Lykantrop pisze:Choć stażem młodzieniaszki, to jednak nazwa warta odnotowania w tym dziale. Chłopcy,
za pewne w przerwach między paleniem konopi, zgrabnie wymieszali wpływy Iron Monkey, Electric Wizard, Bongzilla i podobnych bujaczy, a następnie to utrwalili na nośniku cyfrowym. Brzmienie jest tu tak tłuste, jak grubo nabity joint, którego spalić w pojedynkę dałby radę
za pewne sam Marley, a wisienką na torcie jest wyjebana w kosmos praca basu. To też co odróżnia tę kapelę od reszty stoner/ doom metalowych brodaczy i wykolejeńców to fakt, że zamiast użerać się z wokalistą, woleli aby jego partie zostały zastąpione samplami z filmów. Pomysł ciekawy i zasługujący na aprobatę, tym bardziej, że wyszło to wszystko całkiem zgrabnie i absolutnie nie przeszkadza w odbiorze ich muzyki. Właściwie jedyny mankament to fakt, że debiut trwa zdecydowanie za krótko i pozostawia spory niedosyt. Po wysłuchaniu takiego "Acid Funeral" (btw. chyba najbardziej trepanującego czachę numeru na płycie) aż chce się więcej, ale jedyne co pozostaje to przycisk "replay" na pilocie i powtórka z rozrywki. Szkoda w chuj, że tak powiem, bo 30 minut to zdecydowanie za mało, żeby się dobrze rozkołysać i poczuć klimat jebiących ulic Luizjany i Seattle (a jak się okazuje - i Kielc).
Nie wiem czy jestem w pełni uprawniony do prawidłowego odbioru BELZEBONG, wszak stronię od suszonych używek i
za pewne z należytym szacunkiem nie przystąpiłem do rytuału odsłuchiwania zawartości ich debiutu, tj. "Sonic Scapes & Weedy Grooves". Mam jednak nadzieję, że udało mi się co poniektórych przekonać do zapoznania się ze stuffem, który wysmażyli. A zapoznanie się jest możliwe za friko pod adresem internetowym, o tu -
http://belzebong.bandcamp.com/album/son ... dy-grooves. A jakby ktoś chciał dzierżyć w łapskach debiut, ew. przywdziać szaty z logiemi i innymi rycinami Belzebongów to musi udać się tu -
http://belzebong.8merch.com.