W przypadku filmów takich jak Martwa Strefa, Mucha, Historia Przemocy i Wschodnie Obietnice można jednak mieć pewne wątpliwości.Bambi pisze:u cronenberga go nie ma, a jest to kino bez wątpienia artystyczne/autorskie.
Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12097
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Albo udajesz debila, albo nim naprawdę jesteś. Egzystencjalizm nie definiuje kina artystycznego, tym niemniej wielu z jego prekursorów tematykę tę poruszało i można powiedzieć, że częściowo wpisał się i wywarł wpływ na rozwój tego typu twórczości filmowej. Choćby dlatego, że Truffaut, Godard, Bergman wypływali i wprowadzali egzystencjalizm do filmu. Ty egzystencjalizm widziałeś w Szczękach i jakimś burmistrzu, co pokazuje, że nie rozumiesz podstawowych pojęć. Skrzętnie uciekasz od podania definicji kina artystycznego. Zresztą jaki jesteś każdy widzi. Ja kończę dyskusję w tym miejscu, bo nie chce mi się dalej tłumaczyć rzeczy półgłówkowi, który Spielberga włącza w nurt kina artystycznego, choć jest typowym przedstawicielem kina komercyjnego - stojącego w opozycji do artystycznego.Bambi pisze:hahahaha, ale kto mówi o egzystencjalizmie? czy egzystencjalizm jest nieodzownym warunkiem kina artystycznego? :D:D:D u cronenberga go nie ma, a jest to kino bez wątpienia artystyczne/autorskie. Podobnie u Langa, Wiene, części Bunuela itd. U Cluzoe'ta było pełno egzystencjalimu, u Ozu itd. Ale co z tego wynika? :D Ja pierdykam, ale jaja :D:D:Dnicram pisze: Teraz dotarło do mnie jakim prostakiem jesteś. Po pierwsze, nie masz pojęcia co to kino artystyczne i nie potrafisz go zdefiniować. Po drugie nie wiesz co to tematyka egzystencjalna. Uświadomię Cię - tu nie chodzi o zyski burmistrza i jego sprawy, ale tematykę filozoficzną. Próbę zmierzenia się z następującymi zagadnieniami: co to jest byt? czym jest istota ludzka? jakie są znaczenia jego różnych wyborów; niepokój o śmierć; zobowiązania warunkowe; próbę zdefiniowania autentyczności; znaczenie stosunków interpersonalnych; religia. ..
all the monsters will break your heart
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12097
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Dokładnie!!!!!!!!!!!!!!!!!ultravox pisze:W przypadku filmów takich jak Martwa Strefa, Mucha, Historia Przemocy i Wschodnie Obietnice można jednak mieć pewne wątpliwości.Bambi pisze:u cronenberga go nie ma, a jest to kino bez wątpienia artystyczne/autorskie.
all the monsters will break your heart
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Ja widziałem egzystencjalizm w szczękach? Gdzie napisałem coś podobnego? :D:D:Dnicram pisze:Albo udajesz debila, albo nim naprawdę jesteś. Egzystencjalizm nie definiuje kina artystycznego, tym niemniej wielu z jego prekursorów tematykę tę poruszało i można powiedzieć, że częściowo wpisał się i wywarł wpływ na rozwój tego typu twórczości filmowej. Choćby dlatego, że Truffaut, Godard, Bergman wypływali i wprowadzali egzystencjalizm do filmu. Ty egzystencjalizm widziałeś w Szczękach i jakimś burmistrzu, co pokazuje, że nie rozumiesz podstawowych pojęć. Skrzętnie uciekasz od podania definicji kina artystycznego. Zresztą jaki jesteś każdy widzi. Ja kończę dyskusję w tym miejscu, bo nie chce mi się dalej tłumaczyć rzeczy półgłówkowi, który Spielberga włącza w nurt kina artystycznego, choć jest typowym przedstawicielem kina komercyjnego - stojącego w opozycji do artystycznego.Bambi pisze:hahahaha, ale kto mówi o egzystencjalizmie? czy egzystencjalizm jest nieodzownym warunkiem kina artystycznego? :D:D:D u cronenberga go nie ma, a jest to kino bez wątpienia artystyczne/autorskie. Podobnie u Langa, Wiene, części Bunuela itd. U Cluzoe'ta było pełno egzystencjalimu, u Ozu itd. Ale co z tego wynika? :D Ja pierdykam, ale jaja :D:D:Dnicram pisze: Teraz dotarło do mnie jakim prostakiem jesteś. Po pierwsze, nie masz pojęcia co to kino artystyczne i nie potrafisz go zdefiniować. Po drugie nie wiesz co to tematyka egzystencjalna. Uświadomię Cię - tu nie chodzi o zyski burmistrza i jego sprawy, ale tematykę filozoficzną. Próbę zmierzenia się z następującymi zagadnieniami: co to jest byt? czym jest istota ludzka? jakie są znaczenia jego różnych wyborów; niepokój o śmierć; zobowiązania warunkowe; próbę zdefiniowania autentyczności; znaczenie stosunków interpersonalnych; religia. ..
Truffaut, Godard jako prekursorzy, wprowadzający egzystencjalizm do filmu? :D:D:D:D:D Niesamowite, że ktoś może takie rzeczy pisać. A Dreyer,Bresson? Czy to nie bardziej oczywiste przykłady? Przecież u Truffauta czy Godarda jest tyle egzystencjalizmu co kot napłakał. :D
Co do definicji - jest mnóstwo i nie ma żadnej tak naprawdę - na specjalne życzenie podalem jedną, który ewidentnie kasowała egzystencjalizm jako konieczny warunek. A kino artystyczne a autorskie? Bardzo często bywa używane zamiennie.
HAILSA!!!!!
- Bezdech
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1470
- Rejestracja: 21-12-2010, 10:43
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Pogubiłem się. Kino artystyczne to takie, które gloryfikuje egzystencjalizm? Niech mi to ktoś rozrysuje.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Then came the day that not a single soul was spared
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1653
- Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Czyli nie potrafisz oddzielić kina artystycznego od nieartystycznego inaczej niż według własnego widzimisie?
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
to jest troszeczkę inaczej. to raczej pewne wytyczne, których trzymając się uzdatniamy film, sprawiamy, że on działa. wiesz, to nie są jakieś z dupy wyjęte fanaberie, a zdrowe zasady, które są celowane zarówno w rynek jak i w widza. nie możesz zacząć finału dziewięćdziesięciominutowego fimu już po trzydiestu minutach, bo film nie zadziała.ultravox pisze:Nie za bardzo rozumiem Twoją argumentację. W muzyce też po refrenie zawsze musi być kolejna zwrotka, bo wszystko inne jest niepotrzebne i niespójne? Nie znam się na tych wszystkich regułach i w sumie nie obchodzi mnie czy punkt kulminacyjny akcji ma być w 2/3 filmu czy wcześniej (jestem tu takim samym laikiem jak w przypadku teorii muzyki)...
oczywiście nikt tobie nie zabroni eksperymentów, nawet tego grubszego kalibru (tak naprawdę to jednak zabroni, ale zostawmy to teraz :) ). problem z tym jest taki, że najczęściej nic dobrego z tego nie wyjdzie, dostaniemy nieoglądalny bełkot który jednak zapewne też zyska jakieś tam grono sympatyków.
niepotrzebnie wziąłeś w cudzysłów słowo "niepotrzebnymi" :) tak to sobie można, a ja już w poprzednich postach grzecznie poprosiłem o wyjaśnienie mi dlaczego te sceny są w filmie i jaki jest ich cel i oprócz cytowania się że jaki ten scaarph gupi wraz nie dostałem konkretnej odpowiedzi.ultravox pisze: Ważne (dla mnie) jest to, czy film działa na mnie/ na widza. A widzowie nie są przecież identyczni i nie ma jednego przepisu na "dobry" film, choć oczywiście pewne ogólne zasady można stosować. 2001 to jest jednak kino eksperymentalne, więc trzymanie się sztywnych reguł byłoby dziwne (choć nie można wykluczyć, że wszystko to wynika z nieudolności reżysera). Oczywiście możliwe, że po latach odebrałbym ten film tak samo jak Ty, bo trochę się już starzeję i tradycyjne, proste formy zaczynają do mnie przemawiać bardziej niż eksperymenty i pseudo filozoficzny bełkot, ale fakt faktem, że oglądając ten film kiedyś byłem zachwycony tymi "zbyt długimi", "niepotrzebnymi" sekwencjami (szczególnie samą końcówką filmu). Gdyby nie one, to pewnie nawet bym dzisiaj o 2001 nie pamiętał. Ale muszę go sobie przypomnieć i zobaczyć, czy teraz odbiorę to inaczej.
gwoli jeszcze wyjaśnienia, bo nie każdy zdaje się rozumieć tę drobną różnicę. ja nie zaprzeczam, że jest w tym filmie dobra muzyka, fajne statki kosmiczne czy co tam jeszcze. sam film, jako kompozycja, jest po prostu położony. gdybym ja wysłał do agenta taki scenariusz to pogoniłby mnie z kijem i dodał do czarnej listy.
możemy tak się prztrykać, ale proponuję zacząć jednak od konkretów by była jakaś baza do dyskusji, zatem po raz trzeci proszę o konkrety.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Kiedy właśnie cały czas to piszę, a przez ignorancję nicrama ludzie teraz pytają się czy kino artystyczne to kino egzystencjalne :D:D:DBaton pisze:Czyli nie potrafisz oddzielić kina artystycznego od nieartystycznego inaczej niż według własnego widzimisie?
Kino autorskie, tak to brzmi jednak lepiej - poczytaj posty wyżej.
Co do czyichś wątpliwości odnośnie cronenberga jako by historia przemocy czy wschodnie obietnice były kinem autorskim, a shivers, the brood czy rabid miałoby być. Generalnie to i to ma znamiona kina autorskiego, umieszczonego w różnych epokach kinowej historii.
HAILSA!!!!!
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Wiesz, mówimy akurat o filmie, który działa na wiele osób. Nie powiesz mi chyba, że zupełnie przypadkiem wymieniany jest jako jeden z najlepszych filmów s-f (i nie tylko). Nie przypadkiem też tak ostra krytyka tego filmu wzbudza tutaj jakieś tam kontrowersje. Także mówienie, że ten film "nie działa" jest niestety sprzeczne ze stanem faktycznym. Możemy co najwyżej stwierdzić, że nie działa na Ciebie.Scaarph pisze:to jest troszeczkę inaczej. to raczej pewne wytyczne, których trzymając się uzdatniamy film, sprawiamy, że on działa. wiesz, to nie są jakieś z dupy wyjęte fanaberie, a zdrowe zasady, które są celowane zarówno w rynek jak i w widza. nie możesz zacząć finału dziewięćdziesięciominutowego fimu już po trzydiestu minutach, bo film nie zadziała.
Jeżeli zyska jakieś grono sympatyków, to trudno uznać, że jest nieoglądalny i że nic dobrego z tego nie wyszło.Scaarph pisze: problem z tym jest taki, że najczęściej nic dobrego z tego nie wyjdzie, dostaniemy nieoglądalny bełkot który jednak zapewne też zyska jakieś tam grono sympatyków.
Musisz spytać reżysera, ja jako widz nie mam zielonego pojęcia dlaczego coś jest w filmie i jaki jest tego cel. Poza tym to Ty twierdzisz, że są niepotrzebne, więc uzasadnienie powinno paść z Twojej strony.Scaarph pisze: niepotrzebnie wziąłeś w cudzysłów słowo "niepotrzebnymi" :) tak to sobie można, a ja już w poprzednich postach grzecznie poprosiłem o wyjaśnienie mi dlaczego te sceny są w filmie i jaki jest ich cel i oprócz cytowania się że jaki ten scaarph gupi wraz nie dostałem konkretnej odpowiedzi.
Widocznie Kubrick trafił na kiepskiego agenta, który nie dostrzegł wad scenariusza ;)Scaarph pisze: gdybym ja wysłał do agenta taki scenariusz to pogoniłby mnie z kijem i dodał do czarnej listy.
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
jak ty tego kota odwracasz ogonem :)
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Generalnie to z tego co piszesz niewiele wynika, bo definicji "jest mnóstwo i nie ma żadnej tak naprawdę", więc w każdym filmie możemy doszukać się elementów kina artystycznego, bądź też się nie doszukać ;) Ja jednak chciałbym przeczytać jakieś argumenty, które przekonają mnie, że mogę Wschodnie Obietnice zaliczyć do kina artystycznego.Bambi pisze: Co do czyichś wątpliwości odnośnie cronenberga jako by historia przemocy czy wschodnie obietnice były kinem autorskim, a shivers, the brood czy rabid miałoby być. Generalnie to i to ma znamiona kina autorskiego, umieszczonego w różnych epokach kinowej historii.
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12097
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Ignorant to Cię robił. Wiele piszesz, ale jest to semantycznie puste. Nie wyjaśniłeś w ani jednym poście co to jest kino autorskie, co to jest artystyczne jak je odróżnić od nieartystycznego. Zastosujmy definicję z pierwszego lepszego źródła: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kino_autorskie. Wg. tej definicji w kinie autorskim reżyser jest twórcą całego filmu, czyli także scenarzystą. Wg. tej definicji Spielberg nie przynależy do tego nurtu, choćby z tego powodu, że do znakomitej większości filmów, które reżyserował, scenariuszy nie pisał!!!!!!!!!!!!!!!!!!Bambi pisze:Kiedy właśnie cały czas to piszę, a przez ignorancję nicrama ludzie teraz pytają się czy kino artystyczne to kino egzystencjalne :D:D:DBaton pisze:Czyli nie potrafisz oddzielić kina artystycznego od nieartystycznego inaczej niż według własnego widzimisie?
Kino autorskie, tak to brzmi jednak lepiej - poczytaj posty wyżej.
.
+1ultravox pisze:Generalnie to z tego co piszesz niewiele wynika, bo definicji "jest mnóstwo i nie ma żadnej tak naprawdę", więc w każdym filmie możemy doszukać się elementów kina artystycznego, bądź też się nie doszukać ;) Ja jednak chciałbym przeczytać jakieś argumenty, które przekonają mnie, że mogę Wschodnie Obietnice zaliczyć do kina artystycznego.Bambi pisze: Co do czyichś wątpliwości odnośnie cronenberga jako by historia przemocy czy wschodnie obietnice były kinem autorskim, a shivers, the brood czy rabid miałoby być. Generalnie to i to ma znamiona kina autorskiego, umieszczonego w różnych epokach kinowej historii.
all the monsters will break your heart
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
nicram pisze:Ignorant to Cię robił. Wiele piszesz, ale jest to semantycznie puste. Nie wyjaśniłeś w ani jednym poście co to jest kino autorskie, co to jest artystyczne jak je odróżnić od nieartystycznego. Zastosujmy definicję z pierwszego lepszego źródła: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kino_autorskie. Wg. tej definicji w kinie autorskim reżyser jest twórcą całego filmu, czyli także scenarzystą. Wg. tej definicji Spielberg nie przynależy do tego nurtu, choćby z tego powodu, że do znakomitej większości filmów, które reżyserował, scenariuszy nie pisał!!!!!!!!!!!!!!!!!!Bambi pisze:Kiedy właśnie cały czas to piszę, a przez ignorancję nicrama ludzie teraz pytają się czy kino artystyczne to kino egzystencjalne :D:D:DBaton pisze:Czyli nie potrafisz oddzielić kina artystycznego od nieartystycznego inaczej niż według własnego widzimisie?
Kino autorskie, tak to brzmi jednak lepiej - poczytaj posty wyżej.
.
Już wcześniej cytowałeś wikipedię, jako swoje :D:D:D
Przecież nie będę pisał z laikiem, cytującym wikipedię :D:D:D
Jeżeli naprawdę nie widzisz, co ja do Ciebie piszę, czym jest kino autorskie, to jeszcze bardziej się ośmieszasz. Napisałem to w pierwszych postach już :D Nie radzę więc brać się tym bardziej za kino, którego nie kumasz i z którego znasz bergmana, kubricka i godarda . :D :D:D
HAILSA!!!!!
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12097
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Ależ Ty jesteś ograniczony i głupi. W żadnym poście nie przytoczyłeś co to kino autorskie, nie odniosłeś się do żadnego argumentu, a jak ktoś w końcu stawia Cię w obliczu własnej niewiedzy kontrując najprostszą definicją z wikipedii, to wyśmiewasz choćby to źródło. Jestem wstanie powiedzieć, że nie kumam kina, ale Ty nie kumasz niczego. Idź onanizować się Spielbergiem i kinem klasy B. To jest Twój poziom - zrozumienia i Twój mały ograniczony świat, niedouczony specjalisto od siedmiu boleści.
all the monsters will break your heart
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Bo taka jest prawda akurat i masz tutaj zupełną rację.ultravox pisze:Generalnie to z tego co piszesz niewiele wynika, bo definicji "jest mnóstwo i nie ma żadnej tak naprawdę", więc w każdym filmie możemy doszukać się elementów kina artystycznego, bądź też się nie doszukać ;) .Bambi pisze: Co do czyichś wątpliwości odnośnie cronenberga jako by historia przemocy czy wschodnie obietnice były kinem autorskim, a shivers, the brood czy rabid miałoby być. Generalnie to i to ma znamiona kina autorskiego, umieszczonego w różnych epokach kinowej historii.
Co do wschodnich obietnic - choćby motyw przemiany,metamorfozy, która u cronenberga wracała w każdym filmie, czyniąc z niej w końcu swoje obsesje. W pierwszych, kontestacyjnych filmach to występowało, w ostatnich też. Do tego cielesność, przemiana ciała pod wpływem bodźców i eksponowanie tego aż do bólu. We wschodnich faktycznie tego mniej, ale mucha (mimo adaptacji scenariusza) aż kipiała od cronenbergowskich obsesji, a ten film również został przez ciebie wykluczony. Co do scenariusza, nie jest on koniecznością (i nigdy nie był) w kinie autorskim. Wielu twórców - od Tarkowskiego, przez Kubricka, aż po Czuchraja i Eisensteina swoje scenariusze adaptowało i nadal pozostawali oni twórcami kina autorskiego.
HAILSA!!!!!
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Nadrabiaj zaległości filmowe, zamiast siedzieć na forum, a może za kilka lat pogadamy sobie o filmach. :D:D:Dnicram pisze:Ależ Ty jesteś ograniczony i głupi. W żadnym poście nie przytoczyłeś co to kino autorskie, nie odniosłeś się do żadnego argumentu, a jak ktoś w końcu stawia Cię w obliczu własnej niewiedzy kontrując najprostszą definicją z wikipedii, to wyśmiewasz choćby to źródło. Jestem wstanie powiedzieć, że nie kumam kina, ale Ty nie kumasz niczego. Idź onanizować się Spielbergiem i kinem klasy B. To jest Twój poziom - zrozumienia i Twój mały ograniczony świat, niedouczony specjalisto od siedmiu boleści.
HAILSA!!!!!
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12097
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Twoje gadanie o filmach kończy się na: ":-D" i "ja pierdolę". Dziękuje, mam troszkę bardziej rozwiniętych intelektualnie rozmówców...
all the monsters will break your heart
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
To raczej sam sobie rację przyznałeś, bo ja uważam, że bardzo łatwo jest zdefiniować kino artystyczne ;)Bambi pisze: Bo taka jest prawda akurat i masz tutaj zupełną rację.
I to mi się podoba, bo wreszcie zamiast sprytnie manewrować dyskusją podajesz jakieś argumenty. Jego filmy zawsze balansowały gdzieś pomiędzy kinem artystycznym a rozrywkowym i ostatnio idą raczej w tę drugą stronę. Co oczywiście samo w sobie nie musi być złe, ale ja bym się mimo wszystko wielkiego artyzmu w tym nie doszukiwał. Można powiedzieć, że chwilami czuć jeszcze w tych filmach rękę Cronenberga, ale te tak ważne dla niego elementy cielesności ostatnio schodzą jednak mocno na drugi plan.Bambi pisze: Co do wschodnich obietnic - choćby motyw przemiany,metamorfozy, która u cronenberga wracała w każdym filmie, czyniąc z niej w końcu swoje obsesje. W pierwszych, kontestacyjnych filmach to występowało, w ostatnich też. Do tego cielesność, przemiana ciała pod wpływem bodźców i eksponowanie tego aż do bólu.
Wykluczyłem go, bo jednak jest to przede wszystkim film rozrywkowy, zrobiony według pewnych sztywnych reguł. Choć w tym przypadku miałem pewne wątpliwości, bo akurat w "Musze" pewne kwestie są bardzo mocno zarysowane. Tym niemniej to wszystko jest mocno trzymane w ryzach kina komercyjnego. Co oczywiście nie zmienia faktu, że uwielbiam ten film.Bambi pisze: We wschodnich faktycznie tego mniej, ale mucha (mimo adaptacji scenariusza) aż kipiała od cronenbergowskich obsesji, a ten film również został przez ciebie wykluczony.
A to już nie do mnie ;) Tym niemniej zaprzecza to chyba cytowanej przez nicrama definicji (być może błędnej, ale póki co nikt nie podał lepszej, z bardziej wiarygodnego źródła).Bambi pisze: Co do scenariusza, nie jest on koniecznością (i nigdy nie był) w kinie autorskim. Wielu twórców - od Tarkowskiego, przez Kubricka, aż po Czuchraja i Eisensteina swoje scenariusze adaptowało i nadal pozostawali oni twórcami kina autorskiego.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2163
- Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
- Lokalizacja: Trzymiasto
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Ale z tego co pamiętam i Płażewski jakąś tam przywoływał i Jackiewicz też, ale generalnie jest to bardzo indywidualne podejście. Autorskie kino musi, ale to musi mieć jakieś wspólne punkty w poszczególnych filmach, i treściowe i wizualne, musi odznaczać się charakterystycznym podejściem do materii filmowej (nie napiszę jakim, bo to kwestia odrębna u każdego twórcy i zapomnieć można o egzystencjalizmie) i tworzyć spójną wizję autora. Same abstrakcje, ale inaczej nie da się tego ująć niestety.
HAILSA!!!!!
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Steven Spielberg i jego największe dzieła.
Nie chciałbym tutaj stawać w szranki z tuzami pokroju Płażewskiego, ale według mnie kino artystyczne to takie, w którym kwestią nadrzędną nie jest zaspokajanie potrzeb widza. Wydaje mi się też, że kino autorskie wcale nie musi zawsze być kinem artystycznym.