nicram pisze: Bez Megadeth moje życie byłoby bardzo słabe. :-)))
No, a tak to jest tylko słabe.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
nicram pisze: Bez Megadeth moje życie byłoby bardzo słabe. :-)))
Czemu ograniczyłeś się tylko do dwóch miejsc po przecinku? Do dupy... :/Żułek pisze: a jeśli chodzi o albumy Megadeth to wg rankingu u mnie jest tak:
KIMB - 7/10
PS - 7,5/10
SF - 7,75/10
RIP - 9,1/10
CTE - 7,3/10
Y - 7,8/10
HT - 5,75/10
CW - 6,2/10
Risk - 5,65/10
TWNAH - 7,5/10 (nie jestem obiektywny)
System - 5,65/10
UA - 5,9/10
Endgame - 5,65/10
13 - 5,6/10
Koliber - 4,4/10
Dziękuję, nie narzekam, choć jakie by ono nie było i tak jest lepsze od życia pewnego gościa z betonową atrapą mózgu (jego mózg upłynniły koncernowe szczyny, w których się tak lubuje), który ciągle pisze sam do siebie i wkleja linki do piosenek Bielizny. Smutny koleś, znasz?535 pisze:nicram pisze: Bez Megadeth moje życie byłoby bardzo słabe. :-)))
No, a tak to jest tylko słabe.
Więc może najsłabsze z tych dobrych? Moje typy to Risk za zbytnie zmiękczenie materiału i kilkukrotne przekroczenie granicy za którą znajduje się mdły pop rock. Endgame - tutaj ten powrót do klasycznych dla nich brzmień wydaje się wymuszony, nienaturalny, płyta niby fajna ale jak chcę takiego Megadeth, to słucham wiadomo jakich płyt.Rattlehead pisze:Mój betonowy mózg nie może wskazać ani jednej słabej płyty w dorobku rudych. Co do listy tego krytyka filmowego to zdecydowanie razi w oczy zbyt wątła punktacja, stąd to moje zaniepokojenie. A z resztą chuj tam... się niepotrzebnie rozgadałem, a miałem nie pić w środku tygodnia.
odwołaj tonicram pisze:Dziękuję, nie narzekam, choć jakie by ono nie było i tak jest lepsze od życia pewnego gościa z betonową atrapą mózgu (jego mózg upłynniły koncernowe szczyny, w których się tak lubuje), który ciągle pisze sam do siebie i wkleja linki do piosenek Bielizny. Smutny koleś, znasz?535 pisze:nicram pisze: Bez Megadeth moje życie byłoby bardzo słabe. :-)))
No, a tak to jest tylko słabe.
Stary już jestem i pamięć nie ta, ochoty również brak. Te cyferki, oceny, wymiary, kompletnie zaburzają moją stabilność umysłową. No i zauważyłem ostatnio że jakby coraz częściej sikam.harvestman pisze:Więc może najsłabsze z tych dobrych? Moje typy to Risk za zbytnie zmiękczenie materiału i kilkukrotne przekroczenie granicy za którą znajduje się mdły pop rock. Endgame - tutaj ten powrót do klasycznych dla nich brzmień wydaje się wymuszony, nienaturalny, płyta niby fajna ale jak chcę takiego Megadeth, to słucham wiadomo jakich płyt.Rattlehead pisze:Mój betonowy mózg nie może wskazać ani jednej słabej płyty w dorobku rudych. Co do listy tego krytyka filmowego to zdecydowanie razi w oczy zbyt wątła punktacja, stąd to moje zaniepokojenie. A z resztą chuj tam... się niepotrzebnie rozgadałem, a miałem nie pić w środku tygodnia.
Nudny jesteś. Ciągle beton, a do tego koncernowe siki. Pracujesz w betoniarni, czy w browarze? Wymyśl coś lepszego, żeby dało się to czytać. Wiem. Nie łapiesz podstawowych żartów, ale ja się nie dziwię. Skoro o jakości twego życia świadczy miłość do Megadeth... No ja pierdole pffff. Znając przeciętne możliwości osobników w wieku 20-40 w tym kraju, jestem pewien, że życiem chętnie byś się ze mną zamienił, ale nieważne. Wróćmy do meritum. Raczyłeś wypierdzieć, że Vincent to bufon, że fe i w ogóle. True fani nie darują lateksu, uśmiechu i potupywania nóżką na scenie. Granie metalu to przecież bardzo poważne zajęcie jest. To wiem, ale... Jeżeli takie są argumenty przeciw, to co myśleć o postawie Mustaine'a, który jest twym idolem? Każdy wie, że Dave to bufon do sześcianu, a do tego chore z zazdrości "narkomańskie ścierwo" (jak tytułuje tutaj takich osobników, twój czekoladowy przyjaciel). Dobrze ci w tym słabym, życiu z tak dramatycznym rozdarciem? Popraw mnie, jeżeli coś pomyliłem.nicram pisze:Dziękuję, nie narzekam, choć jakie by ono nie było i tak jest lepsze od życia pewnego gościa z betonową atrapą mózgu (jego mózg upłynniły koncernowe szczyny, w których się tak lubuje), który ciągle pisze sam do siebie i wkleja linki do piosenek Bielizny. Smutny koleś, znasz?535 pisze:nicram pisze: Bez Megadeth moje życie byłoby bardzo słabe. :-)))
No, a tak to jest tylko słabe.
Już pisałem co o tobie myślę. Twoje podstawowe żarty, a tak naprawdę wszystko co piszesz prawdopodobnie tylko ty łapiesz.535 pisze: Nudny jesteś. Ciągle beton, a do tego koncernowe siki. Pracujesz w betoniarni, czy w browarze? Wymyśl coś lepszego, żeby dało się to czytać. Wiem. Nie łapiesz podstawowych żartów, ale ja się nie dziwię.
Skoro ruszasz teraz dupą i musisz o tym pisać na forum to jest to bardzo ciekawe.535 pisze:Skoro o jakości twego życia świadczy miłość do Megadeth... No ja pierdole pffff.
Wierz mi, że nie. Twoje mniemanie o sobie samym stoi w jaskrawej sprzeczności z bredniami jakie tutaj wypisujesz. Obstawiam, że prowadzisz raczej dość marny żywot, a w internecie tak jak większość frustratów, próbujesz podreperować nadszarpnięte poczucie własnej wartości.535 pisze:Znając przeciętne możliwości osobników w wieku 20-40 w tym kraju, jestem pewien, że życiem chętnie byś się ze mną zamienił,
Nie wiem czy dobrze rozumiem budowlany żargon, może ty ze swoimi kolegami pierdzisz, ale o ile wiem to nie umiem pierdzieć słowami. Zresztą nie robię tego w towarzystwie. Co do Vincenta, to napisałem, że doceniam go jako wokalistę, zatem do końca chyba fe nie jest.535 pisze: Wróćmy do meritum. Raczyłeś wypierdzieć, że Vincent to bufon, że fe i w ogóle.
To tylko twoje projekcje (które mogą świadczyć o jakiejś chorobie psychicznej o którą cię podejrzewam od dawna). Niczego takiego nie pisałem.535 pisze: True fani nie darują lateksu, uśmiechu i potupywania nóżką na scenie. Granie metalu to przecież bardzo poważne zajęcie jest.
Znowu jakaś projekcja...Gdzie wyczytałeś, że jest moim idolem? To, że lubię muzykę jego zespołu nie świadczy, że jest moim bożyszczem i w jakikolwiek sposób go czczę, wielbię itd. Co więcej, choć nie przepadam za osobą Vincenta to bardzo lubię muzykę na płytach, które nagrał z Morbid Angel (poza I). Czy twój układ nerwowy to zniesie?535 pisze:To wiem, ale... Jeżeli takie są argumenty przeciw, to co myśleć o postawie Mustaine'a, który jest twym idolem? Każdy wie, że Dave to bufon do sześcianu, a do tego chore z zazdrości "narkomańskie ścierwo" (jak tytułuje tutaj takich osobników, twój czekoladowy przyjaciel).
Dziękuję, dobrze jest mi w moim życiu. Nie ma żadnego rozdarcia. Poprawiłem, ale w związku z tym, że jesteś dla mnie (słowo na d) tym kim jesteś, to nie oczekuję, że coś do ciebie dotrze.535 pisze: Dobrze ci w tym słabym, życiu z tak dramatycznym rozdarciem? Popraw mnie, jeżeli coś pomyliłem.
Jak porównanie krzesła z krzesłem elektrycznym.Rattlehead pisze:Jak wypada w zestawieniu z biografią Mustaine'a?
szkoda bo miałem nadzieje że jednak będzie coś lepszego od knigi Rudego, która co prawda zła nie była ale nie do końca mnie zaspokoiła ;)Sgt. Barnes pisze:
Skończyłem i mam mocno mieszane uczucia. Jakaś taka bezpieczna ta książka jest. No i ten przewijający się wszędzie motyw "nawrócenia" i "drogi ku światłu'.
No to mi odpowiedziałeś. Poważna sprawa. I ty misiu zarzucasz mi chorobę psychiczną, a może jesteś lekarzem? Lepiej żeby nie, bo diagnozy, które stawiasz wykończyłby niejednego pacjenta. Weź idź do lasu, na rower, albo strzel sobie coś mocniejszego, ewentualnie posłuchaj Bielizny z której zdaje się szydzisz. Może znajdziesz tam jednak coś ciekawego, bo nie chciałbym pomyśleć, że jesteś kompletnym muzycznym ignorantem. Zresztą nie. Nic ci nie pomoże, bo nie ma nic bardziej żałosnego niż fan metalu, gardzący punk rockiem.nicram pisze:.....535 pisze: Nudny jesteś. Ciągle beton, a do tego koncernowe siki. Pracujesz w betoniarni, czy w browarze? Wymyśl coś lepszego, żeby dało się to czytać. Wiem. Nie łapiesz podstawowych żartów, ale ja się nie dziwię.
Dziękuję, dobrze jest mi w moim życiu. Nie ma żadnego rozdarcia. Poprawiłem, ale w związku z tym, że jesteś dla mnie (słowo na d) tym kim jesteś, to nie oczekuję, że coś do ciebie dotrze.
Youthanasia wyżej od KIMBABIG?Lurtz pisze:Czemu ograniczyłeś się tylko do dwóch miejsc po przecinku? Do dupy... :/Żułek pisze: a jeśli chodzi o albumy Megadeth to wg rankingu u mnie jest tak:
KIMB - 7/10
PS - 7,5/10
SF - 7,75/10
RIP - 9,1/10
CTE - 7,3/10
Y - 7,8/10
HT - 5,75/10
CW - 6,2/10
Risk - 5,65/10
TWNAH - 7,5/10 (nie jestem obiektywny)
System - 5,65/10
UA - 5,9/10
Endgame - 5,65/10
13 - 5,6/10
Koliber - 4,4/10
pewnie :) debiut jest fajny, ma swój urok ale do Y nie ma startuhcpig pisze:Youthanasia wyżej od KIMBABIG?Lurtz pisze:Czemu ograniczyłeś się tylko do dwóch miejsc po przecinku? Do dupy... :/Żułek pisze: a jeśli chodzi o albumy Megadeth to wg rankingu u mnie jest tak:
KIMB - 7/10
PS - 7,5/10
SF - 7,75/10
RIP - 9,1/10
CTE - 7,3/10
Y - 7,8/10
HT - 5,75/10
CW - 6,2/10
Risk - 5,65/10
TWNAH - 7,5/10 (nie jestem obiektywny)
System - 5,65/10
UA - 5,9/10
Endgame - 5,65/10
13 - 5,6/10
Koliber - 4,4/10
no coś w tym stylu, choć mam na półce jeszcze Countdown... i Endgame, do której się w końcu przekonałem. powiem więcej, uważam, że jest zajebistaBloodcult pisze:nie ma co się wiele sprzeczać bo liczą się tylko dwie płyty: te z Peace w tytule :)
reszta po prostu nie istnieje