Ascetic pisze: ↑13-05-2022, 13:49
Ja dla odmiany uważam, że sankcje, i napływające sygnały, wieści typu, > pracownik IBM nie dostanie kasy, bo nie ma jak mu przelać, czy, takie, > że Siemens przestaje serwisować w kacaplandii i niech sobie sami radzą na kolei, na końcu zbudują właśnie to o czym marzy putler. Realne poparcie dla wojny, "wymęczonego" narodu russkiego.
Wyłącz z tego zbioru tych, co to zawsze czują się zagrożeni, oszukani, chcą iść na wojnę, itd. Nazioli, kibiców, inny taki patologicznie agresywny element. I teraz się zastanów, czy taka typowa Tatianka czy Siergiej będzie chciał chwycić za pepeszę, wiedząc że:
- raczej skończy się tragicznie
- samo zdobycie jakiegoś Niżnopiździecka na Ukrainie wcale mu lepszej roboty, kasy, wyjazdu za granicę, etc. nie załatwi.
To trochę jak u nas z tym Lwowem. Kiedyś było słychać takie głosy, że powinien wrócić do nas, itd. Teraz, jak realnie była na to szansa, temat nie był podnoszony. Czemu? No bo widać po przykładzie Krymu, Naddniestrza, Donbabwe itd., że bez poparcia świata i naprawdę grubych inwestycji, żeby zgrać energetykę, prawodawstwo, administrację, itd. to takie kolorowanie mapy swoimi farbkami nie ma żadnego sensu. Wydasz 100 milionów dolarów, zdobędziesz parę km kwadratowych terenu, dostaniesz mnóstwo sankcji i embargo i co dalej? Co państwo z tego ma, a co szary obywatel?
Będą głodni, bez możliwości konsumpcji tego co do tej pory konsumowali, po prostu realnie wkurwieni. Bardziej podatni na militaryzację i przestawienie gospodarki na wojenną. Idealna baza pod prawdziwą rozgrywkę, bo Ukraina moim zdaniem to tylko przygrywka do rozgrywki.
Dużo jeszcze zależy od tego, czy Zachód swoimi rączkami lub jakichś państw ościennych przygotuje jakąś ofertę. W tej chwili słychać np. że ruskie zaczynają się mocniej buntować, bo się skapnęli, że na pierwszą linię generałowie wysyłają Buriatów, Jakutów i innych zawodników z tych wschodnich republik. Rodziny poległych dostają jakieś 350 zł odszkodowania, a i to nie zawsze, bo ruskie rzadko zbierają ciała, wolą wpisać w rubrykę "Zaginiony" i nie wypłacić nic. Od początku wojny kilkaset tysięcy ludzi wyemigrowało z Rosji do Azerbejdżanu, Kazachstanu, itd. Podobno Zachód chce przejmować ruskich programistów i specjalistów IT, mniej lub bardziej oficjalnie. Wyobraź sobie, że dochodzi do sytuacji tego rodzaju:
- matuszka Rasija szykuje kolejną wojnę
- kraje NATO mówią: pakuj mandżur, wbijaj do nas, ogarniemy Ci robotę, wypłatę w eurasach, chatę
- matuszka Rasija mówi twojej starej: ślij Asceta na wojnę, może pralkę przywiezie z Nadniestrza, a jak nie, to dostaniesz 350 zeta.
Co Ty byś wybrał?
No i standardowo, pamiętaj że żeby militaryzować to trzeba mieć hajs i technologię. Teraz już na front jadą jakieś muzealne jednostki pancerne, a fabryki czołgów stoją, bo nie mają dostępu do elektroniki i optyki. Ukraińcy na jednej tylko przeprawie skasowali ruskim ponad 70 pojazdów ostatnio. Odbudowanie armii tej wielkości, połączone z jednoczesną modernizacją, będzie kosztować fortunę, której Rosja raczej nie będzia miała skąd wyciągnąć. Jak kraj o dochodach Hiszpanii miałby zbudować armię, która miałaby rywalizować z amerykańską?