TIAMAT

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
DCI Hunt

Re: TIAMAT

28-07-2012, 12:43

Nie, mówię o materiałach sprzed pierwszej płyty jak "Evil Prevails" czy "Dark Ritual". Poza tym nie napisałem nic o samej muzyce. Edit: Poza tym ja na swojej płycie Tiamnat nie słyszę żądnych szumów ani garażowej nieudolności.
Ostatnio zmieniony 28-07-2012, 13:40 przez DCI Hunt, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
moonfire
zahartowany metalizator
Posty: 3483
Rejestracja: 10-05-2011, 00:48

Re: TIAMAT

28-07-2012, 13:32

Widzę, że ominęła mnie ładna dyskusja o doom metalu. Na próbie byłem, zostawiając Majsterfula na wczesne popołudnie i nic mądrego już nie dopiszę.:)

To może kompromis? Candlemass, Trouble, Pentagram to doom, Tiamat, Anathema i MDB to dum, analogicznie Slayer to thrash, Trivium - trash.

A może wrzucę jeszcze moje trzy grosze, bo mnie korci. Tak zwana wielka czwórka, czy trójka, pies ją trącał, nie wpłynęła w ogóle na historię muzyki ekstremalnej, bo to jedynie eksperyment, trzeba dodać - nieudany. Z tego powodu nie sądzę, że będziemy mieli powrót klimatycznego metalu, jak wracał thrash czy death. Kilka lat wcześniej ukazała się ITP no i się zaczęło. Z opóźnionym zapłonem co prawda, ale zaczęły powstawać kapele inkorporujące do swojej muzyki skrzypce, fortepianina, klawisze, orkiestry i wyjące baby. Naprawdę nie potrafię wskazać kapeli z tego nurtu, która byłaby znacząca, która wpłynęłaby na rozwój muzyki. Uznane za przełomowe w tamtych czasach płyty, przesuwające granice gatunku zwanego metalem w niebezpieczne miejsca, w których zaczyna się poezja śpiewana, czyli dwójka i trójka Amorphis, trójka i czwórka Tiamat, trójka i późniejsze MDB, jedynka The Gathering, czy całość (oprócz fajnych dyskotekowych dwóch płytek) Theatre of Tragedy to w tej chwili zaśniedziały magazyn, lamus ze śmieciami, bo nawet nie muzeum. I nie odbieram nikomu prawa do słuchania tej muzyki, bo sam może kiedyś z sentymentu sięgnę, tak jak sięga się po Kombi, Papa Dance czy Bajm, by poobcować z obciachową muzyką klasy B (podobna sytuacja jak z kinem), ale prawdą jest, że twórczość wyżej wymienionych kapel jest kuriozalna.
Awatar użytkownika
KreatoR
weteran forumowych bitew
Posty: 1121
Rejestracja: 22-03-2009, 17:05
Lokalizacja: rodowity wrocławianin

Re: TIAMAT

28-07-2012, 13:37

Fakt, miło wrócić do lat szczeniackiej niewiedzy o muzyce:)
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6098
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: TIAMAT

30-07-2012, 09:18

Z perspektywy czasu możemy sobie pobiadolić, ale większość "Cloudsy", "Gothiki" i "Enigmy" łykała wtedy bez popity. :-)
Nie było to jakieś odkrywanie Ameryki, ale znaczące odświeżenie estetyki doom-u z lat osiemdziesiątych. Czy "Gothic" PL jest pierwszą płytą gotykmetalową, tu można podyskutować - ale historia ciągle Holmesowi i spółce przyznaje palmę pierwszeństwa. Moim zdaniem - nie do końca tak jest.
Ale trzeba przyznać, że druga połowa lat 90-tych XX w. jednak obfitowała w niespodzianki. Tiamat, Paradise Lost, Anathema, The Gathering, Moonspell, Samael, Amorphis, nawet My Dying Bride z procentami - wszystkie te kapele zrobiły wtedy srogie zamieszanie. Pamiętam minę kolegi, zabujanego w "Clouds" po odpaleniu "Dzikiego Miodu" - jak po początkowym bananie, wraz z kolejnymi minutami, przypominał człowieka, któremu rosło gówno pod nosem... Zdjęcia PL w okresie "One Second", alergiczna reakcja na "SiN/Pecado" Moonspella, folkowe hece Amorphisa, a potem te śmieszne gothoteki Theatre of Tragedy.
Branża też różnie to przyjmowała - do tej pory pamiętam znakomitą recenzję "Host" PL w Morbid Noizz - dla mnie wzór negatywnej recki do dziś. '-)
Ale przynajmniej coś się działo. :-) A dzisiaj te kapele, wtedy gnojone, zbierają punkty za "odwagę". :-)
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
moonfire
zahartowany metalizator
Posty: 3483
Rejestracja: 10-05-2011, 00:48

Re: TIAMAT

30-07-2012, 13:04

Sgt. Barnes pisze:Z perspektywy czasu możemy sobie pobiadolić, ale większość "Cloudsy", "Gothiki" i "Enigmy" łykała wtedy bez popity. :-)
Tak, bo było to coś nowego, a dopiero po paru latach zauważyłem, że to się po prostu nie nadaje. Natomiast gdzie "Gothic", a gdzie "Clouds"? Pierwsza płyta to metal, zmiękczony solówkami Grega i paroma eksperymentami, który chociaż nieco pokrył się patyną, to jak najbardziej nadaje się do słuchania. "Clouds" to szczyt złego smaku. I teksty o tym, że Śpiąca Królewna jest żoną podmiotu lirycznego. Rzyg.
Sgt. Barnes pisze:Nie było to jakieś odkrywanie Ameryki, ale znaczące odświeżenie estetyki doom-u z lat osiemdziesiątych.

No nie. Nieprawda. Gdzie Trouble, Candlemass, Pentagram, a gdzie Tiamat czy Anathema? Inne riffy, inne wokale, wszystko inne.
Sgt. Barnes pisze:Zdjęcia PL w okresie "One Second", alergiczna reakcja na "SiN/Pecado" Moonspella, folkowe hece Amorphisa, a potem te śmieszne gothoteki Theatre of Tragedy.

Mnie się te stylistyczne wolty PL, MDB, Moonspella, ToT podobały jak najbardziej. "Host" i "One Second" to jedne z najlepszych płyt kapeli. O wiele lepsze niż to, co robią od s/t. "Sin/Pecado" to najlepszy Moonspell. "Procenty" to również jedna z najlepszych płyt MDB, zupełnie zapomniałem wspomnieć o niej w temacie o kapeli. Były krótkie momenty, gdy te kapele odważniej spojrzały na swoją muzykę, zapominając o metalowej publice i to było świetne, bo eksperymenty te nie waliły nudą ani obciachem, była w tej muzyce rockowa energia i była popowa elegancja. A że metalowcom się nie spodobało, nie dziwi, bo metalowcy to konserwatyści. :) Potem rzeczone zespoły przeraziły się utratą publiki i chciały wracać do muzyki metalowej, ale niestety, był to błąd, bo zabrakło świeżości, a płyty w większości przypadków były już wymęczone, jakby z musu nagrane. Najlepszym na to przykładem jest Moonspell, który po "Butterfly FX" nagrywał same nudne stolce.

Natomiast jeśli idzie o ToT, muzyka na "Musique" i "Assembly" nie pretendowała do niczego artystycznego, ale była po prostu fajną, letnią, dyskotekową łupanką, oczywiście są to najlepsze płyty kapeli, bo tych gothic idiothic albumów nie trawię, a tego, co potem nagrywali, nawet nie znam.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6098
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: TIAMAT

30-07-2012, 13:48

Co do odświeżenia doom metalowej formuły - to rzeczywiście, Candlemass czy St. Vitus to inna półka niż ówczesny PL, Tiamat czy Anathema. Ale sami muzycy tych kapel twierdzili, że chodziło im na początku o przeniesienie wolnego, ciężkiego doomowego ponuractwa w inny wymiar - z jednej strony brutalizując go death metalowym rykiem, (zgodnie z hype'm na takie granie na początku lat 90) a z drugiej nadając przestrzenie klawiszami czy udziałem żeńskiego wokalu. Ale wisielcza atmosfera miała pozostać.
I chyba tylko o takie odświeżenie formuły chodziło.

Co do Butterfly Effect - znakomita, niedoceniona płyta. Host i One Second - również słucha mi się całkiem dobrze po latach.
Ale wtedy, gdy te płyty wychodziły - trzeba było trochę czasu na oswojenie.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: TIAMAT

30-07-2012, 13:50

Jedynym zespołem z tego całego bagna, który wybrnął obronną ręką z opresji i w stosunku do którego mam najmniej zastrzeżeń, a wręcz patrzę nań z przyjacielską życzliwością, jest jednak ANATHEMA. Reszta - kosz.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6098
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: TIAMAT

30-07-2012, 14:00

Drone pisze:Jedynym zespołem z tego całego bagna, który wybrnął obronną ręką z opresji i w stosunku do którego mam najmniej zastrzeżeń, a wręcz patrzę nań z przyjacielską życzliwością, jest jednak ANATHEMA. Reszta - kosz.
Romantyczny się Kolega robi na starość:-)
Ale zgoda, Anathema ma teraz swój czas. Są wręcz nieprzyzwoicie popularni. Ale co ważne, wydaje mi się, że Oni tego nie kalkulują. Tak czują, i nie ma w tym nic wymuszonego.
Za to Paradise kalkulują aż boli. Tragic Idol jakoś się tam broni. A powinien atakować.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
moonfire
zahartowany metalizator
Posty: 3483
Rejestracja: 10-05-2011, 00:48

Re: TIAMAT

30-07-2012, 16:58

Sgt. Barnes pisze:Co do odświeżenia doom metalowej formuły - to rzeczywiście, Candlemass czy St. Vitus to inna półka niż ówczesny PL, Tiamat czy Anathema. Ale sami muzycy tych kapel twierdzili, że chodziło im na początku o przeniesienie wolnego, ciężkiego doomowego ponuractwa w inny wymiar - z jednej strony brutalizując go death metalowym rykiem, (zgodnie z hype'm na takie granie na początku lat 90) a z drugiej nadając przestrzenie klawiszami czy udziałem żeńskiego wokalu. Ale wisielcza atmosfera miała pozostać.
I chyba tylko o takie odświeżenie formuły chodziło.
Chcieli dobrze, ale wyszło jak zwykle.:)
Sgt. Barnes pisze:Co do Butterfly Effect - znakomita, niedoceniona płyta. Host i One Second - również słucha mi się całkiem dobrze po latach.
Ale wtedy, gdy te płyty wychodziły - trzeba było trochę czasu na oswojenie.
Ja nie miałem żadnych oporów przed "Hostem" i "One Second". Im dalej od metalu, tym bardziej mi się to podobało.
Drone pisze:Jedynym zespołem z tego całego bagna, który wybrnął obronną ręką z opresji i w stosunku do którego mam najmniej zastrzeżeń, a wręcz patrzę nań z przyjacielską życzliwością, jest jednak ANATHEMA. Reszta - kosz.
Jeżeli chodzi o stan na dzisiaj, to się zgodzę. Anathema miała na swoim koncie romantyczne klocki, jak "Eternity", której nie da rady słuchać, ale dziś grają po prostu pop-rockową muzykę bez żadnego sentymentu za metalowymi latami. Zupełnie mają na to wyłożone i to mi się w nich podoba. PL od jakiegoś czasu metalizuje, chcąc zdobyć fanów, ale robi to w sposób nieudolny, ich muzyka jest martwa. MDB wyczerpali formułę, ile można słuchać ponad czterdziestoletniego kolesia, który muzycznie i tekstowo zatrzymał się na poziomie egzaltowanego nastolatka i porusza wciąż tematy "miłości, seksu i religii". Zrobił się z niego taki Robert Smith metalu, na głowie siwo, a w głowie stokrotki kurwa mać.

Anathema zaś odcięła się od tego cyrku i słychać, że bawią się swoją muzyką, która pewnie nie jest ani wielka, ani przełomowa. Ale jest na swój sposób dojrzała. Zauważyłem to już na poprzedniej płycie.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6098
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: TIAMAT

03-08-2012, 08:27

Z sytuacji okołotiamatowych przypomniało mi się, ze kilka lat temu Tiamat grał w Olsztynie i kolega na niego pojechał pociągiem ze Szczecina.
Chciał zaoszczędzić. Nie kupił biletu na pociąg. I około 9 godzin spędził czatując w przedziałowym kiblu. :-)
Ja pierdolę, to się nazywa poświęcenie.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Karkasonne

Re: TIAMAT

03-08-2012, 10:50

Żeby tam na piechotę poszedł, albo pojechał na hulajnodze, ale że kibel wymaga poświęcenia? Przecież to bardzo wygodne miejsce. Sam siedzę w pociągu zazwyczaj na torbie przy drzwiach albo na podłodze, nawet jak jest trochę miejsc, ale ja nie lubię ludzi;)
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6098
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: TIAMAT

03-08-2012, 12:56

To spróbuj 10 godzin siedzieć na mało wygodnym, śmierdzącym kiblu w pełnym hałasie, w stresie, że zaraz wejdzie konduktor albo ktoś zgłosi problem ekipie z pociągu, będąc jednocześnie na kacu. I tak 9 godzin. Jak dla mnie - wolałbym kupić już ten bilet '-)
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Karkasonne

Re: TIAMAT

03-08-2012, 13:01

Sgt. Barnes pisze:To spróbuj 10 godzin siedzieć na mało wygodnym, śmierdzącym kiblu w pełnym hałasie, w stresie, że zaraz wejdzie konduktor albo ktoś zgłosi problem ekipie z pociągu, będąc jednocześnie na kacu. I tak 9 godzin. Jak dla mnie - wolałbym kupić już ten bilet '-)
Podróżowałem w gorszych warunkach. Zresztą wszystko wskazuje na to, że we Włoszech niedługo tak właśnie będę podróżował, że co stację będą mnie wysadzali za brak biletu. :) A konduktor to nie potwór z bajki, nie zje kolegi, co najwyżej właśnie wysadzi. A jeśli był na kacu, to już tylko i wyłącznie jego własna zasługa, nikt mu do mordy siłą nie wlewał, a jeśli był takim korkiem, że schlał się na dzień przed długą podróżą, no to sorry. Ja wiem że kolega i że trzeba bronić, ale bez przesady.
Awatar użytkownika
Edinazzu
weteran forumowych bitew
Posty: 1035
Rejestracja: 28-12-2003, 22:32
Lokalizacja: Beyond Political Correctness

Re: TIAMAT

04-08-2012, 03:14

Drone pisze:Jedynym zespołem z tego całego bagna, który wybrnął obronną ręką z opresji i w stosunku do którego mam najmniej zastrzeżeń, a wręcz patrzę nań z przyjacielską życzliwością, jest jednak ANATHEMA. Reszta - kosz.
To rozmowa na zupełnie odrębny temat. Ja ostatnio PRZEPROSIŁEM SIĘ z "Deeper Kind of Slumber" bohatera tego tematu. PARADISE LOST cenie w zasadzie w całości. Anathemę cenię od A4....Ale to zupełnie inna kwestia ;-)
"Volenti non fit iniuria" - Chcącemu nie dzieje się krzywda
Awatar użytkownika
Gore_Obsessed
zahartowany metalizator
Posty: 5447
Rejestracja: 10-06-2003, 06:33

Re: TIAMAT

26-08-2012, 12:14

Sgt. Barnes pisze:Z perspektywy czasu możemy sobie pobiadolić, ale większość Cloudsy, Gothiki i Enigmy łykała wtedy bez popity.:-)
Właśnie - cieszyło się to wszystko dużą popularnością, a ja nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego. Przecież po zestawieniu z "Black metal" czy "The return" było tak miękkie, rozlazłe i gejowate, że odrzucało momentalnie. Odbierałem tak tę twórczość w połowie lat 90., odbieram tak również obecnie.
TIAMAT zaczyna się dla mnie i kończy na debiucie. Skurwysyński, surowy black/death o finezji zbliżonej do ciosu cepem prosto w czerep. Potem grali mniej lub bardziej pedalskie gluty/smędzili smuty/błądzili po omacku/odwalali pańszczyznę itp., a tu słychać zapamiętanie i pasję oraz wibracje charakterystyczne dla PROFANATICA, VON, GOATLORD czy BEHERIT. W paru miejscach ("Where the Serpents Ever Dwell") brzmi to - jeśli na moment zapomnimy o chronologii - jak niezwykle udany miks "Worship Him", "For God Your soul... for me your flesh" i "Fuck me Jesus", czyli pięknie. Nie razi mnie nawet to, że w "Evilized" na moment się wykolejają. Wisielcza atmosfera "Apotheosis of Morbidity" czy histeryczna bezkompromisowość "Altar Flame" autentycznie urzekają.
Niesamowicie rozczarowuje tak chwalony tu - ku mojemu zaskoczeniu - "The astral sleep". Straszenie smętnie to brzmi na tle niezwykle konkretnego debiutu, a zespół sprawia wrażenie zagubionego. Za grosz w tym mocy, do tego cieniutkie brzmienie. Ja wysiadam już w okolicach "Mountain of Doom". "Clouds" to już naturalna kontynuacja dwójki, w sensie dalszego brnięcia na oślep na muzyczne manowce. Jest może minimalnie lepszą płytą, bo czują się na tych rozdrożach odrobinę pewniej, ale ogólnie wciąż do zaorania.
Doceniam jeszcze kilka momentów z "Wildhoney". Najdłuższym z nich będzie... chyba całe "Whatever that hurts". Ten kawałek im się udał - nie ma co. Coś własnego, ponadczasowego. Nie trafia do mnie co prawda zbyt enigmatyczny tekst, ale jest do przetrawienia.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: TIAMAT

26-08-2012, 12:36

Ty naprawdę od początku byłeś takim ortodoksem? Ja tak miałem przez pierwsze 2-3 lata fascynacji death metalem (ale wtedy nie interesowało mnie ani Bathory, ani tym bardziej Venom), potem jednak zaczęło mnie ciągnąć do większej różnorodności. Prawda jest taka, że nie każdy miał w młodym wieku odwagę sięgać po (zazwyczaj dużo lepsze) zespoły z innej stylistyki, więc te kapelki od klimatycznego metalu pełniły taką rolę muzycznego zaspokajacza dla ludzi, którzy od czasu do czasu mieli ochotę na coś łagodniejszego, a chcieli nadal czuć się 100% metalowcami ;) To często była taka faza przejściowa - zarówno dla samych muzyków jak i dla fanów. Wciąż jednak lubię część tych nagrań i nie uważam, że metal zawsze musi być agresywny i chamski (nawet jeśli te jego cechy cenię najbardziej).
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: TIAMAT

26-08-2012, 12:44

Nie chodzi nawet o to, że mu nie wierzę. Trochę się dziwię po prostu. Metalowiec, który nie słuchał nigdy "klimatów" jest trochę jak ksiądz, który całe życie wytrwał w celibacie - pewnie się to niektórym udaje, ale i tak jest to dziwne ;)
Awatar użytkownika
Gore_Obsessed
zahartowany metalizator
Posty: 5447
Rejestracja: 10-06-2003, 06:33

Re: TIAMAT

27-08-2012, 02:11

Dla mnie całe "klimaty" przez długi czas zamykały się w: "Twilight of the gods", "Blut", "Scarlet evil witching black", "Exorial" i odpowiednich albumach KAT oraz DANZIG. Może jeszcze da się dorzucić debiut LIFE OF AGONY (ale to dość krótko się mnie trzymało). Nawet sam przywołany wcześniej VENOM zrobił dla mnie więcej na tym polu płytą "The Waste Lands" niż wiadomi z Peaceville. Dzięki ostatniej dekadzie mogę dorzucić HOLLENTHON. Jeśli nawet o czymś jeszcze zapomniałem to są to jednostkowe sprawy. W takim "Clouds" czułem popelinę już w połowie lat 90.
W poprzednim poście nie wspomniałem choćby "Deicide" czy "Fallen Angel of Doom", żeby nie znokautować "klimaciarzy". :)
Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie, już od "wtedy", klimaty to było "Rebel souls", a nie smutasy przepiłowujące wiolonczele i miauczące o swoich mokrych snach (tu robię wyjątek dla "Scarlet Witching Dreams" NECROMANTII, ale Magus tam na pewno nie miauczy). ;)
Only SŁUCHANIE płyt is real!
Maria Konopnicka

Re: TIAMAT

27-08-2012, 10:47

ultravox pisze:Prawda jest taka, że nie każdy miał w młodym wieku odwagę sięgać po (zazwyczaj dużo lepsze) zespoły z innej stylistyki, więc te kapelki od klimatycznego metalu pełniły taką rolę muzycznego zaspokajacza dla ludzi, którzy od czasu do czasu mieli ochotę na coś łagodniejszego, a chcieli nadal czuć się 100% metalowcami ;)
Doskonale to ująłeś. Dodałbym jeszcze, że ta muzyka przyciągała także ludzi, którzy chcieli być metalowcami (bo długie włosy, fajny image i koledzy słuchali), ale ostrzejsze dźwięki ich przerażały i nie potrafili ich znieść bez grymasu bólu na twarzy.
Ja byłem raczej przykładem reprezentanta grupy, o której Ty wspomniałeś - te kapele były dla mnie miłą odskocznią od brutalniejszych dźwięków, muzyką bardziej neutralną, której mogłem posłuchać w niekoniecznie metalowym towarzystwie, a jednocześnie wciąż metalową. Klawisze, skrzypce czy żeńskie wokalizy wydawały mi się wówczas czymś odważnym, ambitnym, wręcz awangardowym - jeśli znałem wówczas to słowo. :)
Dziś mogę takich dźwięków posłuchać tylko i wyłącznie z sentymentu - jeśli mam ochotę odpocząć od metalowego zgiełku to nie mam problemu, żeby włączyć sobie coś co z metalem nie ma nic wspólnego. Kilkanaście lat temu akceptowałem może 3-5 kapel niemetalowych, w ostatnich latach (głównie dzięki temu forum) poznałem dziesiątki, jeśli nie setki niemetalowych wykonawców których słucham z większą przyjemnością niż Tiamat, Anathema, Paradise Lost czy My Dying Bride.
Maria Konopnicka

Re: TIAMAT

27-08-2012, 10:55

ultravox pisze:Nie chodzi nawet o to, że mu nie wierzę. Trochę się dziwię po prostu. Metalowiec, który nie słuchał nigdy "klimatów" jest trochę jak ksiądz, który całe życie wytrwał w celibacie - pewnie się to niektórym udaje, ale i tak jest to dziwne ;)
Ja przyznam, że słuchałem tych "klimatów" głównie przez dziewczyny, z którymi się prowadzałem w czasach liceum. Fajniej było pomiziać się gdzieś na łóżeczku przy My Dying Bride czy Tiamat niż przy Cannibal Corpse czy Napalm Death. Można było pokazać dziewczynie, że metal to nie machanie głową dla szatana, rozkopywanie grobów i spółkowanie z kozłem przy pełni księżyca. Włączyć The Gathering czy Tiamat i powiedzieć: "zobacz jaki jestem milutki. mrrrr...", a jak już połknęła haczyk to Bach! Worek na głowę: Cmentarz! Ogień! Siarka! Szatan! Kozioł! "Wyżej dupę suko! " :))))
ODPOWIEDZ