SIX FEET UNDER

[dr Kill]

Widzę, że ktoś tutaj Little Britian ogląda ;)

Słuchałem tego nowego Sex Feet Under z yt, parę wałków ogarnąłem, ale wątpię by ostatnich Cannibali przebili.

[Untergang]

Computer says noooo... ekhm, ekhm

Pomijając porównania do CC, płyta taka sobie i tyle

[dr Kill]

Yea, I know.

[black_lava]

Słabe to jest. Do nowych CC nie ma startu.

[Gore_Obsessed]

Momentami mam wrażenie, że słucham kiepskich odrzutów z sesji "Bleeding".

Mniej więcej. Ten jeden kawałek, który słyszałem mógłbym tak określić.
Lepiej po raz kolejny posłuchać jednego z najlepszych albumów death metalowych '94 roku niż dać się nabrać na maszynkę do robienia pieniędzy Mr Barnesa.

[vicek]

wole posłuchać maszynkę do robienia pieniędzy gdyż barnes> rybak

[Gore_Obsessed]

To Fisher był wokalistą na "The bleeding"?

[black_lava]

;)

[Maria Konopnicka]

Ostatniej jeszcze nie słyszałem, ale jak dotąd płyty SFU oceniłby w przedziale 2-3,5 podczas gdy Cannibali w przedziale 4,5-6. Gdyby tym razem SFU nagrał płytę lepszą niż to byłaby dla mnie taka sama sensacja jakby Dimmu Borgir nagrał lepszy album niż Funeral Mist. Nie bardzo w to wierzę, ale posłucham kiedyś...

[est]

No i dobrze, że w to nie wierzysz, bo to niemożliwe. Na Undead są zajebiste wokale, reszta wyjątkowo przeciętna.

[empir]

warto posłuchać bo to najlepsza płyta Krzysia od lat, nie tylko dzięki wokalom

[vicek]

Tak.

[shitfun]

nie ma co porownywac sfu do cc bo to dwie inne bajki, poza wspolna historią niewiele je łączy muzycznie

[Nasum]

Wspólna historia i umowna definicja death metalu jako gatunku muzyki, który wykonują - na tym cechy wspólne sfu i cc sie kończą - prędzej można by ich porównać do Obituary. Też wspólna historia, charakterystyczne riffy Westa na dwóch pierwszych albumach, podobne tempa.

[shitfun]

to racja, na hauted nawet kilka riffow wyjete z kawalkow obitych gar

[Gore_Obsessed]

Porównania do "The bleeding" są zasadne, bo w jednym z nowych kawałków słyszę partie gitar nawiązujące do tego co na wspomnianej płycie prezentował duet Owen/Barrett.

[Maria Konopnicka]

Przesłuchałem dwa razy ten nowy kawałek z youtube i dla mnie jest to dość przeciętne - do Cannibal Corpse nie ma w ogóle startu, najsłabszy kawałek z ich ostatniej płyty jest o dwie-trzy klasy wyżej niż ten "Formaldehyde". Jedyne co daje radę w tym SFU to wokal, ale też raczej na krótką metę. Zagrywki banalne, trywialne wręcz, brzmienie jakieś takie puste, bez siły i mocy. Wystarczy sobie wrzucić zaraz po nim promujący ostatnią płytę CC "Demented Aggression" by poczuć różnicę wręcz kolosalną - gęste brzmienie, cieżar, moc i szaleństwo. Jakbym sobie Slayer po Krzyśku Antkowiaku wrzucił. Cannibal Corpse to absolutna ekstraklasa death metalu - SFU to trzecia liga.




Te dwa kawałki mają się do siebie mniej więcej tak jak te:




:)

[Mort]

Skusiłem się na nowy album i po pierwszym przesluchaniu żałuję. 3 kawałki które wrzucono do sieci przed premiera sa najlepsze, pozostałe numery są

puste, bez siły i mocy.

Myślałem ze dobrze dopierdola a tu taki kwas. Mieczaki. Okladka i layout sa fajnie zrobione. Poslucham jeszcze kilka razy ale zapowiada sie, ze obok ostatniego Spawn of Possession to bedzie wtopa roku jezeli chodzi o zakupy plytowe.

edit: Molest Dead jest calkiem niezly.

[vicek]

nom to najlepszy numer na płycie

[Mort]

Przesluchalem kolejny raz. Jest lepiej. Czego innego sie spodziewalem po tym albumie. Liczylem na to, ze bedzie szybciej i bardziej brutalnie.