśnie tak. Oddawaj kasę Piona !!!
- Only_True_Believers
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3325
- Rejestracja: 31-05-2006, 08:55
- Lokalizacja: planeta małp
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Ja kiedyś zawsze kupowałem bilety na kilka miesięcy przed koncertem, ale teraz kupuję w dniu koncertu, właśnie przez Piona art.
Black metal is the last bastion of white people culture. Everything else has been degenerated.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8376
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
takie wałki tylko w polsce.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5330
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
nie wiem jak tak można
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3277
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
hehe, po jaką cholerę pisać po 10 razy to samo? Ja się cieszę, że koncert przeniosą do wawy.
-
- świeżak
- Posty: 14
- Rejestracja: 09-05-2011, 17:01
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Piona obszczymurze co z moimi pieniedzmi? 2x 70 zl daje 140 zl, a na maile nie raczysz odpisywac. Czekam jeszcze tydzien inaczej kieruje sprawe do wiadomej instytucji. :)
- Block69
- zahartowany metalizator
- Posty: 4949
- Rejestracja: 04-02-2006, 12:14
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Wszystko jest ok. Nic sie nie stało. 18 stron o niczym.
PENIS METAL
-
- świeżak
- Posty: 7
- Rejestracja: 31-10-2011, 16:43
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
hehe, właśnie czytam co będzie w Mega w sobotę grało, jeśli nie DHG - otóż Tede i jakaś Kiełbasa. Co my tu w ogóle chcieliśmy, beznadziejny z nas target, nie ma o czym nawet dyskutować... :D
- Deviant
- w mackach Zła
- Posty: 937
- Rejestracja: 04-04-2007, 12:25
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Czyli Live art po prostu dał sie w dupę wydymać i tyle.
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Vlad jest prezesem firmy:Britney_S pisze:KŁAMSTWO.
Kłamstwo ma krótkie nogi kolego Piono, widać wszystkich uważasz za idiotów. Wystarczy sprawdzić KRS i wychodzi, że Live ART to twoja firma zarejestrowana na ten sam adres co twoja poprzednia firma piona -art. W live art to raczej Vlad jest zatrudniony bądź jest twoim wspólnikiem.
http://www.krs-online.com.pl/live-art-b ... 01067.html
Zarejestrować sobie mógł na taki adres na jaki chciał i w sumie niewiele mnie interesuje kto za kogo ZUS płaci - fakt jest taki, że Live Art to przedłużenie działalności Piony, który stracił wiarygodność odwołując koncert, a później nie wszystkim oddając kasę za bilety - czy ktoś w ogóle dostał zwrot pieniędzy za skasowany karnet pierwszego dnia? Wiem, że oprócz mnie jeszcze dwie osoby z tego forum nie doczekały się zwrotu, ale ciekaw jestem czy w ogóle komuś oddał pieniądze? Może wbrew pozorom na tym odwołanym koncercie zarobił więcej, niż gdyby się ten koncert odbył. :))) Może tak naprawdę nie chodzi o to, żeby króliczka złapać, ale żeby go gonić? :))
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Miejsce: Mega Club ,Katowice,12.11.2011
Wykonawcy: Blaze Of Perdition, Pandemonium, Gehenna, Dodheimsgard
Mimo wielu przeszkód oraz napiętej atmosfery, która towarzyszyła przedsprzedaży biletów. Na przekór wściekłym i obrzydliwym atakom, głównie środowisk internetowych trolli i „empetrójkowych” onanistów, znanych z akcji sabotażowych podczas Silesian Massacre Festival , udało się. Gdy dotarłem w okolice klubu, zaskoczył mnie widok tłumu postaci, płci obojga odzianych zgodnie z tradycją blackmetalowych spędów. Tu i ówdzie spod wierzchnich okryć wystawały nieudolnie schowane skrawki materiałów w barwach narodowych. Nastrój radosnego podniecenia, był wyraźnie odczuwalny. Można rzec, iż miał nawet znajomy zapach, co potwierdzały stosy opakowań szklanych i aluminiowych zalegających wokoło wesołego tłumu. Nic dziwnego wszak jedyny blackmetalowy rytuał w tym roku, był na wyciągnięcie ręki. Ten obraz kłócił się z przedstawianym , głównie w mediach , fałszywym postrzeganiem zwolennika „Czarnej Sztuki”, jako wiecznie nieszczęśliwego i sfrustrowanego, śpiącego w trumnie, zakapturzonego osobnika, bijącego kobiety i starców z lubością polującego na służby transportu publicznego.
Jestem w środku. Sam klub nie wymaga rekomendacji. Świetne zaplecze sanitarne, rozległe pomieszczenie dla palących i zachęcający do konsumpcji bar. Sala z lożami i podestami oraz powalającym wystrojem. Cóż się tu rozpisywać. Tysiąc osób w tym wspaniałym obiekcie może spędzić niezapomniane chwile uniesienia i ekstazy.
Wreszcie jest!! To, po co wszyscy się tu zgromadzili.
Mocny skład, łącznie z „rozgrzewaczami”, to recepta na sukces każdej imprezy. Rzadko się zdarza, by kapele otwierające spowodowały takie zamieszanie. Od pierwszych sekund, stało się oczywistym, że ten wieczór będzie tym, o którym za dwadzieścia lat na jakimś forum muzycznym pisać będą wszyscy. Ci, którzy byli, a także ci, którzy nie dotarli. Ruszyli. Selektywne brzmienie, zadziwiająco czytelne, jednak akustyka tego miejsca robi swoje. Nie wiem, w jakim celu zespoły wynajmują studia nagraniowe, to moim zdaniem marnowanie środków. Przecież można połączyć przyjemne z pożytecznym. Słuchacze obyci z możliwościami Winampa dadzą sobie doskonale radę. Nie będę przytaczał wyświechtanych i dziwkarskich stwierdzeń o geniuszu, zniszczeniu, paleniu wiosek, dobijaniu rannych. Wystąpienie Blaze Of Perdition oraz weteranów z Pandemonium – po prostu masa ok! i to powinno wystarczyć. Ci pierwsi skupili się raczej na promocji , porywająco wykonując zgodnie z obowiązującym (tfu!) trendem, cały materiał z The Hierophant w pełni zadowalając miłośników rejestracji i odtwarzania muzyki z telefonów komórkowych. Szczególny aplauz wzbudziła perfekcja, jeżeli chodzi o czas trwania gigu 46:16, czyli tyle, co na oficjalnym wydawnictwie. Jeżeli chodzi o Pandemonium, cóż. Żadnych kombinacji i niepotrzebnego pierdolenia. Pod sceną zrobiło się jakby więcej miejsca, choć średnia wagowa „tańczących”, zdecydowanie wzrosła. Wreszcie można było coś zobaczyć na scenie, gdyż mało, który z bawiących się osobników dysponował „pióropuszem” zasłaniającym widok spod baru. Materiał z nieświętego Deviliri jest ogólnie znany i lubiany, zrobiło się rodzinnie. Tu i ówdzie, miast tradycyjnych „komórek”, zapłonęły zapalniczki, a nawet gromnice, wręczane przy wejściu przez witającego wszystkich prezesa agencji organizującej imprezę. Wspaniała podróż sentymentalna. Pierwszy raz w życiu, na blackmetalowym spędzie, ma koszulka mokra była nie od potu, czy rozlanego browaru, ale od szczerych, autentycznych łez.
Rozglądając się wstydliwie wokoło, zauważyłem, że część publiki, chyba dopadły podobne emocje. Płakali jak bobry, a raczej „Żubry”.
Krótka przerwa, czas na spokojne oddanie i uzupełnienie płynów oraz naładowanie komórek. Gehenna i DHG. Można połączyć te wystąpienia w jeden przedłużony orgazm. Nie wiem, czy szybko pojawi się w Katowicach zestaw, który tak rozgrzeje zgromadzonych fanów. Gehenna przekrojowo, z pominięciem Murder i nazywanej pieszczotliwie „leśną”, First Spell, kończąc jednak zaskakująco, numerem A Witch Is Born, z krytykowanego , tu i ówdzie Seen Through the Veils Of Darkness. Rozpacz, skandującej słowa refrenu, publiki, zdawała się nie mieć końca. Dodheimsgard, będący gwiazdą tego koncertu, wtoczył się na scenę, ku kompletnemu zaskoczeniu niedowiarków. To był triumfalny występ. Nie, nie chodzi o triumf Norwegów. Choć trzeba przyznać, że w obliczu braku dotychczasowego wokalisty, odegrali wściekle cały album Kronet Til Konge, zachowując czas trwania przerw między utworami, tylko na chwilę przebierając się w kolorowe sukienki na czas wykonania Sonar Bliss oraz w zielone łachmany podczas kończącego set 21st Century Devil. To, co rozpoczęło się w trakcie ostatnich sekund występu DHG, przykryło jednak wszystko, co wydarzyło się przez niemal pięć godzin trwania imprezy. Meksykańska fala, konfetti, skandowanie wzorem stadionów piłkarskich (na dwie strony), w kolejności alfabetycznej nazwisk i imion wszystkich pracowników, mających oficjalne umowy z agencją organizującą ten spęd. Kompletny obłęd. W ruch poszły, chowane wcześniej barwy narodowe z wykaligrafowanymi „ksywami” członków zarządu. Śpiewom i wiwatom nie było końca. Wzruszony prezes, podziękował ze sceny, obiecując kolejne koncerty. Padło parę dużych nazw. Kończąc swe krótkie przemówienie, zaprosił wszystkich do korzystania z baru, gdzie do każdego zakupionego piwa, urocze barmanki wręczały gratisową porcję lodów. Lodów dostarczonych przez znanych w Nowym Sączu braci, którzy na „kręceniu” owych lodów zbili fortunę. Bardzo udana impreza. Na koniec zaszokowani wynikami sprzedaży w barze, właściciele Mega, podstawili wszystkim wytrwałym uczestnikom after party, dorożki, dostarczając ich w ten niekonwencjonalny sposób na remontowany dworzec PKP. Trupa cyrkowców i grupa kabareciarzy oraz koksowniki ustawione przez „jakże cenioną w pewnych kręgach” śląską prewencję , rozgrzewały szczęśliwe towarzystwo wypatrujące, wśród płatków pierwszego tej jesieni śniegu, świateł lokomotywy. Dla wszystkich , było jasnym, iż kto nie dotarł, przegrał życie.
Nie mogę doczekać się kolejnego występu. Tym razem w Warszawie.
Na marginesie. W tej beczce miodu, jaką była ta impreza, znalazła się niestety łyżka dziegciu. Niezidentyfikowany osobnik, rozrzucił podczas trwania imprezy dużą ilość kolorowych folderów z rozkładami lotów. Wezwana na miejsce policja podjęła trop, zebrano odciski palców, najprawdopodobniej sprawcy. Z poufnych informacji wszystkie tropy prowadzą do Grecji, gdyż te właśnie połączenia zakreślone były czarnym flamastrem.
Wykonawcy: Blaze Of Perdition, Pandemonium, Gehenna, Dodheimsgard
Mimo wielu przeszkód oraz napiętej atmosfery, która towarzyszyła przedsprzedaży biletów. Na przekór wściekłym i obrzydliwym atakom, głównie środowisk internetowych trolli i „empetrójkowych” onanistów, znanych z akcji sabotażowych podczas Silesian Massacre Festival , udało się. Gdy dotarłem w okolice klubu, zaskoczył mnie widok tłumu postaci, płci obojga odzianych zgodnie z tradycją blackmetalowych spędów. Tu i ówdzie spod wierzchnich okryć wystawały nieudolnie schowane skrawki materiałów w barwach narodowych. Nastrój radosnego podniecenia, był wyraźnie odczuwalny. Można rzec, iż miał nawet znajomy zapach, co potwierdzały stosy opakowań szklanych i aluminiowych zalegających wokoło wesołego tłumu. Nic dziwnego wszak jedyny blackmetalowy rytuał w tym roku, był na wyciągnięcie ręki. Ten obraz kłócił się z przedstawianym , głównie w mediach , fałszywym postrzeganiem zwolennika „Czarnej Sztuki”, jako wiecznie nieszczęśliwego i sfrustrowanego, śpiącego w trumnie, zakapturzonego osobnika, bijącego kobiety i starców z lubością polującego na służby transportu publicznego.
Jestem w środku. Sam klub nie wymaga rekomendacji. Świetne zaplecze sanitarne, rozległe pomieszczenie dla palących i zachęcający do konsumpcji bar. Sala z lożami i podestami oraz powalającym wystrojem. Cóż się tu rozpisywać. Tysiąc osób w tym wspaniałym obiekcie może spędzić niezapomniane chwile uniesienia i ekstazy.
Wreszcie jest!! To, po co wszyscy się tu zgromadzili.
Mocny skład, łącznie z „rozgrzewaczami”, to recepta na sukces każdej imprezy. Rzadko się zdarza, by kapele otwierające spowodowały takie zamieszanie. Od pierwszych sekund, stało się oczywistym, że ten wieczór będzie tym, o którym za dwadzieścia lat na jakimś forum muzycznym pisać będą wszyscy. Ci, którzy byli, a także ci, którzy nie dotarli. Ruszyli. Selektywne brzmienie, zadziwiająco czytelne, jednak akustyka tego miejsca robi swoje. Nie wiem, w jakim celu zespoły wynajmują studia nagraniowe, to moim zdaniem marnowanie środków. Przecież można połączyć przyjemne z pożytecznym. Słuchacze obyci z możliwościami Winampa dadzą sobie doskonale radę. Nie będę przytaczał wyświechtanych i dziwkarskich stwierdzeń o geniuszu, zniszczeniu, paleniu wiosek, dobijaniu rannych. Wystąpienie Blaze Of Perdition oraz weteranów z Pandemonium – po prostu masa ok! i to powinno wystarczyć. Ci pierwsi skupili się raczej na promocji , porywająco wykonując zgodnie z obowiązującym (tfu!) trendem, cały materiał z The Hierophant w pełni zadowalając miłośników rejestracji i odtwarzania muzyki z telefonów komórkowych. Szczególny aplauz wzbudziła perfekcja, jeżeli chodzi o czas trwania gigu 46:16, czyli tyle, co na oficjalnym wydawnictwie. Jeżeli chodzi o Pandemonium, cóż. Żadnych kombinacji i niepotrzebnego pierdolenia. Pod sceną zrobiło się jakby więcej miejsca, choć średnia wagowa „tańczących”, zdecydowanie wzrosła. Wreszcie można było coś zobaczyć na scenie, gdyż mało, który z bawiących się osobników dysponował „pióropuszem” zasłaniającym widok spod baru. Materiał z nieświętego Deviliri jest ogólnie znany i lubiany, zrobiło się rodzinnie. Tu i ówdzie, miast tradycyjnych „komórek”, zapłonęły zapalniczki, a nawet gromnice, wręczane przy wejściu przez witającego wszystkich prezesa agencji organizującej imprezę. Wspaniała podróż sentymentalna. Pierwszy raz w życiu, na blackmetalowym spędzie, ma koszulka mokra była nie od potu, czy rozlanego browaru, ale od szczerych, autentycznych łez.
Rozglądając się wstydliwie wokoło, zauważyłem, że część publiki, chyba dopadły podobne emocje. Płakali jak bobry, a raczej „Żubry”.
Krótka przerwa, czas na spokojne oddanie i uzupełnienie płynów oraz naładowanie komórek. Gehenna i DHG. Można połączyć te wystąpienia w jeden przedłużony orgazm. Nie wiem, czy szybko pojawi się w Katowicach zestaw, który tak rozgrzeje zgromadzonych fanów. Gehenna przekrojowo, z pominięciem Murder i nazywanej pieszczotliwie „leśną”, First Spell, kończąc jednak zaskakująco, numerem A Witch Is Born, z krytykowanego , tu i ówdzie Seen Through the Veils Of Darkness. Rozpacz, skandującej słowa refrenu, publiki, zdawała się nie mieć końca. Dodheimsgard, będący gwiazdą tego koncertu, wtoczył się na scenę, ku kompletnemu zaskoczeniu niedowiarków. To był triumfalny występ. Nie, nie chodzi o triumf Norwegów. Choć trzeba przyznać, że w obliczu braku dotychczasowego wokalisty, odegrali wściekle cały album Kronet Til Konge, zachowując czas trwania przerw między utworami, tylko na chwilę przebierając się w kolorowe sukienki na czas wykonania Sonar Bliss oraz w zielone łachmany podczas kończącego set 21st Century Devil. To, co rozpoczęło się w trakcie ostatnich sekund występu DHG, przykryło jednak wszystko, co wydarzyło się przez niemal pięć godzin trwania imprezy. Meksykańska fala, konfetti, skandowanie wzorem stadionów piłkarskich (na dwie strony), w kolejności alfabetycznej nazwisk i imion wszystkich pracowników, mających oficjalne umowy z agencją organizującą ten spęd. Kompletny obłęd. W ruch poszły, chowane wcześniej barwy narodowe z wykaligrafowanymi „ksywami” członków zarządu. Śpiewom i wiwatom nie było końca. Wzruszony prezes, podziękował ze sceny, obiecując kolejne koncerty. Padło parę dużych nazw. Kończąc swe krótkie przemówienie, zaprosił wszystkich do korzystania z baru, gdzie do każdego zakupionego piwa, urocze barmanki wręczały gratisową porcję lodów. Lodów dostarczonych przez znanych w Nowym Sączu braci, którzy na „kręceniu” owych lodów zbili fortunę. Bardzo udana impreza. Na koniec zaszokowani wynikami sprzedaży w barze, właściciele Mega, podstawili wszystkim wytrwałym uczestnikom after party, dorożki, dostarczając ich w ten niekonwencjonalny sposób na remontowany dworzec PKP. Trupa cyrkowców i grupa kabareciarzy oraz koksowniki ustawione przez „jakże cenioną w pewnych kręgach” śląską prewencję , rozgrzewały szczęśliwe towarzystwo wypatrujące, wśród płatków pierwszego tej jesieni śniegu, świateł lokomotywy. Dla wszystkich , było jasnym, iż kto nie dotarł, przegrał życie.
Nie mogę doczekać się kolejnego występu. Tym razem w Warszawie.
Na marginesie. W tej beczce miodu, jaką była ta impreza, znalazła się niestety łyżka dziegciu. Niezidentyfikowany osobnik, rozrzucił podczas trwania imprezy dużą ilość kolorowych folderów z rozkładami lotów. Wezwana na miejsce policja podjęła trop, zebrano odciski palców, najprawdopodobniej sprawcy. Z poufnych informacji wszystkie tropy prowadzą do Grecji, gdyż te właśnie połączenia zakreślone były czarnym flamastrem.
- aginsiak
- w mackach Zła
- Posty: 783
- Rejestracja: 21-12-2008, 19:52
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
hehehehehehe
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 274
- Rejestracja: 17-08-2010, 00:13
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Będzie miał co opowiadać wnukom :D
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10028
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
lolMaleficio pisze:nie wiem jak tak można
chamstwo i drobnomieszczaństwo!
- Realista
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1360
- Rejestracja: 18-12-2009, 11:13
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Zazdroszczę Ci 535 takiego koncertu... że mnie tam nie było ech... chlip chlip chlip...
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3277
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Przecież to za trzy dni, jeszcze zdążysz się wybrać.
- MinT
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1180
- Rejestracja: 07-12-2004, 10:55
- Lokalizacja: P-N
- Kontakt:
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
epic!zachowując czas trwania przerw między utworami
*poznański Goldman Sachsman metalu*
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
- metalized
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1292
- Rejestracja: 24-08-2009, 23:18
- Lokalizacja: Bobolice i okolice
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
535- Miszczowski tekst chyba zaraz zjem swoje płyty ze złości albo pogryzę dotkliwie się w dupsko że nie ja skleciłem go
. BRAWO !!!!!!!!
. BRAWO !!!!!!!!
P.J.E.C.
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
Napisz o tym jak pojechałeś i w środku zastałeś Tede z gibonami.
Re: DHG/Gehenna - 12.XI Katowice, Mega Club
It is with great regret that Dødheimsgard have been forced to cancel their November 11th appearance at Megaclub in Katowice, Poland. The band had absolutely no control over this matter and can only apologise on behalf of the venue to all those who had been intending to come to the show. DHG will be announcing a new date in Poland shortly, alongside further European dates that are currently being confirmed for 2012.