AMON - bracia Hoffman kontratakują!

[Najprzewielebniejszy]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

[Adrian696]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

przy nowym Amon - bo nie łapie

[0ms]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

przy nowym Amon - bo nie łapie

Czyzby cos nowego wydali:
http://www.metal-archives.com/bands/Amon/395

?

[Najprzewielebniejszy]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

przy nowym Amon - bo nie łapie

Tak, "przy" mi ucięło... :)

[ultravox]

W sensie, że warto w ogóle tego słuchać?

[Najprzewielebniejszy]

niegłupia płyta im wyszła.

[est]

o, to posłuchamy

[Block69]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

Zaskoczonym trochu, bo faktycznie obwieszczanej (również przeze mnie) tragedii nie ma.

[Nasum]

Czyli tragiczna jest tylko okładka? Czyli Amon to zaskoczenie roku? Skoro wszyscy wieszczyli że będzie plastikowa kupa, kwadratowy death metal, a wyszedł jak czytam niegłupi album, czyli mam rozumieć znośny, mocny, dobry?

[DCI Hunt]

Nie jest to to, co chciałem usłyszeć (czyli np. "Legion 2" hehe), ale wrzuciłem z YT poniższy numer i daje radę.

[Block69]

Czyli tragiczna jest tylko okładka? Czyli Amon to zaskoczenie roku? Skoro wszyscy wieszczyli że będzie plastikowa kupa, kwadratowy death metal, a wyszedł jak czytam niegłupi album, czyli mam rozumieć znośny, mocny, dobry?

Tak, okładka jest najsłabsza z całego zestawu. Czy zaskoczenie roku to nie wiem, ale na pewno zaskoczenie. Najlepiej samemu obadać. Jak dla mnie póki co niezły album z kilkoma więcej niż niezłymi momentami. A to dopiero drugi odsłuch i jest ochota na następne.

[kakademona]

mozna gdzies to nabyc?

[Nasum]

Sprawdziłem link do kawałka podany powyżej - zgadzam sie z DCI że to nie to, co chciałem usłyszeć. Ale utwór jest poprawny, nie jest miałki, dupy jednak nie urywa.
A co do zaskoczenia - chodziło mi o to, że długi czas oczekiwania na ten album zrobił mu nieco krzywdy. Z początku wszyscy jarali się że braciszkowie to nie Srantolla i że na tej płycie będzie więcej Deicide niż w obecnym Deicide, potem entuzjazm opadł, pojawiły się pierwsze gromy kiedy trza było zapłacić za teledysk, który też raczej nie został ciepło przyjęty, potem przepychanki na Fejsie i stale odwlekana data premiery. W ten sposób wszyscy praktycznie juz go skreślili i wiele osób stwierdziło że nawet nie chce go przesłuchać. a tu psikus, pierwsze odsłuchy za płoty i komentarze że to jednak nie tak zła muzyka.

[Pacjent]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

Wypada się zgodzić, ale warto dodać, że Amon też rewelacji nie przynosi.

[ultravox]

To ja się trochę wyłamię i pojadę ostrym entuzjazmem. Świetna płyta. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, ale cały swój sceptycyzm mogę sobie dzisiaj o kant dupy rozbić. Jedyne, do czego mogę się tutaj przyczepić to produkcja, trochę zalatująca plastikiem i miejscami jakby amatorska (w stylu środkowych płyt Deicide). Tym niemniej sama muza to najlepsza rzecz jaką ci kolesie zrobili od czasu "Serpents of the Light". Klimatem przypomina mi to trochę nagrania Diabolic, ale masa tu charakterystycznych hoffmanowskich patentów, plus sporo rzeczy, których wcześniej nie próbowali. Kompozycyjnie i instrumentalnie poszli co najmniej szczebelek wyżej względem tego, co robili na ostatnich płytach nagranych wspólnie z Deicide. Brzmi to trochę tak, jakby chcieli ścigać się z tym, co Glen i Steve zrobili na "Scars of the Crucifix", ale bez popadania w przesadną melodyjność. Jeśli ktoś poza Deicide kocha także nagrania Diabolic/Unholy Ghost, Brutality, Monstrosity, Cannibal Corpse, Malevolent Creation, Vital Remains i całą tą amerykańską szkołę death metalu, to ta płyta jest dla niego. Nie jest to na pewno rzecz na miarę "Sacrificial", ale też wstydu tej kultowej nazwie na pewno nie przynosi, wręcz przeciwnie.

[black_lava]

w dupe ale brzmienie bębnów jest tragiczne, zero mocy

[DCI Hunt]

To ja się trochę wyłamię i pojadę ostrym entuzjazmem.

Ja po tym numerze, który wkleiłem po ciuchu liczę na to, że mnie ta płyta trochę poturbuje, bo czuć tu jednak trochę diabelstwa. Takie bardziej w stylu Diabolic niż starego Deicide, ale ja Diabolic bardzo lubię.

[empir]

słucham "Liar in wait" i jedno jest pewne, ostatnie Deicide to miękka buła nowym Amon.

znaczy jest aż tak dobrze?

[AroHien]

To ja się trochę wyłamię i pojadę ostrym entuzjazmem.

Ja po tym numerze, który wkleiłem po ciuchu liczę na to, że mnie ta płyta trochę poturbuje, bo czuć tu jednak trochę diabelstwa. Takie bardziej w stylu Diabolic niż starego Deicide, ale ja Diabolic bardzo lubię.

Właśnie znacznie więcej tu Diabolic niż Deicide i wcale, wcale to chodzi. Nie słyszałem całości, ale ten numer daje nadzieje na niezły album.

[immortal93]

Po tym kawałku słychać dokładnie czego Deicide brakuje po odejściu Hoffmanów. Takie riffy tylko oni tworzą. Może być dobra płyta.