KATATONIA

[Skaut]

Proste to były kompozycje na "Brave Murder Day", "Discouraged Ones" oraz "Viva Emptiness" i w zasadzie najlepsze. :]

[Ihasan]

nie znasz się, muszę Cię sprowadzić na właściwą drogę bo błądzisz mi Skaucie :)
... choć wyżej wspomniane przez Ciebie płyty bardzo lubię;

[moonfire]

Tonight's Decision i Last Fair... uważam za nieco słabsze płyty, co nie znaczy, że są do dupy. Są dobre, ale brak im tego czegoś, co posiadają chociażby DO, VE i TGCD - zimnego, kiurowatego klimatu. Są to raczej płyty do płakania, niż do przeżywania wkurwa.:)

[Mol]

nowy numer

[twoja_stara_trotzky]

jak tool z klawiszkami brzmi, chujowy.

[Mol]

chociaz chuja sie znasz to musze sie z Toba zgodzic Pioter, cienki ten numer ;)

[moonfire]

Generalnie coraz mniejszą mam ochotę na słuchanie Katatonii. Mimo, że nie nazwałbym ich muzyki wiejską, jest w niej jakaś nuta egzaltacji chłopięcej, która każe mi - szukając muzyki smutnej - coraz mocniej dystansować się od dźwięków tych pięciu Szwedów. Coraz więcej widzę w tej muzyce zbędnego pierdolenia, fatałaszkowatości i kiczu. A przecież jeszcze niedawno chętnie sięgałem po Viva Emptiness czy TGCD. Teraz, gdy mam ochotę na bardziej refleksyjną stronę muzyki, wybiorę chętnie The Walkabouts, a nawet mniej obciachu widzę w balladach Def Leppard z Hysterii czy Pyromanii. Nie widzę tam zbytniego owijania w bawełnę i opowieści o smutnym chłopcu w swetrze w środku wielkiego miasta, ale normalne emocje ukazane w sposób normalny, nie jesienno - liściasty.

[Alsvartr]

No niestety, miałki strasznie. Osłabia trochę nadzieję na powrót do formy z czasów TGCD. Bardzo szkoda.

[KreatoR]

A mnie się wciąż podoba ten zespół, piszta co chceta.

[Alsvartr]

W życiu nie słyszałem ani sekundy muzyki Anathemy, ale późna Katatonia nagrała dwie fantastyczne płyty. Wczesna tylko jedną. rachunek jest prosty.

[megawat]

nowy numer

Kurwa, jaka nuda. Przewidywalne harmonie, przewidywalny aranż i jeszcze ten tekst...
Albo ich formuła mi się przejadła, albo to jest po prostu zwyczajnie chujowe. Ja w każdym razie tego numeru nie kupuję.
Ale "The Great Cold Distance" dalej mi robi.

[DCI Hunt]

Taki se ten numer, podobny do tych mniej hiciarskich kawałków z poprzedniej. Szału nie ma, ale poczekam spokojnie na całość, bo "Night Is the New Day" też początkowo mnie nie powalała.

[Plasfodeur]

Taki se ten numer, podobny do tych mniej hiciarskich kawałków z poprzedniej. Szału nie ma, ale poczekam spokojnie na całość, bo "Night Is the New Day" też początkowo mnie nie powalała.

Właściwie zgoda, ale klawisze w dalszej części wałka mogliby sobie podarować.

[moonfire]

Przeciętny ten numer, nie ma na czym ucha zawiesić, a klawisze są w nim zupełnie zbędne. Festyn się robi przez te syntezatóry.

[Tarpaulin]

Słabizna, kiedys potrafili robić fajne przebojowe kawałki, teraz, jak słychać, już nie bardzo. Klawiszki nędzne.

[moonfire]

Na taką Katatonię to ja sram.

[est]

Za bardzo od ostaniej płyty ten kawałek nie odstaje. Te klawisze w pewnym momencie przypomniały mi, że muszę sobie odświeżyć Bal - Sagoth...

[moonfire]

Od The Cure do Bal Sagoth, zjechali panowie z Katatonii.:)

[[V]]

Na taką Katatonię to ja sram.

+ 1

[Knokkelmann]

Pewnie brak Fredrika Norrmana w składzie, zastąpionego przez Dupojebcę (Sodomizer to chyba jakoś tak po polsku?) przełoży się na ogólny obraz tej płyty. W sumie nawet na ostatniej płycie October Tide więcej Katatonii niż w nowym utworze samych zainteresowanych.