09-10-2014, 15:30
Tu ktoś wspominał o MIŁOŚCI? Kurwa! czemu nikt nie mówił, że takie fajne :<
Słucham sobie cały dzień ich pierwszej płyty - "Miłość" z 1993 roku - i jest całkiem zajebista! Taki przyjemnie płynąc jazzik, niby fajnie się sączy w tle, ale mnóstwo się tam dziwnych rzeczy dzieje, zespół odlatuje w kosmos free-rżnięcia, a potem wraca znów na bardziej utarte ścieżki. Wszystko jest takie strasznie przyjemne, kolorowe, geometryczne, fraktalne, spiralne i powyginane, nie potrafię tej muzyki inaczej opisać, przegina się i sprężynuje rytmicznie und regularnie jak łóżko wodne zajęte wspieraniem dwóch osoby płci przeciwnej.
Jest w tym jakaś dziwna, podskórna energia. Taka ogólnie pozytywna, ale niebezpieczna chęć żeby coś rozjebać z radości. Może chodzi o te przyczajone jak gotowy do skoku tygrys basowe pochody Tymona, a może o natchnioną pracę perkusji. A może o charakterystyczny sposób gry Możdżera, który zmusza fortepian do wylewania takich lekkich, dowcipnych, perlistych, wielobarwnych kaskad dźwięków. Jak nie znoszę brzmienia fortepianu, to tutaj robi mi rewelacyjne paparara, aż miło posłuchać. A może chodzi o wszystko naraz, o coś co powstaje z sumy elementów, a samo nie jest zawarte w żadnym z nich.
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME