Rush
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- świeżak
- Posty: 10
- Rejestracja: 26-06-2012, 21:37
Re: Rush
Jeśli chodzi o Rush, to zdecydowanie najbardziej lubię "Moving Pictures" oraz "Permanent Waves". Są kapitalne, ale "Hemispheres" i "A Farewell To Kings" również bardzo sobie cenię. Reszcie być może poświęciłem jeszcze zbyt mało uwagi, ale wydaje się, że w mojej hierarchii ta czwórka już pozostanie najwyżej. Co się natomiast tyczy wokalu, to początkowo wydawał mi się beznadziejny... potem stał się dziwny i... ładny.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: Rush
Od niedawna mam na półce ''Power Windows'', jedenasty studyjny album w dorobku Rush, a trzeci z ich ''klawiszowego'' okresu, zapoczątkowanego w 1982 roku na ''Signals''. Po raz nie wiem który przekonałem się, że nie można polegać na opinii tzw. dziennikarzy muzycznych, których większość określa twórczość Rush z lat osiemdziesiątych mianem: ''szambo''. Oni prawdopodobnie nigdy nie słyszeli ani ''Signals'', ani ''Power Windows'', a jedynie powielają obiegowe opinie i uprzedzenia wobec wszelkiej muzyki o wyraźnie zaznaczonych partiach klawiszy. Na temat genialności ''Signals'' (10/10) już pisałem, tymczasem okazuje się, że ''Power Windows'' (co najmniej 9.5/10) jest albumem niemal równie dobrym. Bardzo przestrzenne i dynamiczne brzmienie, melodie tak ujmujące, że wprost nie można się powstrzymać od wyśpiewywania wraz z wokalistą każdego słowa. Oraz powalająca biegłość instrumentalna i aranżacyjna, o których nie muszę nawet wspominać, bowiem są to wizytówki tego tria. Chylę czoła przed geniuszem Rush i zachęcam wszystkich, którzy instrumentów klawiszowych w muzyce rockowej się nie boją: sięgnijcie po ''Power Windows'' i zadajcie sobie trud, by przesłuchać ten album przynajmniej trzy razy, a nie pożałujecie.
In God We Trust
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8952
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Rush
Im późniejsza płyta tym wokal mniej irytuje. co do muzyki to najbardziej lubie Hemispheres - chyba najbardziej rzeźbiarska i przepitolona, czyli taka jak lubie :) poza tym często wracam właśnie do "power windows" (pierwszy rush jaki słyszałem), Counterparts (duzo świetnych piosenek), a i nowa bardzo dobrze mi robi i chyba do tego grona dołączy.
Najmniej lubie pierwsze dwie, przesłodzony 'roll the bones' i nudny jak flaky z ólejem "vapor trails'
Najmniej lubie pierwsze dwie, przesłodzony 'roll the bones' i nudny jak flaky z ólejem "vapor trails'
- morbid
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2181
- Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
- Lokalizacja: R-G-Z
Re: Rush
ja szczególnie sobie cenię :
Rush (1974)
Fly by Night (1975)
Caress of Steel (1975)
2112 (1976)
A Farewell to Kings (1977)
Hemispheres (1978)
pozniejsze albumy owszem są na wysokim poziomie,ale ja te powyżej cenię ze wzgledu na sentyment :)
Rush (1974)
Fly by Night (1975)
Caress of Steel (1975)
2112 (1976)
A Farewell to Kings (1977)
Hemispheres (1978)
pozniejsze albumy owszem są na wysokim poziomie,ale ja te powyżej cenię ze wzgledu na sentyment :)
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: Rush
Jeśli chodzi o moje sentymenty, to największe mam do trzech płyt Rush - ''2112'', ''A Farawell To Kings'' i ''Moving Pictures''. To były nie tylko pierwsze płyty Kanadyjczyków w mojej kolekcji, ale w ogóle jedne z pierwszych, niemetalowych albumów, jakie zdecydowałem się kupić. Wcześniej jedynie z przegrywanych kaset poznawałem klasyczne hardrockowe i progresywne pozycje, jednak z muzyką Rush jeszcze do tego czasu się nie zetknąłem. Aż tu nagle dostałem w łeb taką petardą, jak tytułowa suita z ''2112'' z jej nieprawdopodobnymi zmianami temp i niezwykle złożonymi aranżacjami, dzięki którym temu zaledwie trzyosobowemu zespołowi udawało się osiągać niezwykle głębokie, dojrzałe brzmienie. Nigdy wcześniej nie słyszałem tak udanego mariażu klasycznego hardrocka z rockiem progresywnym i do dziś uważam wspomnianą suitę za jedna z najbardziej porażających i efektownych, jakie znam. Reszta albumu ''2112'' jest również bardzo udana i chyba można polecić tę płytę wszystkim, którzy nie znają jeszcze Rush, na początek przygody z muzyką tego wyjątkowego zespołu.


Kolejna płyta, stanowiąca drugą część ''kosmicznej'' trylogii - ''A Farawell To Kings'' zawiera dwa utwory, o których śmiało mogę napisać, że są jednymi z najbardziej rozbudowanych i obfitujących w zmiany temp, jakie kiedykolwiek słyszałem. Mowa o kompozycjach (akurat w tym przypadku jest to w pełni uzasadnione określenie) ''Xanadu'' i ''Cygnus X-1''. Ostatnia z nich zawiera kapitalne solo Alexa Lifesona, jedno z najlepszych, jakie znam - niezwykle bogate, chociaż zagrane tak, jakby gitarzysta chciał ''oszczędzać'' dźwięki. I wreszcie album ''Moving Pictures'', przez większość słuchaczy uznawany za największe osiągnięcie Rush. Płyta posiadająca brzmienie bardzo przestrzenne, a jednocześnie tak mocne i potężne, że wydaje się, iż z łatwością zdmuchnie słuchacza z fotela. Pod względem kompozycyjnym i wykonawczym jest to materiał bardzo dojrzały, wysmakowany, sprzyjający pojawieniu się u słuchacza nastroju kontemplacji. Nie przypominam sobie lepszej płyty z 1981. roku.



Kolejna płyta, stanowiąca drugą część ''kosmicznej'' trylogii - ''A Farawell To Kings'' zawiera dwa utwory, o których śmiało mogę napisać, że są jednymi z najbardziej rozbudowanych i obfitujących w zmiany temp, jakie kiedykolwiek słyszałem. Mowa o kompozycjach (akurat w tym przypadku jest to w pełni uzasadnione określenie) ''Xanadu'' i ''Cygnus X-1''. Ostatnia z nich zawiera kapitalne solo Alexa Lifesona, jedno z najlepszych, jakie znam - niezwykle bogate, chociaż zagrane tak, jakby gitarzysta chciał ''oszczędzać'' dźwięki. I wreszcie album ''Moving Pictures'', przez większość słuchaczy uznawany za największe osiągnięcie Rush. Płyta posiadająca brzmienie bardzo przestrzenne, a jednocześnie tak mocne i potężne, że wydaje się, iż z łatwością zdmuchnie słuchacza z fotela. Pod względem kompozycyjnym i wykonawczym jest to materiał bardzo dojrzały, wysmakowany, sprzyjający pojawieniu się u słuchacza nastroju kontemplacji. Nie przypominam sobie lepszej płyty z 1981. roku.

In God We Trust
- Drone
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9917
- Rejestracja: 11-06-2012, 15:28
Re: Rush
Ach, słucham ostatnio namiętnie RUSH. W szczególności "Fly By Night" i moje ukochane "Counterparts". Na "Counterparts" są dwa utwory absolutne, 10/10, pod każdym względem, instrumentalnie, tekstowo, aranżacyjnie: "Animate" i "Cold Fire".
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: Rush
Porównanie Mastodon do Rush jest bardzo ciekawe i moim zdaniem trafne. Mastodon to właśnie taki współczesny Rush. Wiele jest zespołów grających ciężko, ale niewiele z nich podaje swoją muzykę w takich rozbudowanych, progresywnych formach, jak czyni to obecnie Mastodon, a kiedyś czynił Rush. Co godne podkreślenia, jedne z najbardziej ambitnych i rozbudowanych utworów Rush powstawały w końcówce lat siedemdziesiątych, kiedy to nowym trendem był punk rock oraz związane z nim niedbałość wykonawcza i aranżacyjna prostota.
Uświadomiłem sobie, że Rush jest jednym z kilkunastu najczęściej słuchanych przeze mnie zespołów. Niedawno pisałem o tych płytach tria, do których mam największy sentyment. Jeśli zaś chodzi o najczęściej słuchane, to wskazałbym dwie: ''Permanent Waves'' (1980) i ''Signals'' (1982).


Moim zdaniem ’’Permanent Waves’’ jest płytą perfekcyjną. Zawiera wysmakowane kompozycje o bardzo zawiłych konstrukcjach i złożonych aranżacjach. Nie znajdziemy tam jednak żadnych dłużyzn ani nadmiernego komplikowania poszczególnych utworów, zespół ani razu nie pogubił się w wielości motywów melodycznych i zmian metrum. Album jest doskonale wyważony, zawiera trzydzieści pięć minut muzyki i żadnego niepotrzebnego dźwięku. Kto wie, czy zamykający płytę utwór ’’Natural Science’’ nie jest przypadkiem najlepszą kompozycją w dorobku Rush?
Z kolei ’’Signals’’ jest płytą o nieco prostszych konstrukcjach utworów, jednak aranżacje są w dalszym ciągu niezwykle bogate, wysmakowane. Zespół odszedł tu od typowo hardrockowej estetyki, jest to bowiem pierwszy album Rush, którego brzmienie zdecydowanie zdominowane zostało przez instrumenty klawiszowe. Ja myślę, ze klawisze użyto tu w sposób bardzo oryginalny, nowatorski i niespotykany na żadnej innej płycie. Brzmienie syntezatorów w połączeniu z intrygującymi rozwiązaniami melodycznymi tworzy niesamowity, trochę niepokojący klimat. Świetny i chyba trochę niedoceniany album.
Uświadomiłem sobie, że Rush jest jednym z kilkunastu najczęściej słuchanych przeze mnie zespołów. Niedawno pisałem o tych płytach tria, do których mam największy sentyment. Jeśli zaś chodzi o najczęściej słuchane, to wskazałbym dwie: ''Permanent Waves'' (1980) i ''Signals'' (1982).


Moim zdaniem ’’Permanent Waves’’ jest płytą perfekcyjną. Zawiera wysmakowane kompozycje o bardzo zawiłych konstrukcjach i złożonych aranżacjach. Nie znajdziemy tam jednak żadnych dłużyzn ani nadmiernego komplikowania poszczególnych utworów, zespół ani razu nie pogubił się w wielości motywów melodycznych i zmian metrum. Album jest doskonale wyważony, zawiera trzydzieści pięć minut muzyki i żadnego niepotrzebnego dźwięku. Kto wie, czy zamykający płytę utwór ’’Natural Science’’ nie jest przypadkiem najlepszą kompozycją w dorobku Rush?
Z kolei ’’Signals’’ jest płytą o nieco prostszych konstrukcjach utworów, jednak aranżacje są w dalszym ciągu niezwykle bogate, wysmakowane. Zespół odszedł tu od typowo hardrockowej estetyki, jest to bowiem pierwszy album Rush, którego brzmienie zdecydowanie zdominowane zostało przez instrumenty klawiszowe. Ja myślę, ze klawisze użyto tu w sposób bardzo oryginalny, nowatorski i niespotykany na żadnej innej płycie. Brzmienie syntezatorów w połączeniu z intrygującymi rozwiązaniami melodycznymi tworzy niesamowity, trochę niepokojący klimat. Świetny i chyba trochę niedoceniany album.
In God We Trust
- Zenek
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 15-04-2004, 20:23
Re: Rush
Permanent Waves to moja ulubiona płyta Rush wespół z 2112 i Counterparts. Dla mnie te trzy są perfekcyjne, zaraz za nimi są Moving Pictures i Hemispheres...reszty nie chce mi się hierarchizować :)
Co do Signals to bardzo dobra płyta, najlepsza z syntezatorowego okresu Rush.
Co do Signals to bardzo dobra płyta, najlepsza z syntezatorowego okresu Rush.

- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
Re: Rush
Znaczy zapomniałeś dodać do listy "Stick it Out" i przede wszystkim "Nobody's Hero". Jeszcze "Alien Shore" by się nadał. W ogóle to jest płyta kompletna.Drone pisze:Ach, słucham ostatnio namiętnie RUSH. W szczególności "Fly By Night" i moje ukochane "Counterparts". Na "Counterparts" są dwa utwory absolutne, 10/10, pod każdym względem, instrumentalnie, tekstowo, aranżacyjnie: "Animate" i "Cold Fire".
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;