Brutal Assault Festival 2012
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3277
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: Brutal Assault Festival 2012
Za bardzo imprezowo, a ostatni dzien to juz zmeczenie, tym bardziej ze powrot za kolkiem caly dzien.
- ramonoth
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3069
- Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
- Lokalizacja: Lublin
Re: Brutal Assault Festival 2012
Bywa i tak. Ja od czasu, gdy praktycznie zaliczyłem zgon na koncercie Ministry raczę się alkoholem na koncertach dość oszczędnie. Do tej pory mam jakiś lekki niesmak :)
- Raagoon
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1302
- Rejestracja: 14-01-2005, 15:53
Re: Brutal Assault Festival 2012
Nie ma sensu wrzucać, bo nie chciało mi się nagrywać całych kawałków. Jakość jak na telefon nie najgorsza, ale zrezygnowałem gdy w pewnym momencie ktoś mi go wytrącił z ręki i pięknym łukiem poszybował w dal.empir pisze:he? wrzucajRaagoon pisze: I dopiero teraz oglądając któreś wideo, skontaktowałem, że Holmes _zaśpiewał_. To nie mogło być prawdziwe! :)
Ostatnio moja styczność z PL na żywo, ograniczała się tylko do podrasowanych oficjalnych koncertówek. Jednak przedtem zapamiętałem Holmesa, jako koszmarnie fałszującego. Teraz było przyzwoicie.
No nic, nikt się do koszulki Darkthrone nie przyznał. Immolation, łysa głowa, wiek po 30tce, banan na gębie. Wykapany Materfulowiec:) Ja byłem w Mgle i w ostatni dzień w Revenge. Jeśli rozmawiałem z kimś, kto tu zagląda to pozdrawiam.

- Klemens
- zaczyna szaleć
- Posty: 153
- Rejestracja: 18-03-2010, 14:21
Re: Brutal Assault Festival 2012
Tośmy Cię z Marią widzieli :) Z Immolation to trafiłeś, ale może zainteresowany sam Ci odpisze ;)Raagoon pisze:No nic, nikt się do koszulki Darkthrone nie przyznał. Immolation, łysa głowa, wiek po 30tce, banan na gębie. Wykapany Materfulowiec:) Ja byłem w Mgle i w ostatni dzień w Revenge. Jeśli rozmawiałem z kimś, kto tu zagląda to pozdrawiam.empir pisze:he? wrzucajRaagoon pisze: I dopiero teraz oglądając któreś wideo, skontaktowałem, że Holmes _zaśpiewał_. To nie mogło być prawdziwe! :)
- Klemens
- zaczyna szaleć
- Posty: 153
- Rejestracja: 18-03-2010, 14:21
Re: Brutal Assault Festival 2012
Swoją drogą bardzo podobało mi się to, że na zarzuane na róznych koncertach hasło-znak rozpoznawczy "Na-pier-dalać!!!" był taki duży odzew zwłaszcza w młynie i okolicach :) Od razu było wiadomo, że swoi, a i procent Masterfulowców wśród krzyczących dość wysoki :)
- Self
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2522
- Rejestracja: 03-03-2011, 23:30
Re: Brutal Assault Festival 2012
Nadal nie rozumiem, jak na kolana mógł cię nie rzucić najlepszy występ na tym Brutalu. :DGóral pisze:Gorguts - no fajnie, ale na kolana mnie jednak nie rzuciło jak np. towarzysza @Self
Ogółem był rozpierdol. Na podium najlepszych występów na pewno twardo stoją właśnie Gorguts i Godflesh. A oprócz nich? Sam nie wiem - Immolation, Corossion of Conformity, Municipal Waste i Napalm Death się biją o trzecie miejsce, szczególne ten drugi był dla mnie zaskoczeniem. MW w sumie też - fajny cover zagrali. :D
UGH!
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4071
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: Brutal Assault Festival 2012
To aż taka kolejka była? Gdzie ta organizacja sprzed kilku lat?
support music, not rumors
-
- świeżak
- Posty: 3
- Rejestracja: 03-02-2012, 22:02
- Lokalizacja: Silesia
Re: Brutal Assault Festival 2012
Było dobrze, chociaż w środę w tej kolejce w pewnym momencie czuć było niepokój w powietrzu, a więc:
Root - był ok
Alcest- prawie spałem pod sceną
czwartek:
Totem - widziałem końcówkę, było dobrze
Arkona - zabawa na całego, widać, że się ludziom podobało
General Surgery - moc
Lock Up - dobrze, ale mnie nie porwało
Swallow the sun - nie mój klimat
Krisiun - bardzo dobry koncert, po którym przez kilka godzin piszczało mi w uszach
Dimmu Borgir - jak dla mnie nuda
Samael - podobnie
Nile- próbowałem się dostać do toalety tzw luksusowej, ale brzmiało dobrze zza muru
Arcturus - lubię z płyt na koncercie też mi się podobało
Piątek:
Incantation - wybornie !
Hatebreed - zabawa na całego, bardzo dobrze przyjęty i zagrany koncert
Napalm Death - jak dla mnie koncert festiwalu, tam gdzie stałem zrobił się mały młyn, aż musiałem wyrzucić kubek, ogólnie było grubo
Amon Amarth - przy Napalm Death cieńko, ale potupać nogą szło
Machine Head - za dużo gadał, gdyby grali więcej byłoby lepiej, a tak to przeciętnie odebrałem ten koncert
Paradise Lost - fajnie powspominać te stare kawałki
Sobota:
Sodom - wkurzyłem się, zresztą jak większość Polaków pod sceną, niestety do 2 nie wytrwałem
Immolation - wybornie
At the Gates - poprawnie, nie porwało
Immortal - było dobrze, gra zespołu, dobór kawałków, jak dla mnie jeden z lepszych fragmentów tego dnia
Moonspell - było OK
Ogólnie fajny festiwal, kolejki jedynie przerażały, szczególnie ta w środę i rano do prysznica:)
Root - był ok
Alcest- prawie spałem pod sceną
czwartek:
Totem - widziałem końcówkę, było dobrze
Arkona - zabawa na całego, widać, że się ludziom podobało
General Surgery - moc
Lock Up - dobrze, ale mnie nie porwało
Swallow the sun - nie mój klimat
Krisiun - bardzo dobry koncert, po którym przez kilka godzin piszczało mi w uszach
Dimmu Borgir - jak dla mnie nuda
Samael - podobnie
Nile- próbowałem się dostać do toalety tzw luksusowej, ale brzmiało dobrze zza muru
Arcturus - lubię z płyt na koncercie też mi się podobało
Piątek:
Incantation - wybornie !
Hatebreed - zabawa na całego, bardzo dobrze przyjęty i zagrany koncert
Napalm Death - jak dla mnie koncert festiwalu, tam gdzie stałem zrobił się mały młyn, aż musiałem wyrzucić kubek, ogólnie było grubo
Amon Amarth - przy Napalm Death cieńko, ale potupać nogą szło
Machine Head - za dużo gadał, gdyby grali więcej byłoby lepiej, a tak to przeciętnie odebrałem ten koncert
Paradise Lost - fajnie powspominać te stare kawałki
Sobota:
Sodom - wkurzyłem się, zresztą jak większość Polaków pod sceną, niestety do 2 nie wytrwałem
Immolation - wybornie
At the Gates - poprawnie, nie porwało
Immortal - było dobrze, gra zespołu, dobór kawałków, jak dla mnie jeden z lepszych fragmentów tego dnia
Moonspell - było OK
Ogólnie fajny festiwal, kolejki jedynie przerażały, szczególnie ta w środę i rano do prysznica:)
- Self
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2522
- Rejestracja: 03-03-2011, 23:30
Re: Brutal Assault Festival 2012
No kolejka z biletami z shindy to byla jakaś masakra, dobrze że w niej stać nie musiałem.
Dobra, chuj tam, też krótką relacją dojebię
Dzień 0.
Anaal Nathrakh - 3 lata temu rozjebali do cna, teraz biednie to trochę wyszło, ale tragedii nie było
Dzień 1.
Arkona - całkiem sympatycznie, choć za wieś metalem nie przepadam
General Surgery - generałowie już dowalili do pieca, nie było takiego rozpierdolu jak 3 lata temu w Białymstoku, ale koncert i tak zajebisty
Crowbar - słabo z plyt znam, ale mimo że przynudzali trochę, to występ im sie udał. Momentami ciężar przyciskał mnie do gruntu
Corrosion Of Conformity - ogromne zaskoczenie, przezajebisty koncert, połudnowy sznyt i tony rock n' rolla
Lock Up - bardzo ładnie, choć element zaskoczenia 2 lata temu spowodował, ze wtedy zbierałem szczekę z poziomu gruzu, teraz było "tylko" dobrze
Krisiun - brzmienie mi trochę uwierało. Wiem, typowe dla nich, ale przeszkadzało mi trochę. Solidny wystep
Ministry - w kurwę głośno było, niby fajnie grali, ale przez ten nadmiar decybeli stwierdziłem, że dawno piwa nie piłem
Inquisition - no ładnie, nie moje granie niby, ale popis dali że hoho. Szkoda, że nic nie widziałem, ale co tu do oglądania w sumie było?
Nile - rozpierdol jak zwykle, gdyby nie kłopoty techniczne, to zagraliby moze jeszcze z jeden kawałek. Szczególnie szkoda m było braku Cast Down the Heretic
Dzień 2.
Incantation - dzień rozpoczęty rytuałem to dobry dzień, zajebisty koncert, choć oni nie nadają się na takie spędy
Vallenfyre - chyba ich najbardziej żałuje, ze nie widziałem, bo z pola brzmieli naprawdę zawodowo
Morgoth - śliczności, ale patrz Incantation
Municipal Waste - cover Napalmów rozdał, ale i oprócz tego chłopaki mają niesamowity wygar, świetny występ
Napalm Death - rozpierdol, naprawdę dobre brzmienie i zagranie praktycznie wszystkich killerów z ostatniej płyty
Amon Amarth - takie tam
Paradise Lost - szkoda że aż tyle z ostatniej płyty grali (która mam słabo osłuchaną, ale nie wydaje mi sie, bysmy sie polubili), ale i tak było fajnie
Gorguts - KONCERT ROKU I NIECH NIKT NIE PIERDOLI, ŻE JEST INACZEJ. Zabrzmie jak jakiś Pancerny Pioter, ale to było deathmetalowe misterium, serio, lepszego określenia na to, co się działo na scenie, nie mam
Pig Destroyer - bardzo dobry koncert na zakończenie dnia, muszę zdecydowanie sie lepiej zapoznać z ich płytami
Dzień 3.
Aborted - bdb, nic specjalnego wprawdzie, ale podobało mi sie fest
Sólstafir - smutasy fhuj, ale fajnie się słuchało
Kylesa - nie tak zajebiście jak 2 lata temu zagrali, ale było spoko. Dobrze, ze nie opieraja swojej setlisty tylko o ostatni album, który jak na nich jest słabiutki
Immolation - no kurwa, że rozjebali. Tytułowy z Close rozdał, szkoda że World in Agony nie zagrali
At The Gates - gdyby oparli swój wystep głównie o starsze płyty, to byłby jeden z kandydatów do koncertu Brutala, bo jak grali utwory z SotS to niby brzmiało to całkiem całkiem, ale to tak jak zestawić ze sobą debiut Dismember z Massive Killing Capacity - tego drugiego fajnie się słucha, ale to zupełnie nie to samo
Immortal - zajebisty kabaret, pirotechnicy sie spisali. A i ten no - fajnie zagrali ;)
Moonspell - chujowo, poszedłem odpocząć
Godflesh - O JA PIERDOLĘ. Występ mega, brzmienie mistrz, ciary na całym ciele
Virus - nawet nawet, sobie sprawdzę ich płytę, bo brzmiało to całkiem do rzeczy
Sodom - zdecydowanie powinni zagrać wcześniej, bo średnio nadawali sie na zamykacza, ale koncert dali dobry. Szkoda tylko, że umęczon takim był
Dobra, chuj tam, też krótką relacją dojebię
Dzień 0.
Anaal Nathrakh - 3 lata temu rozjebali do cna, teraz biednie to trochę wyszło, ale tragedii nie było
Dzień 1.
Arkona - całkiem sympatycznie, choć za wieś metalem nie przepadam
General Surgery - generałowie już dowalili do pieca, nie było takiego rozpierdolu jak 3 lata temu w Białymstoku, ale koncert i tak zajebisty
Crowbar - słabo z plyt znam, ale mimo że przynudzali trochę, to występ im sie udał. Momentami ciężar przyciskał mnie do gruntu
Corrosion Of Conformity - ogromne zaskoczenie, przezajebisty koncert, połudnowy sznyt i tony rock n' rolla
Lock Up - bardzo ładnie, choć element zaskoczenia 2 lata temu spowodował, ze wtedy zbierałem szczekę z poziomu gruzu, teraz było "tylko" dobrze
Krisiun - brzmienie mi trochę uwierało. Wiem, typowe dla nich, ale przeszkadzało mi trochę. Solidny wystep
Ministry - w kurwę głośno było, niby fajnie grali, ale przez ten nadmiar decybeli stwierdziłem, że dawno piwa nie piłem
Inquisition - no ładnie, nie moje granie niby, ale popis dali że hoho. Szkoda, że nic nie widziałem, ale co tu do oglądania w sumie było?
Nile - rozpierdol jak zwykle, gdyby nie kłopoty techniczne, to zagraliby moze jeszcze z jeden kawałek. Szczególnie szkoda m było braku Cast Down the Heretic
Dzień 2.
Incantation - dzień rozpoczęty rytuałem to dobry dzień, zajebisty koncert, choć oni nie nadają się na takie spędy
Vallenfyre - chyba ich najbardziej żałuje, ze nie widziałem, bo z pola brzmieli naprawdę zawodowo
Morgoth - śliczności, ale patrz Incantation
Municipal Waste - cover Napalmów rozdał, ale i oprócz tego chłopaki mają niesamowity wygar, świetny występ
Napalm Death - rozpierdol, naprawdę dobre brzmienie i zagranie praktycznie wszystkich killerów z ostatniej płyty
Amon Amarth - takie tam
Paradise Lost - szkoda że aż tyle z ostatniej płyty grali (która mam słabo osłuchaną, ale nie wydaje mi sie, bysmy sie polubili), ale i tak było fajnie
Gorguts - KONCERT ROKU I NIECH NIKT NIE PIERDOLI, ŻE JEST INACZEJ. Zabrzmie jak jakiś Pancerny Pioter, ale to było deathmetalowe misterium, serio, lepszego określenia na to, co się działo na scenie, nie mam
Pig Destroyer - bardzo dobry koncert na zakończenie dnia, muszę zdecydowanie sie lepiej zapoznać z ich płytami
Dzień 3.
Aborted - bdb, nic specjalnego wprawdzie, ale podobało mi sie fest
Sólstafir - smutasy fhuj, ale fajnie się słuchało
Kylesa - nie tak zajebiście jak 2 lata temu zagrali, ale było spoko. Dobrze, ze nie opieraja swojej setlisty tylko o ostatni album, który jak na nich jest słabiutki
Immolation - no kurwa, że rozjebali. Tytułowy z Close rozdał, szkoda że World in Agony nie zagrali
At The Gates - gdyby oparli swój wystep głównie o starsze płyty, to byłby jeden z kandydatów do koncertu Brutala, bo jak grali utwory z SotS to niby brzmiało to całkiem całkiem, ale to tak jak zestawić ze sobą debiut Dismember z Massive Killing Capacity - tego drugiego fajnie się słucha, ale to zupełnie nie to samo
Immortal - zajebisty kabaret, pirotechnicy sie spisali. A i ten no - fajnie zagrali ;)
Moonspell - chujowo, poszedłem odpocząć
Godflesh - O JA PIERDOLĘ. Występ mega, brzmienie mistrz, ciary na całym ciele
Virus - nawet nawet, sobie sprawdzę ich płytę, bo brzmiało to całkiem do rzeczy
Sodom - zdecydowanie powinni zagrać wcześniej, bo średnio nadawali sie na zamykacza, ale koncert dali dobry. Szkoda tylko, że umęczon takim był
Re: Brutal Assault Festival 2012
Ludzi było chyba dwa razy więcej niż rok temu - zdecydowanie frekwencja przerosła możliwości organizacyjne.Rattlehead pisze:To aż taka kolejka była? Gdzie ta organizacja sprzed kilku lat?
- Nerwowy
- zahartowany metalizator
- Posty: 6576
- Rejestracja: 20-06-2009, 14:07
Re: Brutal Assault Festival 2012
Rok temu było akurat optymalnie, więc strach pomyśleć jak to wyglądało tym razem. ;)
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: Brutal Assault Festival 2012
Przy wieczornych koncertach (gdzieś od 19 do 23-23.30) było baaaardzo tłoczno. W czwartek luźno w miarę się robiło w połowie Nile, w sobotę koło paradajsów, w niedzielę na Moonspell w zasadzie też się przerzedzało. Godflesh się oglądało bardzo komfortowo.
Z drugiej strony np. w godzinach występów Dimmu, Amon Amarth czy Machine Head było nieznośnie.
Z drugiej strony np. w godzinach występów Dimmu, Amon Amarth czy Machine Head było nieznośnie.
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
Re: Brutal Assault Festival 2012
A skąd wiesz? :)Morph pisze:Z drugiej strony np. w godzinach występów Dimmu, Amon Amarth czy Machine Head było nieznośnie.
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
Re: Brutal Assault Festival 2012
Heh, racja :D
Ale jak leźliśmy z namiotu na Converge to trzeba się było przedzierać przez nieziemskie masy ludzkie opuszczające rejony sceny.
Ale jak leźliśmy z namiotu na Converge to trzeba się było przedzierać przez nieziemskie masy ludzkie opuszczające rejony sceny.
Give birth to something dead
Give birth to something old
Give birth to something old
Re: Brutal Assault Festival 2012
Z kim bawiłem się w młynie w ciuciubabkę na Morgoth?
- Nerwowy
- zahartowany metalizator
- Posty: 6576
- Rejestracja: 20-06-2009, 14:07
Re: Brutal Assault Festival 2012
Akurat w wypadku tych kapel sama muzyka jest wystarczająco nieznośna ;D.Morph pisze: Z drugiej strony np. w godzinach występów Dimmu, Amon Amarth czy Machine Head było nieznośnie.
Ja pamiętam, że już w 2010 na CC tłok był wkurwiający i utrudniał przemieszczanie się po terenie festiwalu. Widać miejscówka osiąga limit pojemności. W ogóle to fest się wyprzedał czy jak zwykle skończyło się na straszeniu i każdy kto chciał mógł kupić wejśćiówkę na miejscu ?
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Re: Brutal Assault Festival 2012
Nie sądzę, żeby w ogóle mieli jakieś limity. Myślę, że jakby jeszcze ze 20 tys. ludzi dojebało to też kupiliby bilety. Las pomieści wszystkich :)) Jak tak dalej pójdzie to za kilka lat nie będzie już sensu tam jeździć. Tym razem gdyby dograć organizację to było tak na granicy tolerancji - jeśli w przyszłym roku przyjedzie jeszcze więcej ludzi to nie będzie można już nie tylko wykąpać się, ale i wysrać. Trzeba będzie sobie kołek osikowy w dupę wbijać na te trzy-cztery dni.
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: Brutal Assault Festival 2012
Było MEGA zajebiście, dawno się tak dobrze nie bawiłem. Po części ze względu na muzykę, ale też w dużej mierze była to zasługa doskonałego towarzystwa. Poza tym bardzo lubię Czechy - piwo smakuje jak piwo, a ludzie nie mają na twarzy wypisanych 2000 lat cierpienia.
CZWARTEK
GENERAL SURGERY - bardzo fajny koncert, nowy kawałek naprawdę spoko. Oczywiście największa radocha przy numerach z Necrology.
CROWBAR - Bardzo liczyłem na ten koncert i trochę szkoda, że zagrali tak krótko. Wypadli bardzo dobrze, dobór kawałków doskonały.
CORROSION OF CONFORMITY - fajnie, ale jednak trochę za długo. Brzmiało to trochę jakby zagrali jeden czterdziesto minutowy utwór.
LOCK UP - najlepszy koncert tego dnia. Spodziewałem się, że wypadną nieźle, ale szedłem tam tak naprawdę ze względu na grane przez nich kawałki Terrorizer, a tymczasem autorski repertuar sprawdził się równie dobrze. Z płyt za bardzo mnie nie ruszają, ale na żywo jest to petarda. Wypadli lepiej niż dwa lata temu, mimo mniej sprzyjającej pory.
KRISIUN - bardzo dobry koncert i fajnie, że w tych nowszych utworach jest trochę wolniejszych partii, bo na żywo lepiej się to sprawdza niż blast od początku do końca.
MINISTRY - liczyłem na ten koncert, ale po kilku utworach dałem sobie spokuj i poszedłem trochę się zregenerować. Niby wszystko brzmiało świetnie, ale jakoś nie mogłem uwierzyć, że te maniakalne wrzaski wydaje z siebie to roztrzesione coś stojące na scenie. Ktoś tu chyba kogoś robi w balona.
INQUISITION - już się bałem, że się nie wepchniemy do tego wielkiego kontenera, ale z tyłu było jeszcze trochę miejsca. Fajny, klubowy klimat tego koncertu był miła odmianą od festiwalowego rozmachu. Sam występ bardzo ok, nie przeszkadzało nawet średnio czytelne brzmienie.
SAMAEL - widziałem ostatnie trzy kawałki, nawet nawet. Miło, że zagrali "Baphomet's Throne", bo jak ich poprzednio widziałem to nie sięgali w przeszłość dalej niż do "Passage".
NILE - najgorzej nagłośniony koncert na feście, na szczęście w pobliżu sceny dało się tego jakoś słuchać. Gdyby nie brzmienie, to byłoby zajebiście, a tak tylko dobrze.
ARCTURUS - kiedyś bardzo lubiłem, teraz to już raczej nie moja bajka. Ale obiektywnie był to bardzo dobry koncert.
PIĄTEK
INCANTATION - bałem się, że o tak niesprzyjającej porze ich muzyka nie zadziała tak jak powinna, ale jednak dali radę. Bardzo dobry koncert, spokojnie mógłby trwać ze dwa razy dłużej.
VALLENFYRE - niby ok, ale jednak czuć, że to tacy "niedzielni" death metalowcy, a nie ludzie, którzy przez cały czas żyją tą muzyką. Słuchało sie jednak całkiem miło.
MORGOTH - bardzo dobry koncert, choć przydałby się chociaż jeden kawałek z "Odium". Tym niemniej do samej setlisty większych zastrzeżeń nie mam, do wykonania tych kawałków też nie, choć podobnie jak w przypadku Vallenfyre zabrakło tego czegoś, co wymalowane jest na twarzach muzyków Incantation, Immolation czy Krisiun.
SUICIDAL ANGELS - poszedłem z ciekawości, bo słyszałem, że to niezły zespół. I rzeczywiście, całkiem fajny i żywiołowo odegrany thrash. Z płyt pewnie by mnie to nie ruszyło, ale koncert zagrali naprawdę dobry.
NAPALM DEATH - zagłada tak jak zawsze, nie ma sensu nic więcej pisać.
MACHINE HEAD - poszedłem chwilę popatrzeć przez wzgląd na sentymenty, ale nie przekonało mnie to.
CONVERGE - doskonały koncert, a wykonany totalnie z zaskoczenia "Wolverine Blues" z gościnnym udziałem Tomasa Lindberga był jednym za najbardziej magicznych momentów tego festiwalu. Stałem kilka metrów od sceny i nie wierzyłem w to, co widzę.
PARADISE LOST - patrz MACHINE HEAD
GORGUTS - byłem prawie pewny, że na żywo nie zabrzmi to tak dobrze jak na płytach, a tymczasem zobaczyłem niesamowity koncert, stawiający ich w jednym rzędzie z największymi tej muzyki. Szczęka przy samej ziemi od początku do końca.
SOBOTA
IMMOLATION - widziałem po raz pierwszy i nie zawiodłem się, rewelacja.
SIX FEET UNDER - popłakałem się ze śmiechu przy wysokich wokalach Chrisa... Poza tym całkiem przyzwoity koncert, jednak większą jego część spędziłem w kolejce do "ekskluzywnego" kibla.
W związku z tym opuściłem także prawie cały występ AGNOSTIC FRONT (czego żałuje, bo dwa lata temu nieźle dali czadu), ale wszystkiego nie da się zobaczyć.
AT THE GATES - koncert marzeń, zdarłem gardło i mocno nadwyrężyłem szyję. Do pełni szczęścia zabrakło tylko tytułowego numeru z dwójki, poza tym nie było się do czego przyczepić, jeden z najlepszych występów na festiwalu.
IMMORTAL - wszystko fajnie, ale nie po to czekałem te kilkanaście lat na ich koncert, żeby z klasycznych kawałków usłyszeć tylko "Call of the Wintermoon". Pod tym względem spore rozczarowanie, poza tym całkiem fajny szoł.
GODFLESH - absolutnie genialny koncert, kropka.
VIRUS - jakoś nie mogłem się przestawić po Godflesh. Niby fajnie, ale nie chwytało to tak jak z płyt. Dopiero przy "Carheart" dałem się porwać tym dźwiękom. Dobry koncert, ale jednak poniżej oczekiwań.
SODOM - nie spodziewałem się takiej energii po tych dziadkach, totalne zniszczenie. Dobór utworów perfekcyjny, niestety nie mogłem zostać do samego końca.
CZWARTEK
GENERAL SURGERY - bardzo fajny koncert, nowy kawałek naprawdę spoko. Oczywiście największa radocha przy numerach z Necrology.
CROWBAR - Bardzo liczyłem na ten koncert i trochę szkoda, że zagrali tak krótko. Wypadli bardzo dobrze, dobór kawałków doskonały.
CORROSION OF CONFORMITY - fajnie, ale jednak trochę za długo. Brzmiało to trochę jakby zagrali jeden czterdziesto minutowy utwór.
LOCK UP - najlepszy koncert tego dnia. Spodziewałem się, że wypadną nieźle, ale szedłem tam tak naprawdę ze względu na grane przez nich kawałki Terrorizer, a tymczasem autorski repertuar sprawdził się równie dobrze. Z płyt za bardzo mnie nie ruszają, ale na żywo jest to petarda. Wypadli lepiej niż dwa lata temu, mimo mniej sprzyjającej pory.
KRISIUN - bardzo dobry koncert i fajnie, że w tych nowszych utworach jest trochę wolniejszych partii, bo na żywo lepiej się to sprawdza niż blast od początku do końca.
MINISTRY - liczyłem na ten koncert, ale po kilku utworach dałem sobie spokuj i poszedłem trochę się zregenerować. Niby wszystko brzmiało świetnie, ale jakoś nie mogłem uwierzyć, że te maniakalne wrzaski wydaje z siebie to roztrzesione coś stojące na scenie. Ktoś tu chyba kogoś robi w balona.
INQUISITION - już się bałem, że się nie wepchniemy do tego wielkiego kontenera, ale z tyłu było jeszcze trochę miejsca. Fajny, klubowy klimat tego koncertu był miła odmianą od festiwalowego rozmachu. Sam występ bardzo ok, nie przeszkadzało nawet średnio czytelne brzmienie.
SAMAEL - widziałem ostatnie trzy kawałki, nawet nawet. Miło, że zagrali "Baphomet's Throne", bo jak ich poprzednio widziałem to nie sięgali w przeszłość dalej niż do "Passage".
NILE - najgorzej nagłośniony koncert na feście, na szczęście w pobliżu sceny dało się tego jakoś słuchać. Gdyby nie brzmienie, to byłoby zajebiście, a tak tylko dobrze.
ARCTURUS - kiedyś bardzo lubiłem, teraz to już raczej nie moja bajka. Ale obiektywnie był to bardzo dobry koncert.
PIĄTEK
INCANTATION - bałem się, że o tak niesprzyjającej porze ich muzyka nie zadziała tak jak powinna, ale jednak dali radę. Bardzo dobry koncert, spokojnie mógłby trwać ze dwa razy dłużej.
VALLENFYRE - niby ok, ale jednak czuć, że to tacy "niedzielni" death metalowcy, a nie ludzie, którzy przez cały czas żyją tą muzyką. Słuchało sie jednak całkiem miło.
MORGOTH - bardzo dobry koncert, choć przydałby się chociaż jeden kawałek z "Odium". Tym niemniej do samej setlisty większych zastrzeżeń nie mam, do wykonania tych kawałków też nie, choć podobnie jak w przypadku Vallenfyre zabrakło tego czegoś, co wymalowane jest na twarzach muzyków Incantation, Immolation czy Krisiun.
SUICIDAL ANGELS - poszedłem z ciekawości, bo słyszałem, że to niezły zespół. I rzeczywiście, całkiem fajny i żywiołowo odegrany thrash. Z płyt pewnie by mnie to nie ruszyło, ale koncert zagrali naprawdę dobry.
NAPALM DEATH - zagłada tak jak zawsze, nie ma sensu nic więcej pisać.
MACHINE HEAD - poszedłem chwilę popatrzeć przez wzgląd na sentymenty, ale nie przekonało mnie to.
CONVERGE - doskonały koncert, a wykonany totalnie z zaskoczenia "Wolverine Blues" z gościnnym udziałem Tomasa Lindberga był jednym za najbardziej magicznych momentów tego festiwalu. Stałem kilka metrów od sceny i nie wierzyłem w to, co widzę.
PARADISE LOST - patrz MACHINE HEAD
GORGUTS - byłem prawie pewny, że na żywo nie zabrzmi to tak dobrze jak na płytach, a tymczasem zobaczyłem niesamowity koncert, stawiający ich w jednym rzędzie z największymi tej muzyki. Szczęka przy samej ziemi od początku do końca.
SOBOTA
IMMOLATION - widziałem po raz pierwszy i nie zawiodłem się, rewelacja.
SIX FEET UNDER - popłakałem się ze śmiechu przy wysokich wokalach Chrisa... Poza tym całkiem przyzwoity koncert, jednak większą jego część spędziłem w kolejce do "ekskluzywnego" kibla.
W związku z tym opuściłem także prawie cały występ AGNOSTIC FRONT (czego żałuje, bo dwa lata temu nieźle dali czadu), ale wszystkiego nie da się zobaczyć.
AT THE GATES - koncert marzeń, zdarłem gardło i mocno nadwyrężyłem szyję. Do pełni szczęścia zabrakło tylko tytułowego numeru z dwójki, poza tym nie było się do czego przyczepić, jeden z najlepszych występów na festiwalu.
IMMORTAL - wszystko fajnie, ale nie po to czekałem te kilkanaście lat na ich koncert, żeby z klasycznych kawałków usłyszeć tylko "Call of the Wintermoon". Pod tym względem spore rozczarowanie, poza tym całkiem fajny szoł.
GODFLESH - absolutnie genialny koncert, kropka.
VIRUS - jakoś nie mogłem się przestawić po Godflesh. Niby fajnie, ale nie chwytało to tak jak z płyt. Dopiero przy "Carheart" dałem się porwać tym dźwiękom. Dobry koncert, ale jednak poniżej oczekiwań.
SODOM - nie spodziewałem się takiej energii po tych dziadkach, totalne zniszczenie. Dobór utworów perfekcyjny, niestety nie mogłem zostać do samego końca.
- ramonoth
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3069
- Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
- Lokalizacja: Lublin
Re: Brutal Assault Festival 2012
Nic nowego. W przypadku Ministry nigdy nie wiadomo co idzie z komputera, a co jest na żywo. Ktoś kiedyś napisał, że każdy może śpiewać tak jak Jourgenesen, o ile będzie używał tego samego przetwornika dźwięku. Gratuluję trafnego określenia dla tego zombie. Żal na niego patrzeć, nawet jak jest trzeźwy.ultravox pisze:MINISTRY - liczyłem na ten koncert, ale po kilku utworach dałem sobie spokuj i poszedłem trochę się zregenerować. Niby wszystko brzmiało świetnie, ale jakoś nie mogłem uwierzyć, że te maniakalne wrzaski wydaje z siebie to roztrzesione coś stojące na scenie. Ktoś tu chyba kogoś robi w balona.
-
- w mackach Zła
- Posty: 688
- Rejestracja: 16-05-2011, 16:59
Re: Brutal Assault Festival 2012
Z pejsbuka: "Relacja z czeskiej tv, a tak przy okazji: na miejscu zjawiło się ~15000 osób co oznacza że festiwal był wyprzedany!"