19-11-2011, 13:25
Przy okazji chciałem zaprezentować kilka wspaniałych wierszy genialnego i niedocenionego Johana Kupsztala.
Spuścizna jaką pozostawił nam ów wielki poeta, bard jakim z pewnością był, a nawet dalej jest w umysłach wielu literatów polskich, gromadzi ogromne walory poznawcze oraz intelektualne. Zapraszam do lektury:
Johan Kupsztal: "Ehnabal!"
Ryjuższa wyjszedlona bulała juże na dachach świata i kwiczy od rana. Krowy się stroją bezdechnięte. Ehnabal! Ehnabal! Eh, na bal bym poszła... bo wieczorem idę na miasto.
Johan Kupsztal: "Bakłabych"
Bakłabych,bakłabych,bakłabych
bakła bym,ino nie wiem czy bakac cie umiem
kopsnij szluga na ware
kopsnij fajer na szludze na warze
jaram,jaram
pomaranczowe szalenstwo
konczy mi sie biale przy pecie
bobrze bedzie,dobrze bedzie
onomatopeja
ijo ijo ijo ijo ijo
karetka na sygnale
wspaniale,wspaniale
jeszcze jeno w sadzie
kuku-ryku kuku-ryku
dzieciolowi sie porabalo
Johan Kupsztal: "Jestem"
Nie ma mnie,
ale płynę.
Biję falę dłonią,
konkurentki mnie już gonią,
nie dogonią mnie jednakże
gdyż mam błony pławne wszakżem.
Stoję już na podium i pozdrawiam rodaków gestem
na mej twarzy rysuje się radość
bo hello, pierwsza jestem!
Jako że skończyła się zima
powiem jeszcze w biegu
nawet jak innego nima,
to, nie jedzcie żółtego śniegu.
PENIS METAL